#29 [Już nie mam o czym gadać]

312 20 1
                                    

On jedzie prosto na mnie, a ja nie potrafię wykonać żadnego ruchu. Jestem kompletnie sparaliżowana. Stałam jak wryta i patrzyłam w światła tego mercedesa. Dosłownie jak łania, kiedy wyjdzie na ulicę w nocy i w jej kierunku jedzie rozpędzony samochód, który jednocześnie oślepia ją swoimi światłami.

- Pilar do cholery! - poczułam jak Isco z całą swoją siłą przyciąga mnie do siebie, przez co uniknęłam czołowego zderzenia z tym strasznym samochodem. - Dziewczyno, co Ci się stało?! On mógł Cię zabić! - potrząsał mną, a ja byłam w szoku.

Przecież niecodziennie chcę Cię zabić rozpędzony samochód wjeżdżający na chodnik na parkingu..

- Ej, jesteś tam?! - dalej mną trząsł.

- Przepraszam - wymamrotałam. - Sparaliżowało mnie, nie mogłam się poruszyć - wyznałam.

- Wszystko w porządku? - zapytał z troską.

- Tak, wszystko okej - skinęłam głową.

- Co za jakiś świr - był oburzony tą sytuacją.

- Chodźmy już do hotelu - nakazałam. - I nie mów nikomu o tej dzisiejszej sytuacji - poprosiłam.

- Jasne, to zostanie między nami - objął mnie ramieniem kiedy ruszyliśmy już w stronę hotelu. - Na pewno nic ci nie jest? - chciał się upewnić kiedy pojawiliśmy się w hallu.

- Tak, na pewno nic mi nie jest - powtórzyłam - Będę u siebie jakby mnie ktoś szukał - dodałam udając się od razu w stronę windy. Boję się wychodzić, po prostu się boję.

- Pilar, poczekaj - usłyszałam za sobą głos Sergio. - Chcę chwilę pogadać - dodał.

- Przepraszam Sergio, nie mam teraz na to czasu - westchnęłam - Może później, teraz nie mam czasu - dodałam wsiadając do windy, po czym zniknęłam za zasuwającymi się drzwiami.

Dojechałam na swoje piętro, po czym opuściłam windę. Na kanapie w korytarzu siedział ten cały Rusek.

- Czego ty tu znowu szukasz? - zapytałam już na maksa zdenerwowana.

- Pilnuję cię - oznajmił. Kolejny raz ta sama odpowiedź.

- Tak mnie pilnowałeś i chroniłeś jakkolwiek to nazwiesz, że o mały włos nie zginęłam - warknęłam.

- Co? - zapytał zaskoczony.

- Jajco, zejdź mi z oczu - fuknęłam zatrzaskując drzwi do swojego pokoju. Powoli wszyscy zaczynają mnie denerwować. Spojrzałam na lustro wiszące przy oknie.

Cholera, ja mogłam już nie żyć.

•••

Czas ogarnąć się do konferencji. Wstałam z łóżka, na którym sobie drzemałam. Przebrałam się w białą bluzkę, czarne spodnie oraz czarną marynarkę. Poprawiłam makijaż i rozpuściłam włosy. Wcale nie wyglądałam jak osoba, która dzięki swojemu koledze uniknęła śmierci. To dobrze, nic nie wyjdzie na jaw. Psiknęłam się jeszcze perfumami Chanel, po czym zabierając telefon wyszłam z pokoju. Zamknęłam go i zjechałam windą tuż na salę konferencyjną, na której ma odbyć się konferencja prasowa reprezentacji Hiszpanii.

- Jak się czujesz? - zapytał Isco, który jak mniemam pojawi się na tej konferencji ze mną.

- Okej - odparłam, a do nas dołączył jeszcze trener oraz Jordi Alba. Przywitałam się z Hiszpanem, po czym weszliśmy na salę. Była wypełniona mnóstwem dziennikarzy i fotografów.

Po co ja się na to zgodziłam?

Przecież ja nie znoszę takich sytuacji..

Zajęłam miejsce obok trenera, a chłopcy usiedli obok siebie. Powiedziałam kilka słów, które należą do rzecznika prasowego po czym reszta uwagi była skupiona na chłopcach i trenerze.

- A ja mam pytanie do rzeczniczki prasowej - powiedział jeden z dziennikarzy, który zajmował miejsce z tyłu. Mówił po angielsku.

- Do mnie? - zapytałam go zaskoczona, przecież ja nie mam nic do powiedzenia na temat ich przygotowania. Ja tylko odpowiadam za ich wypowiedzi na konferencjach i czasem przeprowadzam wywiady.

- Tak, do pani - oznajmił.

- Słucham - wzruszyłam ramionami.

- Niedawno w wypadku samochodowym zginął Javier Martinez, niegdyś wychowanek La Masii i syn znanego na całym świecie przedsiębiorcy. Wiemy, że była z nim Pani kiedyś w bliskich relacjach. Czy podczas tego nieszczęsnego wypadku był pod wpływem narkotyków? - zapytał, a ja zdębiałam. Wszystkie pary oczu były skierowane na mnie, co nie było wcale komfortowe.

- Cóź - zaczęłam - owszem, byłam niegdyś w bliskich relacjach z Javierem. Jednak nic mi nie wiadomo o okolicznościach jego tragicznej śmierci. Był to ogromny cios dla jego bliskich oraz dla mnie jako jego byłej dziewczyny. Takie insynuacje są nie na miejscu, po tym co spotkało jego bliskich - wyminęłam się jak mogłam aby nie powiedzieć, że był wtedy pod wpływem drag.

- Ale - chciał coś dodać.

- Z tego co wiem to ta konferencja dotyczy reprezentacji Hiszpanii, a nie pana Martineza - przerwałam mu, a chłopak się zamknął. Byłam zestresowana, ale nie dam się wciągnąć w żadne słowne gierki. Inni dziennikarze zadali jeszcze kilka pytań chłopakom i konferencja się zakończyła.

- Co za gbur, po co on w ogóle zaczął jego temat na konferencji - przy drzwiach czekali już na nas Sergio oraz Geri.

- Nie wiem, to było nie na miejscu - westchnęłam. - Sergio, chciałeś pogadać - przypomniało mi się.

- Aktualnie jest to nieistotne - odparł bez wyrazu - Już nie mam o czym gadać - dodał, co trochę zabolało. Bo teraz ja potrzebowałam jego chwili czasu.

- W porządku - skinęłam głową, po czym odeszłam od nich.

- Czy może pani odpowiedzieć mi na kilka pytań dotyczących Javiera Martineza? - zapytał ten dziennikarz.

- Nie - odpowiedziałam krótko idąc dalej.

- Zajmę pani tylko chwilę - dalej szedł za mną.

- Proszę zostawić mnie w spokoju. Nie będę odpowiadać na żadne pańskie pytania - fuknęłam.

- Jaki był Javier? - kompletnie zignorował moje słowa.

- Pani Guardiola wyraźnie powiedziała, że nie chcę odpowiadać na żadne pana pytania - zza rogu wyszedł ten facet, który mnie prześladuje. - Jeszcze raz będzie pan ją nagabywał to zostanie pan wyprowadzony z hotelu siłą - zagroził mu.

- Przepraszam, do widzenia - powiedział speszony.

- Dzięki, nie trzeba było - odparłam - Poradziłabym sobie - dodałam.

- Jakoś nie bardzo sobie radziłaś skoro nadal cię nagabywał do odpowiadania - odparł.

- Nieważne - machnęłam ręką - Jeszcze raz dzięki - powiedziałam wsiadając do windy.

Druga połowa | Sergio RamosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz