#50 [Nie martw się, dojdziemy do prawdy]

200 8 0
                                    

Pilar pov's:

- Wiem, że do mnie przychodziliście. Czułam waszą obecność i słyszałam was. Słabo, ale słyszałam. Tylko że byłam w zupełnie innym miejscu - wyznałam swoje odczucia. Sergio skinął tylko głową. - Jak długo jeszcze tutaj będę?

- Nie mam pojęcia. Dzisiaj jest Wigilia klubowa. Będę tylko na oficjalnej części, ponieważ jestem kapitanem. Na resztę nie mam siły - oznajmił mi.

- Miałam ci towarzyszyć - powiedziałam z bólem w głosie. - Za tydzień święta. Mam nadzieję, że wypuszczą mnie do domu - westchnęłam.

- Lecę do Santpedor na święta, z Sergio - wyznał.

- To super - uśmiechnęłam się. - Jedź już, bo spóźnisz się na wigilię - nakazałam.

- Przyjadę do ciebie wieczorem - zapewnił. - Panie doktorze! Mógłby pan tutaj pozwolić? - zaczepił go na korytarzu.

- Czy coś się stało? Gorzej się pani czuję? - do mojej sali wszedł lekarz.

- Czuję się dobrze. Co mi dokładnie jest i jak długo tu jeszcze poleżę? - zapytałam od razu.

- Została pani postrzelona w brzuch, operacja się powiodła. Z powodu toczenia rumieniowatego przeszła pani transplantację nerki. Absolutnie żadnego alkoholu, trzeba pilnować się z dietą. Straciła pani dużo krwi i dodatkowo musieliśmy panią reanimować. Pierwsza doba była wręcz tragiczna. Nie byliśmy w stanie określić czy przeżyje pani choć jedną noc. Zapadła pani w śpiączkę, a dziś rano się pani obudziła - opowiedział mi o tych wszystkich wydarzeniach. Nie było wiadomo czy przeżyję chociaż noc. To straszne. - Jutro rano wykonamy pani szereg badań. Jeśli wszystko będzie w porządku wypiszemy panią przed świętami - powiadomił mnie, przez co uśmiech pojawił się na mojej twarzy.

- Jasne, dziękuję za wszelkie informacje - skinęłam głową, a lekarz opuścił salę. W pomieszczeniu pojawił się Vladimir.

- Hej, Pilar - przywitał się, na co ja mu odpowiedziałam. - Jak się czujesz?

- Dobrze - westchnęłam. - A jak idą postępy w twoim śledztwie?

- Pomyślnie, jestem bliski odkrycia całej prawdy. Mam nadzieję, że znajdę tego faceta, który cię potrącił - wyznał.

- Mam do ciebie prośbę.

- Słucham cię - spojrzał na mnie. Jego mina była jak zawsze poważna. Nie mam pojęcia czy on w ogóle się uśmiecha.

- Powiedz mi, po co dałeś mi te narkotyki wtedy w barze? - przypomniało mi się.

- Żeby cię sprawdzić - wyznał. - Twój tata dostawał już wtedy groźby i chciał wiedzieć czy jesteś w to wszystko zamieszana. Ale że ty byłaś zaskoczona, a później Sergio odwalił szopkę, od razu wydało się, że jesteś czysta - wytłumaczył mi.

- Nie dość, że wywiózł mnie do Manchesteru to jeszcze myślał, że jestem zamieszana w kartel - pacnęłam się w czoło. - Ten Manchester nic nie pomógł, wróciłam do tego przeklętego Madrytu i co? Kulka w brzuch, Sergio znający szefa kartelu. Alexis porwany i pobity - wyciągnęłam wnioski.

- Uwierz, że pomogło. Ktoś włamał się do twojego mieszkania - wyznał, a ja spojrzałam na niego zaniepokojona. - Zniszczył wszystko, tak dokładnie czegoś szukał. Nawet powyciągał zdjęcia z ramek - dodał, a mi się przypomniała jedna sytuacja.

- Kupowałam kiedyś ramki na zdjęcia z Javierem. Mieliśmy oprawić zdjęcia ze znajomymi oraz nasze wspólne zdjęcie z mojego balu na zakończenie. Powiedział mi wtedy, że w ramkach ze zdjęciami najlepiej ukrywa się sekrety. Zignorowałam to, bo stwierdziłam, że nie jest to istotne. Może ta osoba wiedziała lub dowiedziała się o czymś co Javier mógł tam podłożyć - zasugerowałam.

- Czy te ramki były w twoim mieszkaniu? - zapytał od razu.

- Nie, połowę zabrałam do Manchesteru. Miałam tutaj wrócić i na dłużej zostać u dziadków, więc chyba spakowałam to wszystko ze sobą - wyznałam.

- W porządku, jak wyjdziesz ze szpitala to przeszukamy te ramki - zapewnił.

- Przypomniało mi się, że James mówił mi o sekrecie jaki Javier przed śmiercią dał Laurze. To też moglibyśmy sprawdzić - stwierdziłam.

- Sprawdzimy koniecznie. Lecz wydaję mi się, że to co dał tobie może być o wiele cenniejsze - odparł.

- Mam już tej sytuacji serdecznie dość. Chcę już być wolna od tego wszystkiego - parę łez spłynęło po moich policzkach.

- Nie martw się, dojdziemy do prawdy - poklepał mnie po dłoni.

- Hej, mała - do sali wszedł Alexis wraz z Fernando.

- Jak super, że już wróciłaś do nas. - Torres przytulił mnie.

- A Ramos gdzie? - zapytał Sanchez.

- Pojechał na wigilię klubową - oznajmiłam. - Powiedział, że będzie tylko na oficjalnej części, bo na resztę nie ma siły - dodałam.

- Jak on panikował, że co on zrobi jak ty nie przeżyjesz... - Vladimir przypomniał sobie.

- I poszedł się ze mną napić - dodał Torres. - Jego brat z moim ojcem wynosili go z mojego domu - zaśmiał się, na co ja też się uśmiechnęłam.

- Ona raczej nie chce słuchać o wpadkach Ramosa - stwierdził Alexis.

- Oczywiście, że chcę. Któregoś dnia będę musiała go upokorzyć - puściłam im oczko.

- O, Guardiola już wyzdrowiała - zaśmiał się Sanchez.

- A żebyś wiedział, że wracam do formy - uśmiechnęłam się.

Druga połowa | Sergio RamosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz