dwudziesty szósty

143 9 25
                                    

mitchel

Włączyliśmy telewizor, który stał naprzeciwko łóżka, tak, że mogliśmy wygodnie oglądać, nie ruszając się z miejsca. Komentowaliśmy kolejną dramę Kardashianów, ja z ręką owiniętą wokół jej ramienia, ona z głową w zagłębieniu mojej szyi. Była tak blisko, a ja nie mogłem pozbyć się myśli, że chcę ją jeszcze bliżej. 

- Pójdę się przebrać - powiedziała, wstając, gdy skończył się odcinek.

- Nie musisz nigdzie iść - wypaliłem. Dopiero jej duże oczy uświadomiły mi, co powiedziałem. 

- Hm? - wydusiła tylko.

- Możesz się przebrać tutaj. Nie musisz się mnie wstydzić - poszedłem za ciosem. 

- Och - zamarła. Wyszedłem z łóżka i stanąłem tuż przed nią. Położyłem ręce na jej ramionach. Zadarła głowę, by spojrzeć na mnie ze strachem i niepewnością w oczach. 

- Nie musisz się wstydzić nikogo. Jesteś piękna, Rose.

- Nikt nigdy nie widział mnie nago - mruknęła. - Zawsze zakrywałam najwięcej, jak się dało...

- Nie będę cię zmuszał - powiedziałem łagodnie. 

- W porządku - rzuciła stanowczo.

- Hm? - zdziwiłem się.

- Zrobię to - odparła ciszej. Musiałem się pilnować, by się nie wyszczerzyć za szeroko, bo uznałaby to za dziwne. Pocałowałem ją w usta, chcąc dodać jej odwagi. Moje ręce zahaczyły o  brzeg jej bluzki, gdzie spotkały jej palce. Pomogłem jej zdjąć koszulkę, odsłaniając zwykły, czarny stanik z małymi, koronkowymi ozdobnikami. Nie mogłem wyzbyć się wrażenia, że to było takie jej. Takie skromne, delikatne, dziewczęce.

Odpięła guzik spodni i zsunęła je na ziemię. Stała teraz przede mną w samej bieliźnie, a ja nie mogłem się na nią napatrzeć. Nie zauważałem teraz wystających żeber, licznych przebarwień na jej skórze. Widziałem jej drobne ciało, wyraźnie zarysowaną talię, kształtny biust, zgrabne nogi. Była dla mnie idealna, w każdym calu. 

- Jeśli niebo istnieje, to wygląda jak twoje ciało - chrypnąłem, wywołując wykwit rumieńców na jej twarzy. Poczułem jej chłodne dłonie pod swoją koszulką. 

- Ja też chcę mieć na co popatrzeć - mruknęła, przechylając głowę na bok. Przygryzłem wargę, zdejmując z siebie t-shirt, zostając tylko w bokserkach. Mój oddech przyspieszył, gdy zaczęła kreślić paznokciami linie na moim torsie. Zarzuciłem jej włosy do tyłu, używając tego jako pretekstu, by dotknąć jej pleców, a następnie zjechać w dół, w kierunku zapięcia jej stanika. Spojrzałem jej w oczy, w których zobaczyłem akceptację potwierdzoną lekkim skinieniem głowy. Odpiąłem więc stanik, a ona opuściła ręce, pozwalając mu spaść na ziemię. 

Zrobiłem krok do przodu, naciskając na nią lekko, tak, że cofnęła się i przysiadła na brzegu łóżka. Nachyliłem się, delikatnie muskając ustami jej szyję, dekolt, w końcu piersi, zasysając lekko jej sutek. Czułem jej szybki oddech, słyszałem uderzające serce i cieszyłem się, że tak na nią działam, że pozwala pokazać sobie, jakim przywilejem może być zmysł dotyku. 

Czułem podniecenie rosnące w moich bokserkach i podświadomie miałem nadzieję, że tego nie zauważy. Bałem się, że ją wystraszę, że uzna, że teraz jest zmuszona pozwolić mi na więcej. Nie chciałem jej pchać. Wiedziałem, że już to, co robimy teraz, było dla niej dużym krokiem. 

Położyła się na łóżku, a ja nachyliłem się nad nią, by pokryć pocałunkami cały jej brzuch. Czułem, jak drżała i miałem nadzieję, że to nie tylko stres, ale i podniecenie. Wtedy zauważyłem jej palce na materiale majtek i zrozumiałem, że się nie myliłem. 

Zsunęła ostatnie, co przeszkadzało mi, by podziwiać ją w pełni. 

- Jesteś idealna, Rose - powiedziałem, podnosząc się na chwilę. Oddychała ciężko, ale widziałem, że trochę się zrelaksowała, że czuła się dobrze. Przybliżyłem się, gdy sięgnęła ręką do mojej twarzy, tym razem pozwalając jej się pocałować, długo i namiętnie. Nasze ciała były blisko jak nigdy i byłem pewien, że teraz już czuje moje podniecenie naciskające na jej brzuch. Nie dawałem się jednak ponieść instynktom, musiałem wziąć to na spokojnie, nie mogłem jej wystraszyć. 

Nie wiem, czy specjalnie, czy podświadomie, ale uniosła lekko biodra, ocierając się o mnie. Wiedziałem, że muszę coś zrobić, bo doprowadzę nas oboje do szaleństwa. 

Moje usta znów pokonały podobną drogę, od szyi, przez biust i brzuch aż do okolicy jej bioder. Powoli zacząłem całować jej uda, jakbym wchodził do nieznanej wody. Chciałem dać jej czas, by mogła mnie powstrzymać, gdyby się rozmyśliła. Jej ciche jęki i ruchy biodrami upewniały mnie jednak, że nie muszę się wycofywać, wręcz przeciwnie.

Coraz dłuższe odgłosy rozkoszy opuszczały jej usta, gdy lekko rozchyliłem jej nogi, scałowując wewnętrzną część jej ud. Była już wilgotna, kiedy mój język dotknął jej łechtaczki. 

Widziałem, jak zacisnęła kołdrę po bokach w pięści, by ograniczyć swoje ruchy, ale i tak wiła się z przyjemności, gdy zadowalałem ją, całując, liżąc i ssąc. Nie potrzebowała dużo czasu, by zalać pościel. Uśmiechnąłem się, dumny ze swojego dzieła. Wspiąłem się, by położyć się obok niej. Jej klatka unosiła się rytmicznie, a oczy były w pół otwarte, zamglone przyjemnością. Odwróciła głowę, by na mnie spojrzeć. Położyła dłoń na moim policzku.

- To było niesamowite - wydyszała.

- To tylko zapowiedź, kotku - chrypnąłem. Uśmiechnęła się, zanim podsumowaliśmy wszystko długim, spragnionym pocałunkiem.

Długo nie mogliśmy zasnąć. Nie rozmawialiśmy, nie oglądaliśmy telewizji, tylko leżeliśmy, ciesząc się swoim ciepłem, słuchając swoich oddechów i serc, które wybijały ten sam rytm. Dopiero, gdy usłyszałem jej ciche mamrotanie i zobaczyłem lekko uchylone usta zrozumiałem, że śpi, i sam pozwoliłem sobie zamknąć oczy. Byłem niemal pewny, że gdy się obudzę, policzki będą mnie bolały od ciągłego uśmiechania się. 

Ku mojemu zdziwieniu, gdy otworzyłem oczy, jej nie było w łóżku. Rozejrzałem się zdezorientowany po pokoju, zajrzałem do łazienki, lecz nigdzie jej nie było. Już miałem sięgać po telefon, gdy drzwi do pokoju otworzyły się i Rose weszła do środka z dwoma kubkami i pudełkiem w rękach.

- Gdzie ty byłaś? Wystraszyłem się - odetchnąłem, biorąc od niej kubki, bo ledwo je utrzymywała.

- Wczoraj zauważyłam, że mamy Starbucksa za rogiem, więc poszłam nam po śniadanie - odparła, uśmiechając się delikatnie. - Spokojnie, nie uciekłam po pierwszej nocy - zaśmiała się. Cmoknąłem ją w czoło.

Zjedliśmy croissanty, które przyniosła i wypiliśmy kawę. Widziałem, że jest w tak samo dobrym nastroju jak ja, jej oczy błyszczały, a z ust nie schodził uśmiech.

Czy patrzyłem na nią teraz inaczej? Nie da się ukryć. Ale nie tylko z powodu tego, co robiliśmy w nocy. Z każdym dniem, z każdym działaniem, każdą rozmową stawała się dla mnie jeszcze bardziej wyjątkowa, jeszcze piękniejsza, jeszcze ciekawsza. Zakochiwałem się coraz bardziej i bardziej, moje oczy ciągle były głodne jej widoku, uszy stęsknione jej melodyjnego głosu, usta spragnione jej pocałunków. A po wczoraj... była jeszcze bardziej moja. 

numb to the feeling | mitchel cave [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz