/Agnes/
Czuje coś mokrego na swoim czole.
Unoszę wzrok i widzę łzy na twarzy blondyna.- Wybaczam, ale proszę... Nie płacz.- chwilę waham się, ale w końcu łapie jego twarz w swoje dłonie.
On chyba rzeczywiście tego nie chciał.
Ocieram jego łzy i w tym momencie czuje jak coś na mnie kapie, i to nie są już jego łzy.
Patrzę w niebo.
Krople deszczu zaczynają spadać na ziemię.
- Romantycznie, nie?- śmieje się chłopak.
- Nie znam się.- kręcę głową, nadal trzymając ręce na jego twarzy i patrze mu w oczy.
W świetle dziennym są owiele piękniejsze...
- Wracajmy do środka.
- A nie możemy tu chwilę postać?- pytam, a on patrzy na mnie zdziwiony.
- Jasne.- delikatnie zakłada mi mokre już kosmyki moich włosów za ucho.
W tym momencie przypominam sobie skrawki naszej rozmowy z bagażnika... Dochodzi do mnie, że chłopak miał rację.
- Przepraszam... Ja... Rzeczywiście to była moja wina. To ja zaciągnęłam cię do łóżka...
- Pamiętasz coś?
- Pamieatam kawałek rozmowy z bagażnika... Jest mi cholernie wstyd. Ufam ci i nigdy nie powinnam zwątpić w to. Ty nigdy byś mnie nie skrzywdził, prawda?
- Nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy.- mocniej mnie do siebie tuli.
- Mam nadzieję, że nie zawiodę się chociaż na tobie.- odsuwam trochę się od niego i robie coś irracjonalnego.
Całuje go.
Luke jest zdziwiony i dopiero po chwili oddaje pocałunek, gdy ja już zaczynam karcić się w myślach za to co zrobiłam.
Pocałunek jest zachłanny.
Otwieram oczy i odsuwam się od blondyna.
- Ja... Przepraszam.- mówię zawstydzona.
On nic nie odpowiada tylko łączy nasze usta spowrotem w pocałunku, tym razem bardzo delikatnym.
Nie odpycham go, tylko bardzo nieśmiało oddaje pocałunek.
Chłopak odsuwa się ode mnie z wielkim uśmiechem na ustach.
Na swoich wargach nadal mimo wszystko czuje jego usta, tak jakby pozostawiły po sobie jakiś ślad. Dotykam palcami swoich ust, a uśmiech na ustach blondyna się powiększa.
- Teraz chyba już wiesz czemu Evie na mnie leciała i chyba w sumie nadal leci.- patrze na niego, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi.
- Z tego powodu zaciągnęłaś mnie do łóżka, chciałaś sprawdzić co ją do mnie ciągnęło.
- Ten pocałunek...- chce dokończyć, ale on mi przerywa.
- Nie pocałowaliśmy się tylko po to żebyś mogła się przekonać, jeśli to chcesz wiedzieć.
Kiwam głową. Niebieskooki dokładnie widział i co chce zapytać. Jak widać, było to nazbyt oczywiste.
- Wracajmy.- obejmuje mnie ramieniem i nim zdąrze cokolwiek powiedzieć prowadzi mnie do mojego mieszkania.
Wchodzimy do mieszkania. Chłopak od razu zamyka drzwi na klucz i... zaczyna mnie rozbierać.
- Musisz się przebrać.- cmoka mnie w czoło i zdejmuje moją bluzę.
- Ty też.- mówię patrząc na niego.
- Najpierw ty.
Nic nie mówię tylko idę po suche ciuchy.
Zakładam coś na siebie i idę zebrać mokre rzeczy z przed pokoju. Zbieram je starając się nie myśleć o tym, że blondyn właśnie się przebiera.
Idę z ubraniami do łazienki i wieszam je na grzejniku, a potem wracam do pokoju.
Chłopak akurat naciąga na siebie koszulkę.
- Zrobię śniadanie.- proponuje, a chłopak w tym momencie na mnie patrzy i się uśmiecha.
- Pomogę ci.- idzie za mną.
- Poradzę sobie.
- Może potem gdzieś wyjdziemy?
- Po wczorajszym nie masz dosyć?
- Nie mówię o imprezie.- na samo wspomnienie się krzywi i wywraca oczami - Chce iść z tobą gdziekolwiek.
- Zapraszasz mnie, a nie wiesz sam gdzie?
- Sklep muzyczny.
- Sklep muzyczny?- patrze na niego zdziwiona.
- Tak, sklep muzyczny.
- Po jaką cholerę?
- Muszę kupić nowe słuchawki.
- W sklepie muzycznym? A to nie przypadkiem z elektroniką?- stukam go palcem w czoło.
- Nie czepiaj się. Po prostu pójdziemy do centrum handlowego. Jesteś gotowa pokazać się ze mną na mieście?
- A powinnam się bać?- patrze uważnie na jego twarz, a przez nią przemyka uśmiech.
- Nie.- łapie moją dłoń i uważnie na nią patrzy.
- To czemu pytasz?
- Zgadzasz się, czy nie?
- Oczywiście, pójdę z tobą do tego centrum handlowego skoro boisz się iść sam. Zastanawiam się czy masz z czym tam iść...
- Mam jeszcze kilka papierków.
- Papierków?
- Serio chcesz się w coś takiego bawić?
- W co?- udaje głupią i zaczynam drapać się po głowie, a on unosi na mnie wzrok.
Jego oczy błyszczą.
Wpatruje się w ich błękit, nie mogąc przestać na nie patrzeć.
Uświadamiam sobie, że to chyba one są największym atutem blondyna. To przez nie każdej dziewczynie miekną nogi na jego widok, to przez nie serce zaczyna bić mocniej i to one nie jedną potrafią omotać.
Jego spojrzenie jest dość unikalne i to dlatego je ukrywał gdy zaczął pracować w klubie. Wiedział o ich "mocy", był pewny, że ktoś kto go zna rozpoznał by go od razu po nich.
Jestem pewna, że wszystkie ich zdolności zaczynają na mnie działać i wiem, że rozpoznała bym go nawet w wielkim tłumie ludzi...
---
Chcecie dziś jeszcze rozdział lub dwa?
Jak sądzicie... Co może się wydarzyć dalej? Lubie czytać wasze domysły ;)
Pytam, bo dziś oficjalnie skończyłam to opowiadanie. Jednak nie wykluczam możliwości powstania małej kontynuacji, jednak to nie temat na teraz.
CZYTASZ
The Blue of his eyes || L.H.
FanfictionOna nie umie poradzić sobie ze swoim nałogiem. Jedyną nadzieje dostrzega w jego błękitnych oczach, kiedy w końcu dane jest jej w nie spojrzeć, a on dopiero wtedy decyduje się zmienić całe swoje życie, by nie musieć już udawać i być naprawdę szczęśli...