10》Prawda《

319 21 17
                                    

/Agnes/

Kurwa, kurwa, kurwa.

On mnie specjalnie do tego sprowokował, prawda?

Czuje łzy na policzkach.

- Agnes...- słyszę jego cichy głos - Jakie zamknąć? Kto chce cię zamknąć i gdzie?

W tym momecie wiem, że już i tak za dużo wie.

Chowam twarz w dłoniach i zaczynam ryczeć.

- Agnes?- chłopak powtarza moje imię i kładzie mi dłoń na ramieniu.

- Rodzice, w ośrodku uzależnień.- z moich ust same zaczynają wychodzić słowa.

- Czemu w ośrodku uzależnień?

- Jeśli ci powem to mnie wypuścisz?- pytam patrząc na niego.

Mam ochotę się schować i ukryć przed światem.

- Jeśli mi powiesz prawdę.

- Po co chcesz wiedzieć?- patrze na niego ocierając policzki - Będziesz chciał mnie zniszczyć? Powiesz wszystkim, że mam problemy z alkoholem?

- Co alkohol ma do twoich ran na ręku?- On jasno daje mi do zrozumienia, że nie rozumie.

- Powiedziałam ci jaki mam problem teraz mnie wypuść.

- Odpowiedz ma pytanie i będziesz wolna.

- Tnę się gdy wypije. Staram się walczyć tak z alkoholizmem. Zadowolony? - moje oczy znów zachodzą łzami.

Chłopak otwiera mi drzwi, a ja wysiadam.
Znów tego dnia zaczynam biec. Tym razem jednak idzie mi to bardziej pokracznie.

Kilkukrotnie się wywracam.

Nie zwracam uwagi na ludzi.

Jedyne co się dla mnie teraz liczy to uciec.
Ale czy można uciec przed całym światem?
Wiem już, że przez tego idiotę nie będę mieć życia, bo on komuś o tym powie. Każdy tak robi.

Żałuję, że nie panuje nad swoim językiem i po prostu mu wszystko powiedziałam.
Jak mogłam być tak głupia?

/Luke/

Przymykam oczy i zaczynam ponownie analizować całą sytuację. Wszystko co powiedziała mi o sobie dziewczyna, cały czas krąży mi po głowie i nie chce zostawić moich myśli.

Jak można się okaleczać przez alkohol? Jak można się za to karać?

To pojebane.

Barmanka alkoholiczka...

To możliwe?

Skoro ma problem z alkoholem to czemu pracuje wśród nich?

Jestem pewien, że muszę dowiedzieć się jak najszybciej i wiem, że jedyną opcją jest rozmowa dziś w barze. Jeśli nie dziś to w barze będę dopiero piątkowy wieczór.
Ale wątpię by jej nie było.

/Wieczorem/

Wchodzę w pośpiechu do klubu. Jestem sporo przed czasem. Chce porozmawiać z dziewczyną jeszcze przed otwarciem.

Dziwi mnie gdy za barem widzę tylko Mike'a.

Od razu do niego podchodzę.

- Jest może Agnes?- pytam opierając się o bar.

- Nie. Z tego co wiem ma jej dzisiaj nie być.

- Czyli wzięła wolne?- wzdycham.

- Tak.

- Wiesz może jaki ma numer mieszkania?- uważnie patrze w jego zielone oczy.

- Może i wiem, a co?

- Potrzebuje z nią pogadać. To bardzo ważne.

- Trzynaście.- mówi w końcu.

- Dzięki. Zaraz wracam.- mówię i od razu idę do wyjścia.

- Tylko się nie spóźnij.- słyszę za swoimi plecami wrzask Mike'a.

Wychodzę z klubu i próbuje sobie przypomnieć gdzie ją wczoraj odprowadzałem.

Na moje szczęście udaje mi się dotrzeć na miejsce. Wchodzę do budynku, co nie jest problemem, bo drzwi są otwarte. Wchodzę po schodach szukając odpowiedniego numeru. W końcu docieram na samą górę i tam znajduje się numer, którego szukam.

Zaczynam pukam do drzwi i jednocześnie dzwonić dzwonkiem.

Po kilku minutach drzwi się otwierają. Staje w nich dziewczyna.

Jej oczy są zapuchnięte od płaczu, a jej włosy żyją własnym życiem.

Kiedy mnie widzi chce zamknąć drzwi, ale jestem szybszy i jej to uniemożliwiam.

- Porozmawiajmy.- proszę ją.

- Nie, Luke. Masz czego chciałeś. Teraz możesz zniszczyć mi życie.

- Kto powiedział, że chce coś takiego zrobić?

- Każdy chce.

- Ja chce ci tylko pomóc.

Coś w moim wnętrzu pcha mnie do pomocy jej, tym bardziej, że wiem już o jej problemie.

- Nie chce pomocy, a teraz idź sobie.

- Agnes...

- Luke, idź sobie.

- Nie.

- Gdy chwilę z tobą porozmawiam to sobie pójdziesz?

- Tak.- zgadzam się.

- Wejdź.- wzdycha i odsuwa się od drzwi bym mógł wejść.

- Agnes... Mogę spróbować ci pomóc?- pytam łapiąc ją za lewą rękę. Podwijam delikatnie rękaw jej bluzy i przejeżdżałam palcami po jej skórze i bliznach.

- Ja nie nadaję się już do tego by ktoś mi pomógł.

- Agnes, na pewno to nieprawda.

- Nie. Nie chce pomocy.

- Boisz się skrzywdzenia.- stwierdzam.

- Nie lubię ludzi.- odwraca wzrok.

- Brak zaufania? A co jeśli próbowałbym je zdobyć?

- Nie uda ci się. Wiele osób próbowało.

- Mogę chociaż spróbować?

- Tak.- kiwa głową.

- Zobaczysz. Uda mi się.- uśmiecham się - Podasz mi swój numer?

- Nie. Podaje tylko zaufanym ludzią.

- To musi być to duże grono.- śmieje się.

- I jest.- prycha - Poczekaj.- zabiera swoją rękę.

Dopiero teraz uświadamiam sobie jak długo trzymałem jej rękę, jak widać, ani mi ani jej to nie przeszkadzało.

Dziewczyna znika za jednymi drzwiami i po chwili wraca z telefonem w ręku. Podaje mi swój numer, a ja jej swój.

- Chce żebyś wiedziała, że zawsze możesz do nie zadzwonić, o każdej porze, ok?

Musiałem działać strategicznie, a zarazem ostrożnie.

Na początku musiałem zdobyć jej zaufanie, później przyjaźń. Wiedziałem, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Agnes wydawała się osobą bardzo zagubioną przez swój nałóg, ale na codzień starała sprawiać pozory normalności.
Znałem ją dwa dni, a już potrafiłem czytać z niej jak z otwartej księgi.

Żegnam się z dziewczyną i wracam do klubu by zacząć swoją pracę.

---

Jak rozdział?

Może jutro wrzucę kolejny xd

The Blue of his eyes || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz