/Luke/
Impreza trwa już w najlepsze, a ja co jakiś czas patrze na Agnes.
Nie mam nic do niej czy coś, ale dziwię się, że ona tu pracuje. Jesteśmy w klubie, a ona zawsze ma zakryte ręce.
Widzę to jak jest chuda, a barmanka chyba raczej powinna być skąpo ubrana i mieć kształty, albo w sumie jestem chyba szowinistą.
Bałem się dziś, że złamałaby się gdyby dźwignęła te beczkę z piwem, na prawdę. Może trochę to wyolbrzymiam, ale chyba dzięki swojej dziewczynie potrafię dostrzec, że ktoś ma problem, no bynajmniej widzę jak ktoś ma duży problem i ona zdecydowanie go ma.
Kilka razy podczas wieczoru nasze spojrzenia się krzyżują. Gdy ona zdaje sobie sprawę, że na nią patrze, prycha i dalej się na mnie patrzy. Nie łatwo jest jej zgadnąć kiedy się na nią patrze, że względu na moje okulary, które po prostu muszę nosić.
Kiedy impreza się kończy pierwsze co to patrze na swój telefon.
Widnieje na nim sporo nieodebranych połączeń od Evie. Nie mam zamiaru do niej odzwaniać.
Oboje musimy sobie przemyśleć czy nasz związek ma sens.
Odkładam telefon i chowam swoje rzeczy do plecaka.
- Zostajesz z nami na dłużej? - słyszę irytujący głos ten rudowołosej ze wczoraj.
Dziewczyna stara się mnie poderwać, to pewne, ale niestety ma problem, bo nie jestem nią zainteresowany. Wiadomo, że wczoraj chętnie patrzyłem na to jak się rozbiera, w końcu jestem tylko facetem i nigdy nie pogardzę ładnymi widokami.
Dziewczyna jest ładna, ale nie w moim typie. Niestety chyba ja jestem w jej typie, bo ona ewidentnie nie odpuszcza.- Jak widzisz narazie dobrze mi się tu pracuje, więc narazie raczej zostane na dłużej.- odpowiadam poprawiając czapkę na głowie.
- Cieszę się.- uśmiecha się i odchodzi gdy ktoś ją woła.
Zasuwam swój plecak i zakładam go na plecy, wtedy zauważam przed sobą Agnes.
- Przyszłam się tylko zapytać czy nie idziesz czegoś z nami zjeść.
- Z nami?
- Ze mną i Mike'iem. Czyli drugim barmanem.
- W sumie to chętnie. Tylko gdzie wy chcecie iść?
- O tej porze to zostaje nam albo kebab albo ewentualnie hot-dogi. Ale mimo to skłaniałabym się bardziej w kierunku kebaba.- uśmiecha się.
- No ok. - kiwam głową.
Nie chce wracać jeszcze do mieszkania Evie. Nigdy nie uznawałem tamtego miejsca za swój dom.
- To chodź.
- Nie musicie sprzątać?
- Dzisiaj robią to kelnerki, a jutro my, barmani.
- Aha.- kiwam głową.
Idę za dziewczyną do wyjścia gdzie czeka na nas chłopak o czerwonych włosach.
- Cześć.- mówi i wyciąga do mnie rękę - Jestem Michael.
- Luke.- podaje mu rękę.
- Jesteś nowy? Pytam, bo w sumie sam tu długo nie pracuje.- mówi wkładając ręce do kieszeni spodni.
- Pracuje tu od wczoraj.
- I już zdobyłeś sympatię tej kruszyny?- obejmuje brunetkę i przyciąga ją do siebie.
- Próbuje być tylko miła dla tego dupka.- Agnes wskazuje na mnie palcem, a ja prycham.
- Co ją ci takiego zrobiłem, że masz mnie za dupka?
- Agnes uważa tak o każdym facecie.- odpowiada za nią Mike.
- Możesz mnie nie obgadywać gdy jestem obok?- wyrywa się z uścisku chłopaka - Po za tym idziemy tylko coś zjeść.
- Wy tak zawsze?
- Tylko czasami. - dziewczyna wzrusza ramionami.
Po chwili dochodzimy do jakiejś otwartej budki z kebabem.
Każdy coś sobie zamawia.
Jemy cały czas się śmiejąc. A raczej robie to ja wraz z Mike'iem. Agnes wydaje się teraz już trochę nie obecna i je w ciszy.
- Ja będę już spadał.- mówi chłopak i przybija ze mną męska piątkę - Kiedyś musimy umówić się na jakąś imprezę.
- Też tak myślę.
Polubiłem chłopak przez te godzinę. Muszę przyznać, że poznałem kogoś z kim spokojnie będę mógł się zakumplować. W końcu musze mieć jakiś znajomych. Moja dziewczyna nie lubi takich ludzi chciaż wie, że ja sam taki jestem.
Czerwonowłosy odchodzi, a ja zostaje sam z Agnes.
- Może cię odprowadzić? - proponuje patrząc na nią.
- Nie. Sama sobie poradzę. Mieszkam niedaleko, więc... Po prostu dojdę sama, ale dzięki za chęci.
- Skoro mieszkasz niedaleko to cię odprowadze i tak idę w tym samym kierunku.
- Dlaczego nalegasz?- odwraca się do mnie.
- Po prostu... Tak jakoś.
Dziewczyna już się do mnie nie odzywa tylko zaczyna iść przed siebie.
- Co się stało? Wcześniej byłaś inna, teraz jesteś zupełnie inna.
- Jestem zmęczona. Lubię swoją pracę, ale strasznie mnie ona meczy. Nie mogę przywyknąć do nocnej pracy, chociaż pracuje tu długo.
Mówiąc to dziewczyna na mnie nie patrzy. Widzę, że kłamie i prawda jest zupełnie inna, ale nie chce dążyć tematu.
- Widzę.
Odprowadzam ją pod dość obskurny blok.
- Dzięki, nie musiałeś tego robić.
- Mówię, że i tak mieszkam niedaleko. Dlatego nie musisz dziękować.
- Mimo to dzięki. Do zobaczenia jutro.- mówi i odchodzi.
Patrzę jeszcze chwilę w niej się w którym zniknęła.
Czuje, że pomocna cześć mojej dziewczyny zaczęła mi się udzielać.
Wcześniej przeszedł bym obok tej dziewczyny obojętnie. Jednak coś mnie do niej ciągnie i jest to chyba chęć pomocy, albo to, że zaczyna wydawać mi się tajemnicza.
Może to przez jej niemal czarne oczy? Bo są czarne, prawda?
---
Jak rozdział? :D
CZYTASZ
The Blue of his eyes || L.H.
FanfictionOna nie umie poradzić sobie ze swoim nałogiem. Jedyną nadzieje dostrzega w jego błękitnych oczach, kiedy w końcu dane jest jej w nie spojrzeć, a on dopiero wtedy decyduje się zmienić całe swoje życie, by nie musieć już udawać i być naprawdę szczęśli...