#38 [Już nie muszę, bo cię mam]

286 21 0
                                    

Przebudziłam się późnym rankiem. Jestem sama w łóżku. Wydaję mi się, że zasypiałam obok Ramosa. Przecież to niemożliwe, że wczorajszy wieczór mógł mi się przyśnić. Podniosłam się z łóżka, po czym opuściłam swoją sypialnię. Przeszłam przez salon i natknęłam się na Ramosa robiącego naleśniki w kuchni. Sergio i gotowanie? Jestem mile zaskoczona.

- Myślałam, że mi się przyśniłeś - odetchnęłam z ulgą.

- Możliwe, że o mnie śniłaś - uśmiechnął się szeroko.

- Już nie muszę, bo cię mam - odparłam przytulając się do jego pleców.

- Tak, skarbie - odwrócił się do mnie i przyciągnął mnie do siebie w uścisku. Był ubrany w czarne spodenki oraz białą koszulkę. Wydaje mi się, że jest już gotowy do drogi. - Zjemy śniadanie i ja będę się zbierał - powiadomił mnie.

- Jasne - pokiwałam głową. - Masz talent do gotowania - pochwaliłam go po spróbowaniu naleśników.

- Starałem się jak mogłem - wzruszył ramionami.

- Jedziesz sam?

- Geri mnie zawiezie, ponieważ mam tam swój samochód - oznajmił.

- Wyściskaj ode mnie swojego małego urwiska - nakazałam.

- Pewnie, że to zrobię - uśmiechnął się życzliwie.

Po śniadaniu Sergio zabrał swój bagaż i wraz z Gerardem pojechali do Santpedor. Zostałam sama w moim mieszkanku. Tak bardzo mi tego brakowało. Skończyłam myć naczynia i posprzątałam mieszkanie po mojej dłuższej nieobecności. Chcę jeszcze dzisiaj złożyć podanie na studia. W sumie dziś mija ostateczny termin. Zebrałam suche pranie z suszarki i ułożyłam je w szafie. Wybrałam sobie na dzisiaj zwiewną czarną koszulę oraz czarne eleganckie szorty z kokardką. Zapowiada się ciepły ale niezbyt gorący dzień. Moje planowanie sobie dzisiejszego dnia przerwał telefon. Od razu odebrałam.

- Guardiola, składasz te papiery na uniwersytecie? - Sanchez zaczął rozmowę.

- Tak, o jedenastej pod moim blokiem? - zaproponowałam.

- Będzie idealnie, bo dopiero co wstałem - oznajmił. - To do zobaczyska - dodał, po czym się rozłączył. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się we wcześniej wybrane ciuchy i usiadłam do toaletki. Mam tonę tych kosmetyków i nawet nie wiem co mogłabym użyć. Postawiłam na delikatny podkład, korektor, lekkie podkreślenie oka i brwi oraz musnęłam twarz bronzerem. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów wyspałam się. Sądzę, że jest to kwestia tego, że już nic mnie nie trapiło. Nie martwiłam się niczym i pozwoliłam sobie na odpoczynek. Zadowolona ze swojego makijażu, zaplotłam sobie jeszcze warkocza. Do większej torebki od Chanel włożyłam telefon, portfel, dokumenty potrzebne do złożenia podania oraz chusteczki i błyszczyk. Wsunęłam jeszcze na stopy czarne sandałki i opuściłam moje mieszkanie zamykając je na klucz. Wrzuciłam klucze do torebki i zjechałam windą na parter. Opuściłam mój blok i w oddali zauważyłam mojego przyjaciela. Poczułam taką radość w duchu. Tak bardzo się za nim stęskniłam. Podbiegłam do niego i rzuciłam się w uścisku.

- Oj chyba naprawdę się za mną stęskniłaś - zaśmiał się.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - odwzajemniam jego szeroki uśmiech. - Mam dla ciebie takiego newsa.

- Mów, please - odparł.

- Ja i Sergio jesteśmy ze sobą. Powiedziałam mu wczoraj co czuję, a on zapytał czy będę z nim - wyznałam, a on uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Wiedziałem, że w końcu się zejdziecie - odparł. - Gratuluję odwagi, mała - poklepał mnie po ramieniu.

- A jak ty to widzisz? - zadałam mu pytanie, kiedy powolnym krokiem spacerowaliśmy w kierunku uniwersytetu.

Druga połowa | Sergio RamosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz