#36 [Ramos i zakochanie to jak Pique i miłość do Realu]

271 20 2
                                    

Pilar pov's :

Obudziłam się wczesnym rankiem. Nie miałam ochoty leżeć już w łóżku. Wstałam, wykonałam poranne czynności. Zaplotłam sobie warkocza i delikatnie pomalowałam. Ubrana w czarną koszulkę oraz czarne szorty, opuściłam mój pokój. Zastanawia mnie zachowanie Sergia od paru dni. Mało co można z nim porozmawiać normalnie. Ciągle buja w obłokach i nic do niego nie dociera. Natknęłam się na Isco, który właśnie wychodził z pokoju na śniadanie. Dawno nie byliśmy sami przez co już nie zaczynał tematu o ataku na mnie.

- Jak się masz? - zapytał wciskając guzik, który przywoływał windę na nasze piętro. - Kochanie, jak się masz? - dodał, a ja się zaśmiałam.

- Z każdym dniem staram się myśleć pozytywnie - oznajmiłam, co było dziwne. Mało kiedy było słychać takie słowa z moich ust.

- A to nowość - zaśmiał się. - A co się dzieje z Ramosem? - zaczął temat, który i mnie zastanawiał.

- Myślałam, że tylko ja to widzę - odetchnęłam z ulgą. - Nie wiem, ale chodzi taki zamyślony. Jakby był w innym świecie - powiedziałam o swoich spostrzeżeniach.

- Może się zakochał - zasugerował.

- Ramos i zakochanie to jak Pique i miłość do Realu - prychnęłam. - Dobry żart - poklepałam go po ramieniu.

- Nie wierzysz w romantyczność naszego Sergia? - uniósł brew spoglądając na mnie.

- Romantyczność, a kochanie drugiej osoby to zupełnie dwie inne rzeczy - odparłam. Weszliśmy we dwójkę do restauracji. W oddali na tarasie zauważyłam Pique, Inieste, Nacho i Ramosa przy stoliku. Akurat były jeszcze wolne dwa miejsca. Nałożyłam sobie jedzenie na talerz i ruszyliśmy do stolika.

- Idę po kawę - oznajmił Ramos.

- Zrób i dla mnie - poprosiłam. - Bardzo mocną - zaznaczyłam.

- Jasne - odparł bez wyrazu. Mam wrażenie, że jest zmartwiony. Dziwnie się zachowuje. Martwi mnie to.

•••

Iago podchodzi do ostatniej jedenastki dla Reprezentacji Hiszpanii. Stoję przy tunelu i z daleka obserwuję całą sytuację. Jeśli strzeli walczymy dalej. To był ciężki mecz. Atmosfera na stadionie jest pełna nerwów. Jestem podenerwowana. Ten turniej w naszym wykonaniu nie był zbyt efektowny. Ciężko było również w dzisiejszym meczu. Noga Aspasa spotyka się z futbolówką na jedenastym metrze. Przestrzela. Rosja awansuje dalej, a my odpadamy. Widząc tych wszystkich kibiców płaczących i obejmujących się robi mi się ogromnie przykro. Kucam i opieram się o mury stadionu przy tunelu. Łzy ciskają mi się do oczu, emocje biorą górę. Carles podchodzi do mnie i przyjmuje taką samą pozycję w jakiej ja się znajduję. Sam jest smutny. Widać to w jego oczach.

- Odpadliśmy - wzdycham głośno.

- Szczęście nie dopisywało nam od początku turnieju - stwierdził klepiąc mnie po ramieniu.

- Tak - skinęłam głową. Podniosłam się i zobaczyłam, że w stronę tunelu kieruje się zapłakany Iniesta.

- Zawiedliśmy wszystkich - odparł, a ja nic nie mówiąc przytuliłam się mocno do niego. Było mi go bardzo szkoda, ponieważ to jego ostatni mecz w reprezentacji Hiszpanii. Tak samo jak Gerarda. - Wybacz, ale chcę pobyć sam - odparł, a ja pozostawiłam go samego. Ruszyłam na płytę boiska by ujrzeć siedzącego na murawie Pique. Podeszłam i ukucnęłam tuż obok niego.

- Nie tak wyobrażałem sobie swój ostatni mecz - wyznał przez łzy. Pierwszy raz widzę go tak zdruzgotanego. Jest mi go ogromnie szkoda.

- Ja też nie tak to sobie wyobrażałam - pokręciłam głową. - Nie wiem co mogę ci teraz powiedzieć, przykro mi - westchnęłam lądując w przyjacielskim uścisku z piłkarzem.

- Pierwszy raz widzę jak Ramos zachodzi się łzami - stwierdził, a ja spojrzałam na Hiszpana, który kręcił się smętnie po boisku przybijając sobie piątki z piłkarzami. Niby tutaj był, ale tak naprawdę znajdował się w innym miejscu. - Idź do niego, on raczej bardziej potrzebuje przytulenia niż ja - odparł.

- Nie odrzuci mnie? - zapytałam jak mała dziewczynka.

- Zgłupiałaś? Kogo jak kogo, ale ciebie? - prychnął zasądzając mi "kopa w tyłek". Ruszyłam do Hiszpana i stanęłam przed nim. Sergio spojrzał na mnie i nie mówiąc nic wtulił się we mnie. Odwzajemniłam mocno jego uścisk.

- Zawiodłem, naprawdę zawiodłem - powiedział przez łzy.

- Sergio, nikogo nie zawiodłeś. Mieliśmy dzisiaj zły dzień, każdemu może się to zdarzyć - oderwałam się do niego i spoglądałam w jego czerwone od płaczu oczy.

- Ja jestem już tym wszystkim zmęczony. Zawodzę wszystkich na każdym kroku - wyznał, a ja byłam tym zaskoczona, ponieważ nigdy nie okazuje żadnych głębszych uczuć.

- Nikogo nie zawodzisz, co ty mówisz? - spoglądałam na niego.

- Przede wszystkim ciebie - odparł. A mi przypomniało się jak przed mundialem mnie zostawił, jak później zlewał po wspólnej nocy.

- Było minęło - westchnęłam.

- Do tej pory szczerze cię za to nie przeprosiłem. Ja tak naprawdę czuję - zaczął, ale nie dane było mu dokończyć, ponieważ podszedł do nas Rubiales. Jak na złość..

- Sergio, wołają cię do wywiadu - oznajmił, a Ramos poszedł za nim.

Nie wiem co chciał mi w tym momencie powiedzieć. Nie wiem co czuł, choć mogę się domyślić, że jest mu źle. W takiej sytuacji nawet nie można się czuć dobrze.

Ale jedno jest pewne. Chciałam mu dzisiaj powiedzieć.
Powiedzieć mu, że go kocham.

Druga połowa | Sergio RamosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz