/Agnes/
Budzę się i wzdycham.
Unoszę rękę nad głowę i patrzę na nadgarstek.
Kolejna czerwona kreska pojawiła się na nim i go zdobi.
Czuje łzy w oczach.
Chce skończyć z piciem, ale nie umiem. Nie mam sobie za złe, że się pocięłam, bo robie to zawsze gdy wypije. Cięciem karze się za to, że pije alkohol.
Zakrywam twarz dłońmi i zaczynam płakać jeszcze bardziej.
Jestem słaba, bo nie potrafię przestać tego robić.
Po kilku minutach wycieram twarz i się podnoszę. Kręcę głową i idę do szafy. Biorę jakieś rzeczy i idę do łazienki wziąść prysznic.
Staram się zapomnieć o wszystkim chodź na chwile, próbuje wyłączyć myślenie.
Nie bardzo udaje mi się to osiągnąć.
Wychodzę z łazienki i od razu kieruje się na balkon. Odpalam papierosa i patrzę na tętniące życiem miasto. Nie lubię go, bo to ono pomogło mi się stoczyć. To dzięki niemu cała moja ręka jest w ranach, a umysł jest na tyle zmęczony, że zamknąć go mogę tylko i wyłącznie piciem alkoholu.
To miasto pomogło mi stracić wszystko co miałam. Zamiast mieszkać w mieszkaniu, które kupiła mi babcia, mieszkam w kawalerce. Miałam psa którego kochałam, ale on zdechł. Miałam chłopaka i przyjaciół, który zostawili mnie przez moje problemy z alkoholem. Uważali, że nie można być alkoholikiem skoro chodzi się na imprezy. Tylko szkoda, że często te imprezy następywały po sobie w odstępie może dnia. Niemal codziennie była jakaś impreza, a na niej ja. To mnie zniszczyło najbardziej.
Zostałam sama ze swoim problemem. W pracy, pomiędzy stertami alkoholu, staram się panować nad sobą i udawać, że nic mi nie jest.
Gasze niedopałek w popielniczce i wracam do mieszkania, które jest jednym pokojem połączonym z kuchnią plus małym przedpokojem i maleńką łazienką.
Idę do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia.Nagle dzwoni mój telefon szybko idę go szukać. Przeszukuje stertę ubrań i tam go znajduje.
Odbieram bez chwili wahania widząc napis "Mama".
- Cześć Mamo.- mówię i idę do części kuchennej robić jedzenie.
- Cześć skarbie. Wszystko w porządku?- pyta.
Moja mama wie o moich problemach. Nie raz prosiła mnie bym wróciła do rodzinnego domu i poszła na terapię. Dała mi trochę spokoju, gdy powiedziałam jej, że chodzę tu na terapię, co jest kłamstwem.
Uważa, że moja praca jako barmanka mi nie pomaga, a wręcz szkodzi. Nie potrafię z niej zrezygnować, bo za bardzo ją lubię.
- Tak, mamo.
- Może przyjedziesz do nas na weekend?
- Zobacze, bo nie wiem, czy będę mogła wziąść wolne w pracy.- kłamie.
W pracy mogłam wziąść wolne zawsze, ale nie chciałam, bo to wiązało by się z tym, że moja mama zobaczyła by nowe rany na rękach. Zaczęła by dawać mi kazania i zaczynała by pytać, oraz chciałby mnie tam zatrzymać, a ja tego wszystkiego chciałam uniknąć.
- To może my przyjedziemy do ciebie?
- Wiesz dobrze mamo, że u mnie nie ma miejsca.
- Agnes... To tylko godzina drogi. Przyjedziemy do ciebie rano i wieczorem pojedziemy.
- Mamo... Nie ma takiej potrzeby naprawdę.
- Będziemy jutro.- nim zdarze coś odpowiedzieć ta się rozłącza.
Zła kładę telefon na blacie i już myślę jak ukryć swoje rany i blizny przed rodzicami.
Przyglądam im się i wzdycham. Wiem, że to prawie nie możliwe. Zabandażuje je lub zakryje to mama od razu uzna, że coś jest nie tak.
Jedynym wyjściem jest pomyśleć co zrobić, żeby nie przyjechali. Ale z drugiej strony, moja mama jest na tyle utrata, że tak czy tak przyjedzie.
Drapie się po głowie i myślę. Wale swoją małą chudą ręką w stół. Od razu czuje, że był to zły pomysł. Ręką zaczyna mnie strasznie boleć, ale po chwili machania przestaje, a ja wzdycham.
Muszę tak czy tak znaleźć sposób by nie spotkać się jutro z rodzicami.
CZYTASZ
The Blue of his eyes || L.H.
FanfictionOna nie umie poradzić sobie ze swoim nałogiem. Jedyną nadzieje dostrzega w jego błękitnych oczach, kiedy w końcu dane jest jej w nie spojrzeć, a on dopiero wtedy decyduje się zmienić całe swoje życie, by nie musieć już udawać i być naprawdę szczęśli...