#26 [U nas nie naprawiałaś..]

321 20 0
                                    

Po zakończeniu uroczystości pogrzebowych zostałam jeszcze chwilę na cmentarzu aby pomodlić się. Po tym wszystkim chciałam pobyć sama. Ten pogrzeb był straszny. Jego mama wpadła w taką histerię kiedy składali trumnę do grobu. Nie mówiąc już o Laurze, która dwa razy omdlała. Dla jego mamy był to ogromny cios. Musiała pochować swojego syna. Wiele musiało ją to kosztować. A ja? Ja z oddali w ramionach Alexisa obserwowałam całą sytuację. Podeszłam późnej tylko złożyć kondolencje jego rodzicom, Jamesowi oraz Laurze. Chłopcy natomiast złożyli mi kondolencje, po czym musieli już wracać. Alexis, który przyjechał ze mną również musiał wracać. Dołączył do mnie tata, który mocno mnie przytulił.

- Będzie dobrze, córeczko - odparł. Nigdy, ale to prze nigdy nie słyszałam z jego ust takich słów. Naprawdę był bezradny.

- Nie, nie będzie, tato - westchnęłam. - Odwieź mnie do domu. Chcę być sama - poprosiłam.

- Jasne - zgodził się, a ja wróciłam do domu. Tata zrozumiał to, że potrzebuję samotności. Wykąpałam się, przebrałam w spodenki i szeroką koszulkę, która należała do Ramosa. Upięłam włosy i położyłam się na chwilę.

.
.
.

Dlaczego to życie jest takie okrutne? Inni mają wszystko i żyją pełnią szczęścia. A mi los ciągle coś odbiera. Nie ma już obok mnie Sergia, ten mecz się skończył. Przegraliśmy drugą połowę.  Życie 2:0 MY... Siedziałam w fotelu owinięta moim błękitnym kocykiem spoglądając na panoramę Barcelony rozciągającą się aż do Wybrzeża.
Muszę pogodzić się z tym, że nie będzie wielkiej miłości rodem z jakiegoś nędznego romansidła. Jedynie ja darzyłam i nadal darzę go prawdziwą miłością. Teraz z jego strony następuje obojętność, brak kontaktu i ta cholerna obcość. Rozstaliśmy się wtedy i nie widziałam żadnego powrotu dla nas, jednak teraz znowu wrócił. Choć przez chwilę byłam szczęśliwa. I nie żałuję, choć na początku tak było, że pojechałam wtedy do Madrytu, a on przyszedł do mnie na plac zabaw. Jednak teraz znowu odszedł. Mniej boli gdy to jest twoja decyzja i to ty odchodzisz. Jednak jego odejście uderzyło we mnie dwa razy mocniej niż moje prośby o zostawienie mnie w spokoju.

Jeśli chciał ode mnie odejść, to nie mogę go nieustępliwie trzymać przy sobie.

Najwidoczniej nie zasługuje na mnie.

Albo to ja nie zasługuje na niego?

Nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwierania się moich drzwi. Ta osoba miała klucze. Odwróciłam głowę , a moim oczom ukazał się Sergio. Ubrany był na czarno z nową fryzurą. Myślałam, że śnię.

- Pilar dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał siadając od razu obok mnie.

- Nigdy nie chcę żebyś był przy mnie z litości. Dlatego. Nie będę brała cię na litość, nie jestem ofiarą losu - odpowiedziałam przez łzy.

- Przepraszam, gdybym wiedział to przyszedłbym na pogrzeb - odparł. - Wybacz mi, proszę - dodał patrząc mi w oczy.

- Dobrze wiesz, że ci wybaczę. - stwierdziłam.

- Nie chce kończyć z tobą znajomości, napisałem to pod wpływem złości. Myślałem, że ty bierzesz narkotyki - wyjaśnił.

- Ja nie wiem co to był za facet i dlaczego mi je dał - pokręciłam głową.

- Tak po prostu do ciebie podszedł? - zapytał.

- Tak, tak właśnie było - odwróciłam od niego głowę. - To wszystko jest podejrzane - stwierdziłam. 

- Dlaczego? - zapytał zaskoczony. Nie wiem dlaczego, ale czuję, że on również może coś przede mną ukrywać. Ściągnął z siebie kurtkę, którą pozostawił na kanapie. Dostawił fotel przy oknie, po czym usiadł na przeciw mnie. Obserwowałam tylko jego ruchy. Przez to wszystko co się wydarzyło parę dni temu moja przestrzeń czasowa stanęła w miejscu. - Mirabel? Wróć tutaj - dodał, a ja wreszcie otrzeźwiałam.

- Po prostu - wzruszyłam ramionami. Już miałam mu powiedzieć, że chodzi za mną jakiś świr, który parę dni temu dawał mi dragi i wygaduje, że mnie chroni bo grozi mi niebezpieczeństwo. Jednak powstrzymałam się. Muszę najpierw to sama rozgryść. Sergio nie jest odpowiednią osobą, aby mu się z tego zwierzać. Zaraz narobił by tylko bałaganu przez swoją agresywność i nieopanowanie.

- Czy wszystko jest w porządku? - zadał kolejne pytanie spoglądając na mnie podejrzliwie.

- Tak, Sergio - wypuściłam powietrze ze swoich ust - Poza tym, że Javiera już nie ma to chyba tak - dodałam.

- Chyba go kochałaś - stwierdził spoglądając za mnie na nasze wspólne zdjęcie oprawione w czarną ramkę. Na półeczce były również inne zdjęcia na przykład z Alexisem, chłopakami, Natalią, z nim.. Jednak brązowooki piłkarz zwrócił uwagę tylko na nieżyjącego już chłopaka.

- To oczywiste, Sergio. Przecież byłam z nim w związku prawie rok. Nie próbowałabym wszystkiego sama naprawiać gdybym go nie kochała - westchnęłam na te wspomnienia.

- U nas nie naprawiałaś.. - mruknął pod nosem. Udam, że tego nie słyszałam.

- Co? - zapytałam specjalnie.

- Nic Mirabel, nic - posłał mi uśmiech. Widzę, że jest nieszczery. Zawsze poznam jego prawdziwy uśmiech. Niestety ten taki zdecydowanie nie był. - Dlaczego próbowałaś wszytko naprawić nawet gdy na prawdę wam się nie układało? - zapytał po chwili milczenia.

- Bo bałam się, że zostanę już na zawsze sama - tak, to był prawdziwy powód. Próbowałam być szczęśliwa z nim, żeby w taki sposób zapomnieć o Ramosie. Choć wcale mi się to nie udało. Będąc przy nim ja wciąż myślałam o Sergio. To przy Sergiu zapierało mi dech w piersiach i miałam te motylki w brzuchu. Nie przy Javierze. To Sergio był prawdziwym powodem mojego związku z Javierem. Będąc z Javierem wypierałam instnienie Ramosa w moim życiu.
Sergio spoglądał na mnie przez dłuższą chwilę.

- Pilar, przecież nie zostałabyś sama - stwierdził. - Zawsze zasługiwałaś na szczęście i piękną miłość - dodał.

To Ty jesteś moją piękną miłością i szczęściem Sergio..

Pomyślałam sobie. Jego wyznanie mnie zaskoczyło bo on nie jest uczuciowym facetem.

- A ty dlaczego nie zostawiłeś Pilar? Nie kochałeś jej nigdy - zmieniłam temat. Hiszpana zdziwiło moje pytanie, ponieważ spogladał na mnie z lekkim przerażeniem.

Druga połowa | Sergio RamosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz