- A ty dlaczego nie zostawiłeś Pilar? Nie kochałeś jej nigdy - zmieniłam temat. Hiszpana zdziwiło moje pytanie, ponieważ spogladał na mnie z lekkim przerażeniem.
- Bo było mi wygodnie. Nikt się nie czepiał, odegrałem przykładną rodzinkę, a później robiłem co chciałem. Taki układ - oznajmił. Zaszokował mnie, nie spodziewałam się takiej odpowiedzi od niego. A w sumie.. może się spodziewałam? Spójrzmy prawdzie w oczy, to Sergio. - Masz coś mocnego? Napiłbym się czegoś - zapytał podnosząc się z fotela. Uczyniłam to samo. Podeszłam do barku, po czym go otworzyłam.
- Mam. Jim Beam, Jack Daniels, jakieś inne szkockie whisky lub czystą. Ewentualnie duży asortyment win - oznajmiłam zaglądając do barku.
- Daj Jim Beam - poprosił. Skinęłam głową, zabrałam trunek z barku po czym nalałam do szklanki z lodem.
- Coli do tego? - zapytałam.
- Nie, bez - oznajmił. Sobie również nalałam. Chyba mi się przyda na dalsze wyznania.
- Ty też będziesz piła? - prychnął, kiedy ujrzał, że również trzymam alkohol w ręku.
- A sądziłeś, że będę siedzieć i przyglądać ci się jak pijesz alkohol, który należy do mnie? - uniosłam lekko brew. - Przynajmniej choć raz mam się z kim napić - wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego wtedy ode mnie odeszłaś? - zapytał.
- Bo zrobiłeś ze mnie idiotkę i natrętną fankę tylko i wyłącznie żeby kryć swoją nieuczciwość wobec narzeczonej. A poza tym to nigdy w życiu nie będę 'tą drugą' - odpowiedziałam prosto z mostu.
- Tą drugą? - spojrzał na mnie dziwnie.
- A sądzisz, że byłam tą pierwszą? - mruknęłam. - To z Pilar spędzałeś czas, to z nią spałeś, to ona przygotowywała posiłki dla ciebie. To dla niej byłeś na wyłączność. To do niej wracałeś z ustęsknieniem. A ja? Ja byłam na drugim planie. Odegrałeś co trzeba i odzywałeś się do mnie aby się sam zaspokoić - dodałam, po czym upiłam łyka whisky spoglądając przez okno.
- Mylisz się, Mirabel - powiedział.
- Uwierz, Sergio. Nie mylę się. Przestań zaprzeczać i choć raz przyznaj się do błędu - poprosiłam.
- Nie byłaś mi obojętna - odparł.
- Co z tego, że tak mi powiesz? Czyny pokazały co innego Sese - westchnęłam. - Wierzę w czyny, nie słowa - wyznałam.
- W czyny, tak? - spojrzał na mnie jednocześnie odkładając szklankę z alkoholem na stolik.
- Tak - powiedziałam z pewnością w głosie.
- Chodź tutaj - nakazał, a ja jak małe dziecko od razu spełniłam jego nakaz. Podeszłam do niego, a chłopak przyciągnął mnie do siebie tak, że siedziałam na jego kolanach. Spoglądałam na niego zaskoczona. Hiszpan wykorzystał moje zdumienie i nie mówiąc nic od razu mnie pocałował. Odwzajemniam każdy jego pocałunek, a nasze języki współgrały ze sobą idealnie. Sądzę, że nigdy nie pocałuje już tak idealnych ust. Hiszpan zaczął składać mokre pocałunki od ust aż przez całą szyję co wywołało u mnie dreszcze. Odchylił lekko koszulkę, po czym kontynuował swoje pocałunki wzdłuż mojego barku, a ja ochyliłam do tyłu głowę. - Zdejmij koszulkę kochanie - poprosił, a ja uśmiechnęłam się tylko.
- Sam mi ją zdejmij - stwierdziłam, a Sese nie czekając na nic zrzucił ze mnie moją koszulkę, która wylądowała na podłodze. Po chwili uczynił to samo ze swoją. Spoglądałam jak jego umięśnione ciało otula mnóstwo tatuaży. Sama miałam kilka, ale ilość atramentu jaką miał na swoim ciele była ogromna. Podobało mi się to, bardzo. Podniosłam się z fotela, a Hiszpan to wykorzystał ściągając ze mnie moje spodenki. Stałam przed nim w samych figach. Nie ukrywam, to trochę krępujące. Hiszpan podniósł się z fotela, nie był tak bardzo ode mnie wyższy. Raptem dzieliło nas około dziesięć centymetrów. Stykaliśmy się czołami. Sprawił, że byłam cała rozpalona. To whisky również podziałało, ale to w głównej mierze jego zasługa. - Chodź, wykąpiemy się - zaproponowałam. Przyjrzał mi się jeszcze raz, po czym podniósł mnie, a ja opłotłam swoimi nogami jego biodra. Ruszył ze mną w stronę łazienki.
CZYTASZ
Druga połowa | Sergio Ramos
Romance"Z perspektywy czasu mówię sobie "nigdy więcej". Czuję jakbym popełniła największy błąd w moim życiu. A najgorsze jest to, że byłabym w stanie popełnić go po raz drugi." - Pilar "Zachowałem jest jak ostatni dupek. Nie zasługuję nawet na to żeby mi w...