#39 [Ciekawość to pierwszy stopień do piekła]

284 15 0
                                    

Mój przyjaciel pomógł mi we wniesieniu zakupów do mojego mieszkania. Dość długo mnie nie było i wszystkie produkty jakie miałam dotychczas w domu skończyły się lub straciły swoją przydatność. Postawiliśmy trzy reklamówki na blat. Sanchez zaczął wyciągać produkty i powoli zapełniał moją lodówkę. Z pustej zrobiła się kolorowa od różnych produktów. A ja siedziałam i przyglądałam się Chilijczykowi.

- Nie chciałbyś mi o czymś powiedzieć? - zapytałam, bo widać, że jakoś się zmienił.

- Rozstaliśmy się z Mayte - wyznał, ale po jego wyrazie twarzy nie można wywnioskować, że jest z tego powodu smutny. - Chyba nie pasowaliśmy do siebie i to zdecydowanie - dodał.

- Wydaje mi się, że byłeś dla niej zbyt dobry, a ona sobie na zbyt wiele pozwalała - powiedziałam o swoich spostrzeżeniach. - A czy chciałbyś mi powiedzieć o czymś jeszcze?

- Chciałbym odnowić stare relacje - stwierdził, a ja zastanawiałam się o co może mu chodzić.

- To nie problem, tylko powiedz mi co to za osoba - odparłam.

- Laia - westchnął głośno.

- A, to może być problem - również westchnęłam. - Zraniłeś ją - przypomniałam.

- Dzięki za tak cenną informację - wywrócił oczami.

- Sorry, po prostu wiem jakie to dla niej trudne - odparłam. - Mogę ci jakoś pomóc - zaproponowałam Sanchezowi.

- Ciekawe jak - zaczął rozmyślać.

- Jeszcze nie wiem, wieczorem siądziemy u mnie na tarasie z piwkiem i obgadamy całą sprawę - zaproponowałam.

- Bardzo dobry pomysł - uśmiechnął się, a mi zaczął dzwonić telefon.

- Zabieraj tego diabła - usłyszałam głos dziadka.

- Bardzo dał wam w kość? - zapytałam.

- Na szczęście nie, ale on ciągle szczeka. Wszędzie go pełno, ja tu zwariuję - rozpoczął narzekanie.

- To niedługo przyjadę po niego z Alexisem - oznajmiłam.

- Dolors! Gotuj obiad, myszka przyjeżdża! - krzyknął do babci. - To do zobaczenia - odparł, po czym się rozłączył.

- Wypakujemy to i jedziemy po Freddiego - oznajmiłam.

- Już mają go dosyć? - zaśmiał się.

- Zapewne tak, ciekawe czy podrósł.

- Na pewno, mój Atom i Humber moment podrośli, nim się obejrzałem to one były już duże - oznajmił.

- A może weźmiesz je ze sobą do Santpedor? - zaproponowałam. - Jest ładna pogoda, wybiegają się tam, nie będą same - dodałam.

- To ja po nie pójdę - odparł.

- Nie trzeba, podjedziemy po nie zaraz - oznajmiłam. - Idę się przebrać, zaraz wracam - dodałam, po czym poszłam do swojej sypialni. Ubrałam się w szerszą koszulkę zespołu Guns n Roses oraz czarne leginsy. Zabrałam jeszcze okulary z półki i wróciłam do Alexisa.

- To co? Zbieramy się? - zapytał, a ja wiązałam w tym momencie kucyka.

- Tak, włożę buty i jedziemy. Weźmiesz moją torebkę? - poprosiłam.

- Jasne, zamknij dom a ja będę czekał na dole - oznajmił, na co skinęłam głową.

.
.
.

Droga do Santpedor minęła nam na śpiewaniu wszystkich hitów jakie leciały w radiu. Zaparkowałam na wjeździe i wysiedliśmy z Alexisem i naszymi czworonożnymi przyjacielami. Weszliśmy na podwórko i pierwszym który mnie powitał był Freddy. Mało co nie zwariował na mój widok. Piesek skakał na mnie i lizał mnie po twarzy. Później natomiast rzucił się na Chilijczyka.

Druga połowa | Sergio RamosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz