mitchel
Siedzieliśmy na kanapie, zawinięci w koc tuż obok Christiana, jedząc chińszczyznę i oglądając jakiś film na Netflixie. Była wtulona w mój bok, z nogami podwiniętymi na kanapie, a ja żałowałem, że nie mam więcej rąk, by móc jednocześnie jeść i ją obejmować.
Zapatrzyła się na film tak, że zjadła ponad trzy czwarte swojego makaronu. Odłożyła resztkę na stolik z westchnieniem, po czym położyła głowę na moich kolanach. Sam skończyłem swój posiłek i zacząłem bawić się jej włosami, które rozsypały się po moich nogach i dookoła, zawijając je sobie na palce i zaplatając małe warkoczyki. Widziałem, jak jej klatka unosi się równomiernie. Zasnęła.
Nagle telefon zawibrował w mojej kieszeni. Wziąłem go szybko do ręki, spoglądając na nią w strachu, że ją to obudziło. Nadal jednak oddychała spokojnie, a jej oczy były zamknięte.
Spojrzałem na ekran i zobaczyłem wiadomość od Clintona.
wszystko dopięte. powiedz krasowi. wyjeżdżamy za dwa tygodnie. wrócę późno.
Cholera.
Coś ukuło mnie w środku. Zupełnie nie myślałem o tym w ostatnim czasie, a przecież wiedziałem, że się zbliża.
Trasa.
Od dawna ją planowaliśmy. Ustalaliśmy daty z klubami i tylko czekaliśmy, by ogłosić ją fanom. Wcześniej naprawdę nie mogłem się jej doczekać. Kochałem koncertować... tylko że to oznaczało opuszczenie LA. Wcześniej nic mnie tu nie trzymało. Teraz była tu Ona.
Nie spodziewałem się jednak, że to się wydarzy tak szybko. Mieliśmy wyjeżdżać już za dwa tygodnie... To było naprawdę mało czasu. Na organizację, na sprzedaż biletów... Wydawało mi się to wręcz niewykonalne, ale nie mieliśmy wyboru, takie postawiono nam warunki.
- Kras? - szepnąłem, by zwrócić jego uwagę, a jednocześnie nie obudzić dziewczyny śpiącej na moich kolanach.
- Hmm? - mruknął.
- Jedziemy - rzuciłem tylko.
- O cholera, serio? - zerwał się podekscytowany, na co zmroziłem go wzrokiem, by zachowywał się ciszej. Skrzywił się, zauważając, że Rose śpi. - To kiedy w końcu? - spytał już ciszej.
- Za dwa tygodnie.
- Tak szybko? - wypalił znów za głośno.
- Jak widać - westchnąłem.
- Kiedy ogłaszamy?
- Będziemy musieli jutro.
- A jej kiedy mówisz? - spytał, patrząc na mnie znacząco. Musiał wyczuć smutek w moim głosie.
- Jak najszybciej. Nie chcę, żeby się dowiedziała od kogoś innego.
- No tak.
Zapadła chwilowa niezręczna cisza.
- Myślisz że mógłbym ją zabrać? - wypaliłem nagle.
- Serio? - zdziwił się.
- Nie chcę jej zostawiać. Nie teraz.
- Nie wiem, stary. Sam wiesz, jak okrutna może być trasa. A ona ma tu pracę, rodzinę... To ponad miesiąc poza domem - zauważył.
- Niby tak... a jakbyśmy wzięli ją jako człowieka od merchu? - oświeciło mnie. - I tak musimy kogoś mieć, a ona jest idealna, przecież będziemy nawet sprzedawać jej własnie designy.
- No, racja - przyznał Kras. - Musisz z nią pogadać, Mitchel.
Pokiwałem tylko głową. Z mocno bijącym sercem pogłaskałem ją po głowie. Chciałem już jej to powiedzieć, ale nie miałem sumienia jej budzić.
CZYTASZ
numb to the feeling | mitchel cave [PL]
Fanfiction'Byłam zupełnie niepoukładanym psychicznie ciężarem. Nie chciałam zbliżać się do nikogo. Nie chciałam przenosić swoich żali na innych. Po co przytłaczać sobą kogoś, skoro równie dobrze mogę być z tym sama? To tylko jedna uszkodzona jednostka zamiast...