3 》Rany《

404 20 0
                                    

/Agnes/

Budzę się i wzdycham.

Unoszę rękę nad głowę i patrzę na nadgarstek.

Kolejna czerwona kreska pojawiła się na nim i go zdobi.

Czuje łzy w oczach.

Chce skończyć z piciem, ale nie umiem. Nie mam sobie za złe, że się pocięłam, bo robie to zawsze gdy wypije. Cięciem karze się za to, że pije alkohol.

Zakrywam twarz dłońmi i zaczynam płakać jeszcze bardziej.

Jestem słaba, bo nie potrafię przestać tego robić.

Po kilku minutach wycieram twarz i się podnoszę. Kręcę głową i idę do szafy. Biorę jakieś rzeczy i idę do łazienki wziąść prysznic.

Staram się zapomnieć o wszystkim chodź na chwile, próbuje wyłączyć myślenie.

Nie bardzo udaje mi się to osiągnąć.

Wychodzę z łazienki i od razu kieruje się na balkon. Odpalam papierosa i patrzę na tętniące życiem miasto. Nie lubię go, bo to ono pomogło mi się stoczyć. To dzięki niemu cała moja ręka jest w ranach, a umysł jest na tyle zmęczony, że zamknąć go mogę tylko i wyłącznie piciem alkoholu.

To miasto pomogło mi stracić wszystko co miałam. Zamiast mieszkać w mieszkaniu, które kupiła mi babcia, mieszkam w kawalerce. Miałam psa którego kochałam, ale on zdechł. Miałam chłopaka i przyjaciół, który zostawili mnie przez moje problemy z alkoholem. Uważali, że nie można być alkoholikiem skoro chodzi się na imprezy. Tylko szkoda, że często te imprezy następywały po sobie w odstępie może dnia. Niemal codziennie była jakaś impreza, a na niej ja. To mnie zniszczyło najbardziej.

Zostałam sama ze swoim problemem. W pracy, pomiędzy stertami alkoholu, staram się panować nad sobą i udawać, że nic mi nie jest.

Gasze niedopałek w popielniczce i wracam do mieszkania, które jest jednym pokojem połączonym z kuchnią plus małym przedpokojem i maleńką łazienką.
Idę do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia.

Nagle dzwoni mój telefon szybko idę go szukać. Przeszukuje stertę ubrań i tam go znajduje.

Odbieram bez chwili wahania widząc napis "Mama".

- Cześć Mamo.- mówię i idę do części kuchennej robić jedzenie.

- Cześć skarbie. Wszystko w porządku?- pyta.

Moja mama wie o moich problemach. Nie raz prosiła mnie bym wróciła do rodzinnego domu i poszła na terapię. Dała mi trochę spokoju, gdy powiedziałam jej, że chodzę tu na terapię, co jest kłamstwem.

Uważa, że moja praca jako barmanka mi nie pomaga, a wręcz szkodzi. Nie potrafię z niej zrezygnować, bo za bardzo ją lubię.

- Tak, mamo.

- Może przyjedziesz do nas na weekend?

- Zobacze, bo nie wiem, czy będę mogła wziąść wolne w pracy.- kłamie.

W pracy mogłam wziąść wolne zawsze, ale nie chciałam, bo to wiązało by się z tym, że moja mama zobaczyła by nowe rany na rękach. Zaczęła by dawać mi kazania i zaczynała by pytać, oraz chciałby mnie tam zatrzymać, a ja tego wszystkiego chciałam uniknąć.

- To może my przyjedziemy do ciebie?

- Wiesz dobrze mamo, że u mnie nie ma miejsca.

- Agnes... To tylko godzina drogi. Przyjedziemy do ciebie rano i wieczorem pojedziemy.

- Mamo... Nie ma takiej potrzeby naprawdę.

- Będziemy jutro.- nim zdarze coś odpowiedzieć ta się rozłącza.

Zła kładę telefon na blacie i już myślę jak ukryć swoje rany i blizny przed rodzicami.

Przyglądam im się i wzdycham. Wiem, że to prawie nie możliwe. Zabandażuje je lub zakryje to mama od razu uzna, że coś jest nie tak.

Jedynym wyjściem jest pomyśleć co zrobić, żeby nie przyjechali. Ale z drugiej strony, moja mama jest na tyle utrata, że tak czy tak przyjedzie.

Drapie się po głowie i myślę. Wale swoją małą chudą ręką w stół. Od razu czuje, że był to zły pomysł. Ręką zaczyna mnie strasznie boleć, ale po chwili machania przestaje, a ja wzdycham.

Muszę tak czy tak znaleźć sposób by nie spotkać się jutro z rodzicami.

The Blue of his eyes || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz