17》Kryzys w "raju"《

244 18 4
                                    

* Jakiś czas później *

Chodzę po mieście.

Słońce jasno daje o sobie znać, bo jest gorąco. Wkładam ręce do kieszeni i myślę.

Myśle o całej sytuacji.

Zostać z Evie czy z nią zerwać?

Zostając z nią to wyjdę na faceta, któremu zależy na pieniądzach i na takiego którym można do woli manipulować, ale jeśli odejdę to wyjdę na tchórza i dupka, który uciekł, bo boi się małżeństwa, bynajmniej tak będzie patrzył na mnie jej ojciec.

Jestem rozdarty.

Wcześniej nie myślałem nad konsekwencjami, a teraz myślę o nich za bardzo i martwię się na zapas. Rozważam każda możliwą opcje, każde jedno za i przeciw by podjąć właściwą i lepszą dla mnie decyzję.

Oczywiście jednym z argumentów są pieniądze, które są za, a zarazem przeciw zostaniu z dziewczyną.

Przeczesuje swoje włosy.

To jest decyzja, którą muszę podjąć sam lecz po prostu nie potrafię.

W tym momencie dzwoni mów telefon.

Patrzę na niego z obrzydzeniem, bo wiem, że jest za pieniądze Evie, a raczej jej ojca.
Na ekranie wyświetla się imię mojej dziewczyny.

Nigdy nie byłem zbyt wylewny co chodzi o uczucia do kogoś, dlatego tak samo rzadko mówię swojej partnerce komplementy. Z tego powodu mam ją zapisaną imieniem, a nie jakimś czułym słowem.

- Luke... Mój ojciec przyszedł i chce z tobą porozmawiać. To podobno ważne.- mówi moja dziewczyna gdy decyduje się odebrać.

- Nie ma mnie w mieście.- kłamie chcąc mieć jeszcze czas na przemyślenia.

- Luke, proszę. Wróć.

- Nie będę cię oszukiwał.- wzdycham - Nie mam ochoty przyjechać do ciebie, bo jest tam twój ojciec, który we wszystko za bardzo się wtrąca.

- Proszę...

Rozłączam się. Nie chce słuchać jej proszenia, bo wiem, że zaraz odpuszczę i z nią zostane, a nie mogę, bo ten związek jest już toksyczny. Toksyczny przez jej ojca.

Po kolejnych kilku godzinach postanawiam podjąć decyzję i zaryzykować.

Stawiam wszystko na jedną kartkę.

Jadę do mieszkania Evie.

Blondynka jest sama.

Wchodzę do salonu gdy ona gra na fortepianie.

- W końcu przyszedłeś? - przestaje grać gdy wchodzę w głąb pokoju.

- Tak. Nie chce kłamać. Myślałem o nas. Musiałem to dokładnie przemyśleć.

- Aha. - wstaje i rzuca we mnie jakimiś kilkoma kartkami - Możesz mi wytłumaczyć z kim są te smsy i do kogo tak dzisiaj wydzwaniałeś?

Zbieram kartki i patrze na nie. Marszczę brwi widząc mój rejestr połączeń i wiadomości.

- Szpiegujesz mnie?

- Nie ja, tylko mój ojciec.

- Oczywiście.- prycham - Może jeszcze grzebał w moich osobistych rzeczach. Jak mu się podobały moje bokserki? Jestem pewny, że tam zaglądał.- warczę.

- Kim jest Agnes?- dziewczyna pyta, a ja się wzdrygam.

Czytała te smsy?

Co za głupie pytanie, oczywiście, że to zrobiła...

- Luke!- pstryka mi palcami przed twarzą - Kto to do cholery jest?!

- Kurwa!- wydzieram się, a dziewczyna milknie - Nie znasz tej osoby, więc nie będę ci tłumaczyć!

- To do niej wychodzisz i nie ma cię całymi dniami?

- A żebyś wiedziała. Wychodzę do niej, ale to nie kurwa to o czym myślisz.

- Masz kobietę na boku.- prycha - Podejrzewałam to od kilku dni.

- Dlatego byłaś nieznośna jak nigdy.- warczę.

- A jak miałam traktować faceta, który mnie zdradza?- krzyżuje ręce.

- Kurwa, kobieto.- prycham - Gdybym ci poddział kto to jest ta cała niby moja kochanka, to byś mi nie uwierzyła.

- To po prostu kobieta z którą mnie zdradzasz.- poprawia nonszalancko swoje włosy.

Łapie się z włosy i uznaje, że powiem jej całą prawdę. Niech chociaż wie.

- Agnes to koleżanka z pracy, która ma problem z alkoholem, a ja jej tylko pomagam się z tego uwolnić.- mówię.

- Jesteś zabawny. Nie pracujesz i nazywasz swoją kochankę alkoholiczką.- blondynka kręci głową.

- Mogę ci ją kurwa przedstawić.

- Nie chce. Nie chce zobaczyć kobiety z którą... To nie przechodzi mi przez gardło.

- Od kiedy zrobiłaś się taka nie ufna.

- Odkąd mój ojciec miał jakieś podejrzenia.

- No tak... Bo ty mu kurwa wszystko mówisz i robisz to co chce. Wiesz co? Nie będę w związku z kimś kto mi nie ufa.- idę do sypialni.

- A ja nie będę z kimś kto mnie zdradza.

- Ojciec ci powiedział, że cię zdradzam? O jejku, jakie to smutne. Wcześniej, gdy miałaś własny rozum to byś mi kurwa uwierzyła, teraz już nawet sama nie myślisz.

Mówię nie patrząc na nią.

Wchodzę do sypialni i wyciągam walizkę.

- Zostawiasz mnie?

- Przecież nie chcesz być ze zdradzającym facetem, a ja nie chce być z pustakiem.- sięgam do szafy i zaczynam wyciągać swoje rzeczy.

- Nie jestem pustakiem.

- Tak się zachowujesz, bo przestałaś mieć własne zdanie.- wzruszam ramionami.

- Luke, nie przesadzaj.

- Ty przesadzasz.- wyjmuje swój sprzęt i kładę go na łóżku.

- Nie.- dziewczyna łapie mój plecak ze sprzętem na którym pracuje i podchodzi do okna i je otwiera.

- Spróbuj tylko to zrobić, a...- łapie jedne z jej butów.

- Zostaw tego buta.- mówi marszcząc brwi.

- Odłóż to na łóżko moj plecak, a ja odłoże buta.

- Nie ma mowy.- kręci głową.

- Nie?- łapie za obcas buta.

- Odłoż go!- kładzie plecaj na łóżku, a ja rzucam but w jej kierunku. Ona od razu go łapie.

Szybko wrzucam wszystkie ze swoich z szafy do walizki i idę do komody. Stamtąd też biorę swoje rzeczy.

Wszystkie moje rzeczy ze wszystkich pomieszczeń są spakowane po pół godzinie.

W tym czasie dziewczyna dzwoni do swojego ojca, jestem tego pewien.

Kiedy wychodzę ze swoimi rzeczami mijam się z mężczyzną w drzwiach.

---
Zaraz dodam jeszcze jeden, bo kolejnym jest krótki xd

Jak uważacie, dobrze się stało?

The Blue of his eyes || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz