ósmy

210 15 58
                                    

mitchel

Jej drobniutkie ciało unosiło się na wodzie tuż obok mnie. Była dla mnie zagadką. Wyglądała na taką radosną, otwartą osobę. Jak to się stało, że doprowadziła się do takiego stanu?

Nie chciałem z nią o tym rozmawiać. Wiedziałem, że to musi być drażliwy temat. Jednak nie mogłem przestać o tym myśleć. Spędziłem wczorajsze popołudnie, głowiąc się i czytając, jak można pomóc takiej osobie. Nie mogłem jednak dużo zrobić. Nie byłem psychologiem ani dietetykiem, nie byłem nikim bliskim, by rozmawiać z nią na ten temat. 

Mogłem się tylko domyślać, że jej choroba wynikała z jakichś problemów społecznych. Była skrzywdzona. A teraz niszczyła się, próbując odciąć się od innych uczuć.

Nie miałem pojęcia, co robić. Chciałem być bliżej niej, by dowiedzieć się, jak mogę jej pomóc. Z drugiej strony bałem się być bliżej. To zobowiązujące. Co, jeśli nie podołam? 

Pierwszy raz od dawna poczułem, że coś naruszyło twardą skorupę mojego serca i nie byłem pewien, czy mi się to podobało. Za dużo myślałem. Za dużo czułem. Miałem być odrętwiały. Miałem zbudować wokół siebie gruby mur chroniący mnie przez emocjami, przed ewentualnym zranieniem. Tymczasem ta słabiutka dziewczynka zaczynała wydrapywać w nim szparkę. 

Uspokój się, Mitchel. Dopiero co ją poznałeś. Masz jeszcze czas, by zdecydować, czy chcesz ją wpuścić. Czy warto ją wpuścić. Nawet jej nie znasz. 

No tak. Jakaś moja strona, która próbowała być racjonalna, mówiła, żebym nie przejmował się nadmiernie dziewczyną, którą znałem dwa dni. Jedyne co miało nas wiązać to praca. Po co w ogóle ją do siebie dopuszczać?

A no tak. To ja wylałem przed nią wszystko, co trzymałem w środku od dawna. Była jedyną osobą, która wiedziała teraz dokładnie, czego się obawiam. Jak bardzo nieostrożne to było?

Wierzyłem jednak w jakiegoś rodzaju przeznaczenie, instynkt? W to, że nic się nie dzieje bez powodu. I tak teraz wierzyłem, że nie wylałbym się byle komu. 

Przewróciła się na brzuch i zaczęła pływać wokół mnie. Uśmiechnąłem się, odganiając wszystkie przemyślenia na później. Stanąłem w wodzie, obracając się , prowadząc ją wzrokiem. 

- Ooo, mamy gościa! - usłyszałem nagle. Oboje odwróciliśmy się w kierunku drzwi tarasowych, z których wychodził właśnie Christian. Miał na sobie tylko kąpielówki, więc z przerażeniem wywnioskowałem, że ma zamiar do nas dołączyć.  - Różyczka! - wydarł się, wskakując do basenu z wielkim rozbryzgiem.

- Cześć, Kras - roześmiała się Rose, przecierając zachlapaną twarz. Przytulił ją, unosząc do góry.

- Ale ty jesteś leciutka! - powiedział, za co go mentalnie spoliczkowałem. 

- Jesteśmy w wodzie - zauważyła, śmiejąc się nerwowo. Puścił ją, a ona zaraz, niby dyskretnie, przybliżyła się z powrotem do mnie. Widziałem zakłopotanie na jej twarzy, które starała się ukryć pod uśmiechem.

- Jesteś w ciuchach! - zdziwił się Kras zarzucając mokre włosy do tyłu.

- Tak wyszło - prychnęła.

- Gdzie Clinton? - spytałem, by odwrócić jego uwagę od dziewczyny. Odetchnęła.

- Pojechał po Jesse'go. Nie tylko ty dzisiaj postanowiłeś przeprowadzić osobę towarzyszącą - zarechotał.

- O której będzie Ryan? - zignorowałem jego uwagę.

- Mówił że o czwartej - spojrzał na zegarek, a ja zastanawiałem się, czy jest wodoodporny. - Czyli pewnie będzie za jakieś 5 minut, zważając na to, że jest trzecia.

numb to the feeling | mitchel cave [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz