#24 [Niestety to prawda, Pilar]

324 18 0
                                    

- Zostawię rzeczy i zaraz przyjdę - oznajmiłam rozłączając się. Weszliśmy z Alexisem do mojego mieszkania. Wrzuciłam rzeczy z torby do prania i rozpakowałam kosmetyki. Alexis w tej chwili pił wodę oraz jadł paluszki. - Pójdziesz ze mną teraz do parku? - poprosiłam.

- Tak, chodźmy - zgodził się. Opuściliśmy moje mieszkanie, po czym ruszyliśmy w stronę parku.

- James powiedział, że ma dla mnie złe wieści. Nie wiem o co może chodzić - westchnęłam, a w oddali zobaczyłam Kolumbijczyka.

- Zaraz ci wszystko wyjaśni - Sanchez objął mnie ramieniem. Chłopak nie wyglądał zbyt dobrze. Miał zaszklone oraz czerwone od płaczu oczy. Nie był tym samym Jamesem, którego tak długo znałam. - Cześć - przywitał się z nim Alexis.

- Cześć wam - westchnął.

- Co się stało? - zapytałam nie mówiąc mu nawet "cześć". W tym momencie witanie się było zbędne.

- Javier nie żyje - wychlipał.

- Nie - po policzkach od razu popłynęło mi kilka łez. Byłam w szoku. - Nie, to nie jest prawda - kręciłam tylko głową.

- Niestety to prawda, Pilar - westchnął.

- Jak to się stało? - zapytał Alexis, który trzymał mnie przy sobie.

- Jak to on. Pił, ćpał, jarał. Od paru lat nie pamiętam, kiedy był w 100% czysty. Pojechał z kolegami na imprezę i rozbili się. Wszyscy byli pod wpływem - wyznał, a mi łzy płynęły jak grochy.

- To jest jeden wielki żart. James powiedz mi, że robisz sobie żarty - nakazałam  - On tutaj gdzieś jest. Wkręcasz mnie - dodałam - Javier!! - zawołałam.

- Pilar ja nie robię sobie żartów! - krzyknął na mnie.

- On na prawdę nie żartuje. Zobacz. - Sanchez pokazał mi artykuł w swoim telefonie. Był opis wypadku oraz zdjęcia ze zdarzenia. Widać było 4 czarne worki.

Mój były chłopak.. Osoba, którą darzyłam uczuciem nie żyje. Tak po prostu odszedł. Już nigdy więcej go nie zobaczę. Nie zapytam co u niego. Nie zapytam jak układa mu się z Laurą.. Już więcej nie spotkam się żeby bez żadnych zobowiązań porozmawiać.. Już więcej nie zaczepię go tak po prostu bez powodu. On już się nie odezwie. Nigdy.. Miał dopiero 25 lat. To zbyt wcześnie.. Miał jeszcze tyle życia przed sobą.

Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Byłam w tym momencie bezsilna. Pomimo tego, że zerwaliśmy ze sobą ja wciąż go kochałam. Nie jako chłopaka, ale jako przyjaciela. W końcu w niekrótkim odstępie czasu dużo dla mnie znaczył. Dał się porwać używkom i to go zniszczyło. Nie mogę się pogodzić z tym, że już go tutaj nie ma. Było między nami dużo złych momentów, ale były też dobre. Wiele dobrych. Dopiero w takich chwilach człowiek zapomina o wszystkich złych momentach i ma w głowie tylko te dobre. Javier nie był złym człowiekiem. Czasami po prostu nie wytrzymywał i z bezsilności mówił złe słowa. Tak bardzo za nim tęsknię. James usiadł obok mnie, a po drugiej stronie Alexis.

- Tak bardzo mi przykro James. Tak bardzo - przytuliłam mocno chłopaka.

- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo mi ciężko - pokręcił głową - Czuję się winny tego wszystkiego. Mogłem go powstrzymać.

- Dobrze wiesz jaki był Javier. Nie posłuchał by się  - westchnęłam  - Jimi, nie masz za co się obwiniać. Byłeś dla niego dobrym bratem - dodałam.

- Najgorzej jest z Laurą - oznajmił.

- Trudno jej to znieść. Kocha go  - stwierdziłam.

- Pilar, ona jest w drugim miesiącu ciąży - wyznał.

Druga połowa | Sergio RamosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz