#25 [Nie chcę o tym rozmawiać]

297 17 0
                                    

______________________

PRZYJACIELE💕

Whatsapp

Dzisiaj, 21:45

GREDZIO PEDZIO
Pilar!! Co się z Tobą dzieje??

PUYI
Właśnie, nie dajesz znaku życia!

Cachai
Pilar, chyba czas najwyższy żeby im o tym powiedzieć.

JA
Cześć chłopcy. Wybaczcie, że tak późno. Nie mogłam się pozbierać... Dwa dni temu, w wieku 25 lat odszedł od nas mój były chłopak Javier Martinez. Zginął w wypadku samochodowym. Uroczystości pogrzebowe odbędą się w Katedrze w Centrum, jutro o godzinie 12:00.

Andresinho
Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?!

JA
Przepraszam. Po prostu potrzebowałam pobyć sama. Nie tylko to się wydarzyło. Mam wiele spraw na głowie. Nie chce o tym rozmawiać.

GRYZLI
Na pewno jutro będę. Możesz na mnie liczyć Mała😗

KOZA
Ja też będę z Anto.

GREDZIO
Na mnie też możesz jutro liczyć.

JA
Dziękuję chłopaki!💙

Xavi
Podpisujesz umowę jutro?

JA
Tak, przed pogrzebem przyjadę.

Xavi
Przekaże prezesowi, bo od paru dni nie może się z Tobą skontaktować.

JA
Przekaż mu, że będę w hotelu o 11:00

Xavi
Jasne.

Busi
A zostajesz z nami później?

JA
Nie, będę tylko na konferencji w piątek i w sobotę spotkamy się na lotnisku.

GREDZIO
Jeśli potrzebujesz rozmowy to mogę wpaść.

JA
Przepraszam, chce pobyć sama. Nie mam siły na rozmowy. Do zobaczenia jutro.

Wyświetlone przez wszystkich✓

_________________________


Położyłam się z powrotem do mojego łóżka, z którego nie wychodziłam od dwóch dni. Nie pamiętam kiedy byłam tak bardzo pozbawiona wszelkich sił i chęci do życia. Dobrze, że Alexis się mną zajmuje bo umarłabym chyba z głodu. Oczywiście rodzice chcą cały czas ze mną siedzieć, jednak tylko Chilijczyk w tym momencie potrafi do mnie dotrzeć. Spojrzałam na ekran blokady mojego telefonu. Wskazywał godzinę dwudziestą drugą dziesięć. Na tapecie widniało selfie Sergia, które zrobił sobie moim telefonem, a potem sam ustawił je na tapetę. Tęsknię za nim. Brakuje mi go. On jako jedyny sprawiał, że uśmiech pojawiał się na mojej twarzy.. Na samą myśl o Hiszpanie od razu popłynęły mi łzy.

•••

Niestety to już dzisiaj. Ostatnie pożegnanie Javiera. Jest mi przykro. On powinien żyć i cieszyć się tym, że będzie miał dziecko. Wstałam niechętnie z łóżka, ponieważ do drzwi dobijał się pewnie mój tata. Otworzyłam drzwi, w których jednak stał Alexis.

- Zbieraj się Pilar, niedługo musimy pojechać do hotelu - powiedział wchodząc do środka.

- Już idę - westchnęłam. Zabrałam wszystkie rzeczy, po czym wykonałam poranne czynności. Ubrałam się w czarną obcisłą sukienkę przed kolano oraz czarną marynarkę. Wyglądałam marnie. Gdyby teraz moja babcia mnie zobaczyła to wepchnęłaby we mnie z 10 porcji obiadu. Rozczesałam jeszcze tylko włosy, po czym opuściłam łazienkę. Miałam sińce pod oczami, ale było mi wszystko jedno. Podpiszę tylko ten kontrakt i od razu się stamtąd zmywam.

- Zjedz i jedziemy - nakazał, a ja z powolnymi ruchami wzięłam się za jedzenie śniadania przyrządzonego przez mojego przyjaciela.

Przed godziną 11:00 weszłam do hotelu Plaza, w którym przebywała reprezentacja Hiszpanii. W lobby czekał już na mnie Gerard, który ubrany był w białą koszulę, czarny garnitur oraz miał czarny krawat.

- Jak się trzymasz? - zapytał kładąc dłoń na moim ramieniu, a w tym momencie z restauracji wyszedł Sergio z trenerem.

- Gerard, nie trzymam się wcale - podkręciłam smutna głową.

- Czy wy się nie odzywacie? - zapytał, ponieważ Ramos kompletnie mnie zignorował. To bolało.

- Nie chcę o tym rozmawiać - fuknęłam ze łzami w oczach. - Muszę iść. Do zobaczenia pod katedrą - dodałam wsiadając do windy, która zawiozła mnie na piętro, na którym znajdowała się reprezentacja.

- Będziemy z Anną przed dwunastą - powiadomił mnie Andres, kiedy tylko mnie zobaczył.

- Dziękuję, że przy mnie jesteście w tych chwilach - obdarzyłam go smutnym uśmiechem.

- Witaj, Pilar - przede mną pojawił się prezes.

- Dzień dobry - powiedziałam bez siły - Mogę to szybko podpisać i sobie pójść? Mam pogrzeb o dwunastej.

- Jasne, proszę - podał mi dokumenty, które wcześniej przeczytałam bo wysłał mi je mailem. Złożyłam podpisy na dokumentach, po czym oddałam teczkę mężczyźnie - Na czyj pogrzeb się wybierasz?

- Mojego byłego chłopaka - wyznałam ze smutkiem.

- Moje najszczersze kondolencje - uścisnął moją dłoń.

- Muszę już iść, przepraszam pana - wzruszyłam ramionami, po czym zjechałam windą do lobby. Stał tam ten sam facet co z tego baru. - Czego ty znowu chcesz? - zapytałam z wyrzutem.

- Pilnuje porządku - oznajmił.

- Dlaczego ty mnie śledzisz? - fuknęłam.

- Mam zlecenie żeby cię chronić - odparł.

- Lecz się gościu i więcej mi się nie pokazuj na oczy - warknęłam opuszczając hotel.

- Nie martw się,  wszystko się ułoży  - Sanchez objął mnie ramieniem kiedy dołączyłam do niego przed wejściem.

- Nic się nie ułoży. Javier zginął naćpany,  Sergio mnie zostawił bo myśli, że biorę dragi. W dodatku chodzi za mną jakiś świr i gada że grozi mi niebezpieczeństwo i teraz mnie chroni. Jak mam się nie martwić, Alexis?  - odpowiedziałam oburzona.

- Jaki facet? - sam się zaniepokoił.

- Ten, który był wtedy w tym barze. Mam już tego serdecznie dosyć  - pokręciłam głową.

- Dowiem się dzisiaj o co w tym wszystkim chodzi - zapewnił.

Kupiliśmy z Alexisem wieniec, po czym ruszyliśmy pod katedrę. Przed wejściem stali moi przyjaciele : Gerard, Carles, Xavi, Luis, Andres z Anną, Leo z Anto oraz Natalia.

- Dziękuję, że jesteście - wyznałam ze łzami w oczach.

- Nie zostawimy cię w takich chwilach - stwierdził Luis przytulając mnie.

Druga połowa | Sergio RamosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz