4 》Teść《

353 22 4
                                    

Dodałam dwa rozdziały od razu po sobie. Sprawdźcie czy czytaliście poprzedni ;)

---

/Luke/

Poprawiam swój garnitur, w którym jest mi cholernie niewygodnie i gorąco.

Co gdybym się przebrał lub chociaż zdjął marynarkę i rozpiął guzik w koszuli?

Evie zapewne wściekała by się cały dzień.
U niej wszystko musi być idealnie, szczególnie gdy chodzi o jej rodziców.

Wywracam oczami słysząc dzwonek do drzwi.

- Luke! Moi rodzice przyszli!- słyszę głos swojej dziewczyny.

Od razu idę do drzwi wejściowych. Dziewczyna już tam stoi by powitać naszych gości.

Otwiera drzwi. Jej ojciec od razu surowo mierzy mnie wzrokiem.

- Cześć tato!- dziewczyna rzuca mu się na szyję, co go trochę irytuje, ale nie powie tego na głos, bo to jego córka.

- Dzień dobry.- mówię.

- Dzień dobry.- odpowiada jej matka, a za chwilę robi to samo jej ojciec.

Zamykam drzwi gdy Evie prowadzi swoich rodziców do jadalni, gdzie czeka już jedzenie przywiezione z ulubionej restauracji jej rodziców.

Wkurwia mnie już to robienie wszystkiego pod dyktando jej rodziców. Robimy to od dwóch lat, czyli odkąd jesteśmy razem.

Idę do jadalni. Nie lubię przebywać w towarzystwie tych ludzi. Oni cały czas nas kontrolują. Niemal codziennie u nas są.

Siadam do stołu po cichu, gdy mężczyzna wypytuje swoją córkę o wszystko, a ta mu bez wahania wszystko mówi.

Po jedzeniu jej ojciec prosi mnie na bok na rozmowę w cztery oczy. Od razu wiem czego ona będzie dotyczyć.

- Zdecydowałeś się już kiedy masz zamiar się oświadczyć Evie?- pyta uważnie patrząc na mnie z dołu. Mężczyzna jest sporo niższy ode mnie.

- Po co mam o tym myśleć, skoro mnie pan nie lubi? - rzadko mówię przy tym mężczyźnie to co naprawdę myślę. Raz w tygodniu pyta mnie o to, więc musiałem w końcu odpowiedzieć tak, a nie inaczej.

- Ważne jest dla mnie to, że Evie jest z tobą szczęśliwa. Wiem, że nie chce cię zostawić, bo szczerze namawiałem ją już do tego.- marszczy brwi - A ty nie umiesz pojąć głupiej decyzji.

- Mówiłem już panu, że nie jestem gotowy na małżeństwo.- mimo wolnie z moich ust wydobywa się warknięcie.

- Słucham? To co z ciebie za facet?

- To panu zależy na naszym ślubie. Nam z Evie się nie śpieszy.

- Moja córka chce ślubu.

- Rozmawiał pan z nią na ten temat czy po prostu jej pan narzucił to co chciał?

- Jesteś bezczelny.

- Ja po prostu zadałem panu pytanie. My narazie nie chcemy ślubu, bo jest nam dobrze tak jak jest.

- Radze ci się jeszcze zastanowić.

- Pomyślę nad tym.

Mężczyzna odchodzi, a ja krzyżuje ręce na klatce piersiowej i wywracam oczami.

Nie chce brać ślubu, bo czuję, że między mną i Evie coś się dzieje, a raczej psuje.

Jest inaczej niż kiedyś.

The Blue of his eyes || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz