Mój przyjaciel pomógł mi we wniesieniu zakupów do mojego mieszkania. Dość długo mnie nie było i wszystkie produkty jakie miałam dotychczas w domu skończyły się lub straciły swoją przydatność. Postawiliśmy trzy reklamówki na blat. Sanchez zaczął wyciągać produkty i powoli zapełniał moją lodówkę. Z pustej zrobiła się kolorowa od różnych produktów. A ja siedziałam i przyglądałam się Chilijczykowi.
- Nie chciałbyś mi o czymś powiedzieć? - zapytałam, bo widać, że jakoś się zmienił.
- Rozstaliśmy się z Mayte - wyznał, ale po jego wyrazie twarzy nie można wywnioskować, że jest z tego powodu smutny. - Chyba nie pasowaliśmy do siebie i to zdecydowanie - dodał.
- Wydaje mi się, że byłeś dla niej zbyt dobry, a ona sobie na zbyt wiele pozwalała - powiedziałam o swoich spostrzeżeniach. - A czy chciałbyś mi powiedzieć o czymś jeszcze?
- Chciałbym odnowić stare relacje - stwierdził, a ja zastanawiałam się o co może mu chodzić.
- To nie problem, tylko powiedz mi co to za osoba - odparłam.
- Laia - westchnął głośno.
- A, to może być problem - również westchnęłam. - Zraniłeś ją - przypomniałam.
- Dzięki za tak cenną informację - wywrócił oczami.
- Sorry, po prostu wiem jakie to dla niej trudne - odparłam. - Mogę ci jakoś pomóc - zaproponowałam Sanchezowi.
- Ciekawe jak - zaczął rozmyślać.
- Jeszcze nie wiem, wieczorem siądziemy u mnie na tarasie z piwkiem i obgadamy całą sprawę - zaproponowałam.
- Bardzo dobry pomysł - uśmiechnął się, a mi zaczął dzwonić telefon.
- Zabieraj tego diabła - usłyszałam głos dziadka.
- Bardzo dał wam w kość? - zapytałam.
- Na szczęście nie, ale on ciągle szczeka. Wszędzie go pełno, ja tu zwariuję - rozpoczął narzekanie.
- To niedługo przyjadę po niego z Alexisem - oznajmiłam.
- Dolors! Gotuj obiad, myszka przyjeżdża! - krzyknął do babci. - To do zobaczenia - odparł, po czym się rozłączył.
- Wypakujemy to i jedziemy po Freddiego - oznajmiłam.
- Już mają go dosyć? - zaśmiał się.
- Zapewne tak, ciekawe czy podrósł.
- Na pewno, mój Atom i Humber moment podrośli, nim się obejrzałem to one były już duże - oznajmił.
- A może weźmiesz je ze sobą do Santpedor? - zaproponowałam. - Jest ładna pogoda, wybiegają się tam, nie będą same - dodałam.
- To ja po nie pójdę - odparł.
- Nie trzeba, podjedziemy po nie zaraz - oznajmiłam. - Idę się przebrać, zaraz wracam - dodałam, po czym poszłam do swojej sypialni. Ubrałam się w szerszą koszulkę zespołu Guns n Roses oraz czarne leginsy. Zabrałam jeszcze okulary z półki i wróciłam do Alexisa.
- To co? Zbieramy się? - zapytał, a ja wiązałam w tym momencie kucyka.
- Tak, włożę buty i jedziemy. Weźmiesz moją torebkę? - poprosiłam.
- Jasne, zamknij dom a ja będę czekał na dole - oznajmił, na co skinęłam głową.
.
.
.Droga do Santpedor minęła nam na śpiewaniu wszystkich hitów jakie leciały w radiu. Zaparkowałam na wjeździe i wysiedliśmy z Alexisem i naszymi czworonożnymi przyjacielami. Weszliśmy na podwórko i pierwszym który mnie powitał był Freddy. Mało co nie zwariował na mój widok. Piesek skakał na mnie i lizał mnie po twarzy. Później natomiast rzucił się na Chilijczyka.

CZYTASZ
Druga połowa | Sergio Ramos
Romance"Z perspektywy czasu mówię sobie "nigdy więcej". Czuję jakbym popełniła największy błąd w moim życiu. A najgorsze jest to, że byłabym w stanie popełnić go po raz drugi." - Pilar "Zachowałem jest jak ostatni dupek. Nie zasługuję nawet na to żeby mi w...