rozdział siódmy

64 6 1
                                    

Mało rozmawialiśmy pare razy o coś się zapytałam albo Hemingway mnie.Tą piękną ciszę przerwał Kuba bo obrócił się na drugi bok

-O ja pierdole -powiedział chwytając się za głowę.

Cicho się za śmialiśmy z Dorosłym i odpowiedzialnym człowiekiem.

-Takie śmieszne jak ktoś cierpi?  -zapytał zwijając się z bólu.

-Nie śmieszne jest to, że wczoraj twierdziłeś, że nie jesteś pijany i się śmiałeś.-powiedziałam

-Oj tak Oj tam -mruknął.

-Dobra zbieramy się chłopcy... -Powiedziałam podnosząc się.

-Coooo? -zapytał przerażony Kuba -niby gdzie? 

-Ojej chodź pijaku nie marudź. -wzięłam go za rękę.
Głośno westchnął. Co wywołało mój jeszce głośniejszy śmiech.

Wsiadł do auta na tylne siedzenie. Ja na miejsce kierowcy a Taco obok mnie. Odpaliłam silnik i ruszyłam. Nie wiedziałam gdzie jedziemy, a właściwie gdzie jechać ale nie pytałam chłopaków bo byli tacy padnieci jakby conajmniej z wojny wrócili. Postanowiłam pojechać do bazy przeżyje wszystko byle tylko zmyć z siebie zapach tego alkoholu.

Chwilę później zaparkowałam niedaleko Bazy.

-To idziemy -westchnęłam bardziej do siebie ale Filip to usłyszał.

-A boisz się? -zapytał, a ja pokiwałam głową na nie.

Wysiedliśmy z samochodu. Nawet nie wiecie jak ciężko jest namówić Skacowanego Kubę do jakich kolwiek działań.
Weszliśmy do środka

-Proszę sobie chyba zabalowaliście- powiedział Mike.

-Weź ciszej co?  -powiedział, a bardziej zapytał blondyn.

-Ta jasne -powiedział jeszce głośniej Mike. -Widzę ty jak ty tam masz na imię wskazał na mnie jak zwykle się dobrze trzymasz chodź pogadamy. -powiedział wrednie szef tej kliki.

-Już zaraz przyjdę. -odparłam bez emocji. Czyli obojętnie jak zwykle.

-chłopaki po tych schodach w górę trzecie drzwi od końca numer chyba 7 idzie tam to mój pokój ja do was za chwilę przyjdę.- Zaśmiałam się patrząc na skrzywionego Kubę -a w kuchni poproś kogoś to da ci tabletki przeciwbólowe.

Podniósł kciuk w górę i ruszył przed siebie

-Idę go przypilnować bo zrobi cos głupiego -zawołał szatyn.

Zaśmiałam się odwróciłam wzrok na Mike i odrazu mina mi zrzedła. Nie dość że mówiłam po polsku ,a on nic nie rozumiał to w jego oczach malowała się złość.

-Chciałeś pogadać - powiedziałam obojętnie jak zwykle.

Szedł przed siebie ja za nim otworzył drzwi do swojego gabinetu wpuszacając mnie pierwszą. W pomieszczeniu byli już Sam i Amanda. Którzy mierzyli mnie wzrokiem.

-Zdrajca -Prychneła Am.

-Bywa -odparłam z przekąsem.

-Słuchaj ty puki co jest tu nikim zwykłym popychadłem nikt cię nie szanuje więc zwracaj się grzecznie do moich ludzi. -powiedział z zaskoczenia Mike.

-Ustalamy zasady ty tu możesz mieszkać ale nie pomagasz przynajmniej puki co nie mam do ciebie, żadnego zaufania oszukałaś nas wszystkich i żeby przeprosić nas będziesz musiała coś zrobić ale puki co to jeszce muszę się nad tym zastanowić. -Pokiwałam głową. -Ojej gdzie znikła nam ta wygadana blondynka -zaszydził Mike.

-No nie wiem może zniknęła trudno to określić. Może ciągle jest ale mam kaca nie nie do końca chce rozmawiać. Może i nie jest on wielki ale przez twoje pierdolenie zaczyna mnie znowu boleć więc zamknij swój ryj bo dobrze wiesz, że łaski mi nie robisz i, że w każdej chwili będziesz się wyniosę w diabli. A ty będziesz rozpoczął że się na mnie wydzierałeś. -powiedziałam szybko, a on mnie uderzył w twarz żeby nie tracić ani minuty oddałam mu jeszce mocniej, że padał na podłogę i Am natychmiast do niego do skoczyła.

- jaka ty jesteś pojebana wypad -Krzyneła do mnie.

Zaśmiałam się wrednie i wyszłam kierując się do mojego pokoju. Chłopaki leżeli ma łóżku chyba spali. Zamknęłam za sobą drzwi, a w tym momencie Filip podniósł głowę.

-Jak tam?  -zapytałam

-Tak samo jak przedtem pomijając fakt ze ten idiota wziął tabletki na senne, a nie przeciwbólowe. -odpowiedział.

-Hmm no ale cóż może mi wtedy szybciej przejdzie. -powodziałam z nadzieją w głosie.

-W jego wypadku tak. Ty nawet nie wiesz, że on dał ci tylko jedną butelkę alko, a sam miał jeszce z trzy- powodziedział.

Zaczęliśmy się śmiać.

-A ciebie głowa to nie boli -zapytalam chłopaka

-Trochę a ciebie?

-No powiedzmy że też trochę. Wybacz ale ja kładę się koło tego człowieka i idę spać -wskazałam na Kubę.

-Okej ja pójdę coś zjeść i do was wrócę. Tylko macie tu spać, a nie nie wiadomo co robić. - zażartował

-Spadaj.. - powiedziałam do niego żartobliwie.

I wyszedł a ja położyłam się koło blondyna i pogrążyłam się w śnie.

POV Filip

Gdy wyszedłem z pokoju blondynki. Którą naprawdę polubiłem mimo jej charakteru.
Może nie jest wredna, a może czasem nie wiem nie znam jej za bardzo bo tylko od wczoraj. Ale minęła prawie druga doba, a wiem, że jest super. Świetnie mi się z nią gada jest śmieszna i cudowna jak się śmieje.
Pomocna co nie było takie oczywiste.

Zrobiłem kanapki dla naszej trójki. Nie wiedziałem z czym lubi więc postanowiłem za pytac jej brata.

-Ej ty chodź tu na chwilę powiedziałem do tego człowieka.

- Czego chesz.- zapytał z niesmakiem.

-Co lubi twoja siostra jeść? -może to nie było pytanie na miejscu ale musiałem wiedzieć.

-Gówno mnie to obchodzi. -Warknął.

-Grzeczniej gówniarzu. -uśmiechnęłem się wrednie -Jestem od ciebie sporo starszy.

-Jesteś stary w takim razie -powodział i chciał mnie uderzyć ale zablokowałem ruch.

-Uważaj sobie -zadałem mu trzy ciosy i upadł na ziemię. A ja jakby niby nic poszedłem robić kanapki dla reszty.
Ta dzisiejsza młodzież nie można nic się normalnie zapytać.

Hejjj tak wiem to już siódmy czyli dzisiaj już drugi albo trzeci xD...
Jak się podoba
Sory za błędy...

Buziaki 😍😍😍

Be strong! Taconafide ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz