#49 [I gdyby trzeba było, zrobiłabym to jeszcze raz]

232 10 0
                                    

Sergio pov's:

Minął już tydzień. Moja ukochana do tej pory się nie wybudziła. Boję się o nią cholernie. Przesiaduję tutaj praktycznie całe dnie z małymi przerwami na wykąpanie się. Za tydzień święta. Dziś miała być impreza klubowa, na którą ją zaprosiłem. Tak długo to planowaliśmy. Ona tak bardzo cieszyła się, że pojawi się tam ze mną.

- Yhmmm - usłyszałem szept i poczułem bardzo delikatny uścisk dłoni.

- Pilar, obudziłaś się. Nareszcie - odetchnąłem z ulgą. - Alexis wołaj lekarza. Pilar się obudziła! - nakazałem uradowany.

- Sss.. ty.. - próbowała coś powiedzieć, ale nie miała jeszcze wystarczająco dużo siły.

- Ciii kotku, najważniejsze, że wróciłaś do nas - pogłaskałem ją po dłoni. - Pilar się wybudziła! - oznajmiłem radośnie kiedy do sali weszli jej rodzice.

- Córeczko jak dobrze, że jesteś już z nami - jej mama odetchnęła z ulgą.

- Gdzie ja teraz jestem? - zapytała, była zdezorientowana. - Niedawno rozmawiałam z Javierem, ja nie jestem w niebie? - dodała. Jeszcze bardziej mnie to zdziwiło. Co ona teraz wygaduje.

- Pilar, jesteś w szpitalu od ponad tygodnia - odpowiedziałem jej.

- Co? Dlaczego? - zdziwiła się.

- Dzień dobry, słyszałem, że ktoś się tutaj obudził - chciałem już jej odpowiedzieć, ale przerwał mi lekarz.

- Przyjadę później to ci wszystko wyjaśnię - szepnąłem jej do ucha. - Mam trening, przyjadę później - oznajmiłem i wyszedłem z sali. Opuściłem teren szpitala, wsiadłem w samochód i odjechałem w kierunku ośrodka treningowego.

Zabrałem z tylnego siedzenia torbę treningową i od razu poszedłem do szatni. W środku siedzieli już chłopcy.

- Jak tam, stary? - zapytał Gareth, kiedy rzuciłem torbę na swoje miejsce.

- Przyjechałem do niej przed treningiem, Alexis również był. Wybudziła się - oznajmiłem.

- Nie słyszę w twoim głosie nawet ułamka szczęścia - stwierdził Marcelo, który obserwował mnie z drugiego końca szatni.

- Bo martwi mnie wiele rzeczy. Przeszła dodatkowo transplantację nerki. Przechodziła od dawna przez jakąś chorobę i nie powiedziała mi o tym. Jest bardzo słaba i podczas operacji straciła dużo krwi - wyznałem im. - Jestem tym wszystkim zmęczony. Wybaczcie, ale będę tylko na chwilę na klubowej wigili. Gdybym nie był kapitanem, to na pewno by mnie tam dziś nie było - dodałem.

- Jasne, rozumiemy to. - Marco skinął głową w akcie zrozumienia.

- Wszystko się ułoży, stary. - Isco poklepał mnie po ramieniu kiedy wychodziliśmy na boisko.

- Mam taką nadzieję - westchnąłem głośno.

Po treningu, na spokojnie wróciłem do domu. Zrobiłem sobie obiad, zjadłem go i udałem się do szpitala. Przez całe życie nie byłem tak wiele razy w szpitalu jak przez ten tydzień. Te wszystkie wydarzenia zaburzyły moją rutynę, mój plan na życie. Wszystkie swoje myśli skupiam tylko na Pilar. Teraz gdy się obudziła, poczułem choć trochę ulgę. Zaparkowałem auto i wszedłem do szpitala. Udałem się od razu do sali dziewczyny. W środku nikogo nie było, spała. Stwierdziłem, że nie będę jej budził. Poczekam. Jednak gdy tylko usiadłem przy jej łóżku, ona otworzyła oczy.

- Przepraszam, że cię obudziłem - pogładziłem delikatnie jej dłoń.

- Nie spałam - odparła. - Naprawdę leżę już tutaj tydzień? - zapytała zaskoczona.

- Tak, ale najgorsze już za nami. Teraz będzie już tylko lepiej - zapewniłem ją.

- Wiem, miałam przeszczep nerki. Się porobiło - westchnęła. - Mój stan jest ciężki, ale stabilny - dodała spoglądając na mnie, a ja poczułem się dobrze. Poczułem się dobrze, ponieważ mogłem spoglądać w jej śliczne brązowe oczy, które patrzyły na mnie z miłością.

- Dlaczego nigdy nie mówiłaś mi, że chorujesz? - zapytałem spoglądając na nią.

- Nie odczuwałam tak bardzo tej choroby. Uznałam ją za drobny szczegół - stwierdziła. - Obiecałeś, że opowiesz mi jak się tutaj znalazłam. Mógłbyś? - poprosiła.

- Ten dzień od początku zapowiadał się nerwowo. Zniknęłaś mi w nocy i znalazłem cię siedzącą przy kominku. Później dostałem SMSa z groźbą, że mają Alexisa i go zabiją. Nie myślałem wtedy. Jedynym moim celem było uratowanie go. Pojechałem tam, a Vladimir oraz Isco z Tobą pojechaliście za mną. Zapewne nie pozwolili ci wysiadać z samochodu, a ty ich nie posłuchałaś. Podejrzewam, że słyszałaś całą rozmowę - zacząłem opowiadać.

- Wiem, że byłeś pośrednikiem kartelu. Pamiętam tą rozmowę. Tam był James - wtrąciła się.

- Tak, był. Sądzę, że jego też szantażowali. Ale to go nie usprawiedliwia. Chciał postrzelić Alexisa. A ja próbowałem ofiarować się za niego. Hugo wymierzył we mnie broń. I wtedy wbiegłaś ty. Ochroniłaś mnie swoim ciałem. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo jestem ci za to wdzięczny. I wiedz, że zrobiłbym to samo dla ciebie - kiedy kończyłem to opowiadać wręcz załamywał mi się głos. - Uratowałaś mi życie - dopiero teraz tak na spokojnie sobie to uświadomiłem.

- I gdyby trzeba było, zrobiłabym to jeszcze raz - uścisnęła moją dłoń. - Co było dalej?

- Dalej rozpaczałem nad tobą, a policja zgarnęła ich wszystkich. Vladimir doprowadził mnie do porządku, a ty nie oddychałaś. Zaczęliśmy reanimację. Udało się przed przyjazdem karetki. Przyjechali twoi rodzice, twój tata pojechał z tobą. Chłopaki zabrali twoją mamę, a ja z Alexisem pojechaliśmy drugą karetką. Mieliśmy pozszywane rany, a ty kilka godzin leżałaś na bloku. Podobno musieli cię reanimować, rodzice oddali ci krew. Z Alexisem chcieliśmy też to zrobić, ale nam nie pozwolili. A później zapadłaś w śpiączkę i dopiero dziś się obudziłaś. Przychodziliśmy do ciebie codziennie. Pewnie dzisiaj jeszcze ktoś cię odwiedzi - opowiedziałem jej drugą część, a po jej policzkach spłynęło kilka łez.

- Wiem, że do mnie przychodziliście. Czułam waszą obecność i słyszałam was. Słabo, ale słyszałam. Tylko że byłam w zupełnie innym miejscu - westchnęła. A ja tylko skinąłem głową. To raczej normalne podczas śpiączki.

....
Jeśli ktoś się zastanawiał czy jeszcze żyje, to tak😂 miałam za dużo spraw na głowie, ale już wracam z nowymi rozdziałami 😉

Druga połowa | Sergio RamosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz