#47 [Wystarczysz mi ty]

228 15 0
                                    

* Wokół była tylko mgła. Nie potrafię dostrzec dokładniej żadnych szczegółów. Wszystko wydaje się takie rozmazane. Nie mam pojęcia gdzie ja się teraz znajduje. Jednak nie czuje strachu. Wydaje mi się, że jestem w dobrym miejscu. Rozejrzałam się jeszcze dokładniej po okolicy, w której się znajduje. Jest mi obca, ale mimo wszystko czuję się tutaj bezpiecznie. Miło to wreszcie poczuć. Usiadłam na skałce wśród zieleni, po czym spojrzałam w prawą stronę. W moją stronę szedł mój były chłopak, Javier. Co się tutaj dzieje? Gdzie ja w ogóle jestem? Spoglądałam na chłopaka i nie czułam żadnego strachu. Widzę go dopiero drugi raz po jego wypadku.

- Cześć, Pilar - uśmiechnął się do mnie.

- Cześć, Javier - odpowiedziałam mu. - Gdzie my jesteśmy? - zapytałam i jeszcze raz rozejrzałam się. To miejsce było piękne.

- W niebie - oznajmił. Zaskoczyło mnie to co powiedział.

- Co ja tutaj robię? - zapytałam, ponieważ żywi ludzie nie znajdują się w niebie.

- Poprosiłem Boga o spotkanie z tobą - powiadomił mnie. - Chciałbym ci powiedzieć coś ważnego. Ale mogę tylko to powiedzieć za twoją zgodą.

- Mów - wzruszyłam ramionami.

- Uważaj na siebie. W tym momencie grozi ci ogromne niebezpieczeństwo. Przepraszam, że wciągnąłem cię w to wszystko. Pewna osoba będzie próbowała zabić bliską ci osobę. Ale pamiętaj, że wszystko jest w twoich rękach i dasz radę przezwyciężyć wszelkie przeszkody stające na twojej drodze. Jesteś silną kobietą - wyznał. Zaniepokoiło mnie to.

- Javier, brakuję mi ciebie - wyznałam, ale nie płakałam. Fakt, to niebo. Tu się nie płacze.

- Wiem, ale staram się być obok was codziennie. Liczę na to, że ty i Sergio będziecie ze sobą jak najdłużej - uśmiechnął się.

- Dziękuję, jesteś dobrym przyjacielem - przytuliłam się do niego pomimo tego, że był samą duszą.

- Zawsze będę. A teraz czas na mnie, a Ty musisz już wracać - oznajmił.

- Do zobaczenia, Javier - odparłam.

- Do zobaczenia, Pilar. Mam nadzieję, że jak najpóźniej. Doceń życie i ciesz się nim jak tylko możesz - uśmiechnął się. Przytuliłam go jeszcze raz, a on odwzajemnił uścisk. *

Obudziłam się nad ranem. Nie wiedziałam co się dzieje. Wokół było ciemno. To był tylko sen. Nic nie znaczył. To tylko moja wyobraźnia. Wstałam z łóżka i po cichu wyszłam z sypialni. Zrobiłam sobie herbatę i podeszłam do kominka. Był jeszcze lekki płomień. Dorzuciłam parę kawałków drewna i usiadłam na fotelu. Kompletnie nie wiem co mam teraz zrobić. Ten sen nie mógł być realny. To wszystko jest spowodowane stresem przez jaki przechodzę od paru miesięcy.  Na pewno musi być na to jakieś logiczne wytłumaczenie.

- Pilar! - usłyszałam krzyk Sergia ze schodów. - Tutaj jesteś - odetchnął z ulgą. Musi być coś na rzeczy, ponieważ czuć jego przerażenie.

- Jestem, przecież nigdzie się stąd nie wybieram - wzruszyłam ramionami.

- Po prostu - zaczął. - A zresztą nieważne - westchnął.

- Co jest? - zapytałam kiedy dołączył do mnie na fotelu.

- Nic, miałem zły sen - stwierdził bez wyrazu.

- Zrobię ci herbaty - zaproponowałam wstając.

- Nie trzeba - oparł przyciągając mnie, przez co siedziałam na jego kolanach. - Wystarczysz mi ty - oznajmił składając pocałunek na moich ustach.

•••

- Wybaczcie mi, ale muszę się teraz spotkać pilnie z Alexisem - oznajmił nagle Ramos, kiedy wraz z Isco ustalaliśmy jak pojedziemy na klubową imprezę. Wcale nie jedzie spotkać się z Alexisem. On coś kombinuje, a ja nie mogę już dłużej udawać, że wcale tego nie widzę.

- Dobra, to my ustalimy szczegóły sami - stwierdził Isco. Sergio zrobił braterski uścisk z Isco, po czym przytulił mnie i pocałował. Czułam jakbym żegnała się z nim na zawsze.

- Kocham cię - powiedział mi na ucho, po czym szybko opuścił dom. Zdziwiło mnie jego zachowanie.

- Na co dzień też się tak z tobą żegna? - zapytałam jego kumpla.

- Nie, to jest właśnie dziwne - odparł.

- Gdzie jest Sergio? - do domu wpadł Vladimir.

- Pojechał przed chwilą spotkać się z Alexisem - powiadomiłam go.

- Cholera jasna - złapał się za głowę. - Alexisa dziś porwano z lotniska. Co ten idiota kombinuje na własną rękę - kręcił głową.

- Wiesz gdzie mógł pojechać? - zapytałam zaniepokojona.

- Oczywiście, że wiem. Szybko, jedziemy. Żeby nie było już za późno - nakazał. Zamknęłam szybko dom i wsiedliśmy do samochodu Rosjanina. Nie rozumiem co się dzieje i co mam o tym wszystkim myśleć. Tysiąc myśli przebiegło przez moją głowę - Ty, Pilar pod żadnym pozorem nie możesz wysiadać z samochodu. Ja i Isco tam pójdziemy - oznajmił, kiedy po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Westchnęłam tylko, a oni wyszli z samochodu i pobiegli do ogromnego magazynu. Nie mogłam się powstrzymać i pobiegłam za nimi. Jednak nie miałam tyle odwagi aby tam wejść. Podglądałam wszystko zza ogromnych drzwi.

- Rozwiążmy to pokojowo. Ty wypuścisz Alexisa, a ja wejdę do kartelu i pomogę rozprowadzać wam narkotyki po całym świecie. Tak jak kiedyś - usłyszałam głos Sergia. O tym, że był członkiem gangu to już nie raczył mi powiedzieć.

- Żebyś znowu zrobił nas w chuja? O nie, niczym nas nie przekonasz - ujrzałam Javiera trzymającego Alexisa za tył koszulki, który był strasznie pobity. Tuż obok niego ujrzałam wysokiego mężczyznę, który przykładał broń do skroni mojego przyjaciela.

- Hugo! Puść go wolno, a zrób krzywdę mi - poprosił. Niestety nigdzie nie widziałam Vladimira i Isco. Ten cały Hugo skierował broń w stronę Ramosa. O nie, nie mogę na to pozwolić.

- Nie!!! Sergio, nie! - krzyknęłam i wbiegłam przed niego. Trafiła mnie kula, boli. Ogromnie boli.

- Pilar, co ty najlepszego narobiłaś - powiedział przez łzy Ramos, który próbował uciskać moją ranę znajdującą się na brzuchu. Mam wrażenie, że przeszła przeze mnie na wylot.

- Ciebie również sprzątnę - usłyszałam kolejny strzał, krzyki i zaczęło się robić ciemno..

Druga połowa | Sergio RamosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz