Nudzi mi spędzić bardzo, wiec wrzucam kolejny i mogę wrzucić jeszcze jeden Ehh...
---
Kładę się na kanapie zaraz po wejściu do domu i patrze w sufit.
Nagle czuje nagła potrzebę alkoholu. Ręce zaczynają mi się trząść. Podnoszę się z kanapy i rzucam się ku przedpokojowi.
Czuje ciekawskie spojrzenie blondyna na sobie.
Zaczynam przeszukiwać swoje pary butów.
Musiałam gdzieś schować alkohol na taki właśnie wypadek. Wiem, że zaraz będzie ze mną gorzej. Miałam tak kilka razy.
Odkrecam buteleczkę i duszkiem wypijam zawartość. Trzęsienie rąk ustaje wraz z momentem smaku gorzkości wódki na moim języku.
Zdąrzam opróżnić buteleczke nim zostaje mi zabrana.
- Kurwa. Mamy jedną zasadę, a ty nawet jej nie umiesz przestrzegać.- warczy chłopak.
- Musiałam... - czuje łzy w oczach - Naprawdę musiałam.- ukrywam twarz w dłoniach.
- Nawet nie umiesz nad tym panować? Kurwa! Gdzie masz jeszcze wódkę schowaną?!- od razu podchodzi do szafy, skąd wyjęłam buty i zaczyna ją przeszukiwać.
- Przyznasz się sama?
- To była ostatnia.
- Nie wierze ci.- trzaska drzwiami od szafy i idzie do pokoju.
- Luke!
Chłopak się nie odzywa tylko odpala papierosa, a ja płacze jeszcze bardziej.
Musiałam się napić. Trzęsące ręce to tylko jeden z symptomów tego, że mój organizm potrzebuje procentów. Musiałam to zrobić, bo inaczej było by że mną już tylko gorzej.
Pokracznie wstaje z ziemi i idę do łazienki.
Zamykam się na klucz i przeszukuje łazienkę w poszukiwaniu czegoś ostrego.
Okazuje się, że nie ma moich żyletek.
Zaczynam szukać czegokolwiek innego.
Napiłam się to muszę się ukarać.
Przeszukuje każdy zakamarek łazienki, ale nic nie znajduje.
Po chwili wahania biorę lusterko stojące w szafce i roztrzaskuje je o ziemię. Biorę kawałek szkła czując jak kilka mniejszych kawałków wbija mi się w stopy. W tym momencie słyszę głos Luke'a.
- Agnes! Co ty tam do cholery robisz? - blondyn zaczyna szarpać za klamkę - Otwieraj!- wali w drzwi.
Ignorując jego krzyki przejeżdżam ostrym kawałkiem lustra po skórze. Kiedy widzę krew na ręku wyrzucam szkło i odsuwam się w kąt łazienki.
Wtedy dostrzegam, że nie tylko moja rękę krwawi, ale również stopy.
Po kilku sekundach drzwi się otwierają i do łazienki wchodzi Luke z łyżeczka w dłoni.
- Szlak by cię trafił, Agnes.- warczy i podchodzi do mnie - Było ci to potrzebne? - pyta patrząc mi w oczy.
Odwracam wzrok.
- Tak myślałem.- wstaje i omijając szkła idzie po apteczkę. Wraca z nią i starannie, ale zarazem szybko opatruje moje rany.
- Tak nie można.- znów warczy. Bierze mnie na ręce i zanosi na kanapę.
Potem z tego co wiem sprząta lustro, które stłukłam umyślnie.
A ja płacze... Płacze z braku silnej woli odnośnie alkoholu i z powodu zasad, których się trzymam.
Po jakimś czasie zasypiam.
/Luke/
Zaczynam tracić nadzieje. Ona jest już za bardzo zniszczona. Ona jak nie pije dłuższy czas to potem ma napady "potrzeby" alkoholu.
Przykrywam ją kocem i podchodzę do okna. Biorę papierosa i odpalam go zapalniczką.
Spoglądam na pogrążoną w mroku okolice.
Przecieram twarz wolną dłonią.
Zaczynam zastanawiać się czy w pojedynkę dam radę jej pomóc.

CZYTASZ
The Blue of his eyes || L.H.
ФанфикOna nie umie poradzić sobie ze swoim nałogiem. Jedyną nadzieje dostrzega w jego błękitnych oczach, kiedy w końcu dane jest jej w nie spojrzeć, a on dopiero wtedy decyduje się zmienić całe swoje życie, by nie musieć już udawać i być naprawdę szczęśli...