/Luke/
Chodzę po mieście zastanawiając się co ze sobą zrobić.
Jedyną opcją jest iść do Evie.
Wzdycham i obieram kierunek mieszkania dziewczyny. Nie chętnie tam idę.
Wchodzę po cichu do mieszkania przy pomocy swojego kompletu kluczy. Od razu zdejmuje okulary i czapkę.
Ku mojemu zdziwieniu blondynka nie śpi.
Kiedy tylko mnie dostrzega podbiega do mnie i rzuca mi się na szyję.
- Przepraszam, Luke. Nie chce byś czuł się ze mną źle przez mojego ojca.- łapie ją za pośladki i podnoszę trochę by łatwiej jej było mnie do siebie tulić.
Ona zaczyna piszczeć. Nie lubi rzeczy tego typu.
Od razu ją puszczam.
- W co ty się ubrałeś?- dopiero teraz zwraca na to uwagę.
- Wiesz, że nie przepadam za tymi eleganckimi ciuchami.- mówię.
- A ty wiesz, że nie lubię gdy ubierasz się... Sam wiesz jak. Dokładnie tak jak jesteś teraz ubrany.- łapie za materiał mojej koszulki.
- Ubrałem się tak bo było mi wygodnie, ok?
- Dobrze. Rozumiem.- ponownie się do mnie przytula - Myślałam, że mnie zostawisz.
W tym momencie zdaje sobie sprawę jak wielkim dupkiem jestem. Gdyby tylko wiedziała, że myślę o zostawieniu jej...
Może z nią zostane jeśli jej ojciec nie będzie się tak mieszał?
Całuje ją w głowę.
- Gdzie byłeś przez ten cały czas?- pyta.
- Chodziłem po mieście.
- Pewnie jesteś zmęczony.- odsuwa się ode mnie.
Mówiłem, że ona ma cholernie i czasem za bardzo dobre serce?
- Trochę...
- Śmierdzisz papierosami... Znów paliłeś?
- Tak.- kiwam głową.
- Nie chce ci prawić kazań...
- Wiem, że tego nie lubisz, dobra? Wezmę prysznic i się położę.
- Mogę wziąść prysznic z tobą? - pyta nieśmiało, a jej policzki robią się całe czerwone.
- Skoro chcesz...
Moja dziewczyna rzadko na ochotę na takie rzeczy, więc zawsze gdy mam okazję to z tego korzystam.
Mam swoje potrzeby dlatego nie marnuje okazji by je zaspokoić.
* Kilka godzin później *
Dziewczyna tuli się do mnie i śpi. Ja delikatnie odgarniam włosy z jej twarzy i całuje ją w czoło. Słyszę jak chichocze, czyli jednak nie śpi.
- Kocham cię.- mówi.
Ja jej nigdy nie powiedziałem tych dwóch słów. Nie chce mówić czego w co do końca nie wierzę i czego nie jestem pewien.
- Wiem.- całuje ją tym razem w usta, a ona to odwzajemnia.
Nigdy nie oczekiwała ode mnie tego, że również jej to powiem.
Głaszcze jej nagie plecy, a ona po prostu się uśmiecha.
- Pójdę może do sklepu po coś na śniadanie.
- Poleżmy jeszcze trochę, co ty na to? - proponuje - Nie chce kończyć tej chwili.
Leżę z dziewczyną jeszcze z dobrą godzinę.
Później oboje wstajemy. Ja się ubieram tak jak lubi blondynka i wychodzę z domu by kupić coś do jedzenia.
Ubieram buty i wychodzę zakładając okulary przeciwsłoneczne na nos.
Idę do sklepu nie specjalnie przejmując się tym co dzieje się dookoła mnie.
/Agnes/
Budzi mnie nahalne pukanie do drzwi.
Niechętnie wstaje by je otworzyć wcześniej zakładam na siebie cienką bluzę z długim rękawem.
Jak się okazuje, za drzwiami stoją moi rodzice.
- Cześć.- mówię ziewając.
- Cześć, córeczko.- mówi moja mama i przytula mnie do siebie. Delikatnie ją obejmuje.
Później witam się z tatą.
- Chcecie coś do picia? - proponuje naciągnąć rękawy bluzy na dłonie.
- Tata zrobi coś do picia, a ty chodź do mnie.- mówi siadając na kanapie, na której jest pościel pod którą dopiero co spałam.
Wzdycham i idę do rodzicielki jak na ścięcie. Zajmuje miejsce obok niej i czekam na rozwój sytuacji.
- Ręka, Agnes.- mówi moja mama głosem nie przyjmującym sprzeciwu. Szczerze to spodziewałam się, że na początku właśnie to będzie chciała zobaczyć.
- Muszę? - pytam.
- Tak.- moja mama łapie mnie za lewą dłoń i odsuwa ostrożnie rękaw. Widzę zmartwienie na jej twarzy. Jest one najprawdopodobniej spowodowane tym, że mam kilka nowych ran na nadgarstku.
- Znów piłaś?- wzdycha i patrzy błaganie na mojego ojca, a później na mnie.
- Ja... Przepraszam.- spuszczam wzrok.
- Agnes...- mama łapie mnie za dłoń.
Obejmuje ją swoimi dłońmi i wzdycha. Ściska mocniej moją rękę.
- Z tatą przemyśleliśmy wszystko i... Załatwiliśmy ci miejsce w ośrodku leczenia uzależnień.
- Co?!- zabieram swoją dłoń i podrywam się z miejsca - Nie! Nie zgadzam się!- zaczynam krzyczeć.
- Córciu... To dla twojego dobra.- mówi mój ojciec łapiąc mnie za ramiona.
- Oszaleliście?!- wskazuje palcem na głowę.
- Agnes...- moja matka wstaje.
- Nie! Nie dam się zamknąć!- wyrywam się z uścisku ojca i wybiegam z domu biorąc szybko przy okazji buty.
Gdy zbiegam po schodach słyszę jeszcze krzyki rodziców, ale nie zwracam na to uwagi.
Łzy zaczynają lecieć mi po policzkach.
Przed wyjściem z bloku zakładam buty na nogi i dopiero wtedy wybiegam z bloku.Wycieram oczy rękawem bluzy i biegnę dalej.
Nagle wpadam na kogoś.

CZYTASZ
The Blue of his eyes || L.H.
FanfictionOna nie umie poradzić sobie ze swoim nałogiem. Jedyną nadzieje dostrzega w jego błękitnych oczach, kiedy w końcu dane jest jej w nie spojrzeć, a on dopiero wtedy decyduje się zmienić całe swoje życie, by nie musieć już udawać i być naprawdę szczęśli...