Sen

31 2 0
                                    


Zbliża się kolejny wieczór, następny szary nic nie zmieniający w ciągłej rutynie dzień dobiega końca.
Nim całkowicie zapadnie zmrok chcę jak najszybciej skosić trawę, by nie musieć słuchać lamentów ojca.

Najlepiej jak by w ogóle się do mnie nie odzywał.
Nie istniał, znikł z mojego nędznego życia.

Przez cały dzień ostatni sen nie daje mi spokoju, co o nim zapomnę to Lidia przypomina.
Nalegając bym opowiedział jej go do końca.
Ale jak mam to zrobić skoro końcówka jest nie na miejscu?
Z drugiej strony to tylko sen.

Długo nad tym myślałem, aż wpadłem na świetny pomysł.

,,napisze ten sen w jednej z moich książek, które sama czyta"

W ten sposób uniknę w pewnym stopniu prowokacji jeśli można to tak nazwać...

Opowiadanie snu...

Działo się wszystko w letnie południe, dobrze się już znaliśmy.
Było to nad jakimś urwiskiem a może górką na samym dole było piękne jeziorko.
Z daleka świeciło wszystkimi ciepłymi barwami, czegoś takiego jeszcze nie widziałem.
Początkowo myślałem ze jestem tam sam usiadłem wiec wpatrzony z ogromną uwagą.
W oddali znajdował się mały drewniany domek, właśnie z jego okolic przyszłas do mnie mówiąc...

- piękne co nie?

- tak , pierwszy raz coś takiego widzę

- uwielbiam to miejsce, byłam tu setki razy

- naprawdę to jest niesamowite

Wypowiadając te słowa spojrzałem na nią, a ona usiadła kolo mnie.
Po dłuższej chwili położyłem się na plecach rozpościerając szeroko ręce. Patrząc w niebo poczułem delikatne ruchy ziemi, tak położyła się kolo mnie również układając szeroko ręce. Jej głowa była jakieś pół metra od mojej a oczy skierowane w tym samym kierunku.

Jak to miałem w zwyczaju zacząłem układać poezję, dziewczyna z uśmiechem na twarzy położyła mi palec na ustach.
Dając jasno do zrozumienia bym przez chwilę był cicho.


- tyle razy patrzyłeś w niebo i nadal cię ono tak fascynuje jak to możliwe?

- szczerze mówiąc nie mam pojęcia, chyba mam do niego słabość

- to musi być coś więcej, nieraz o osobie którą kochamy nie jesteśmy w stanie tyle powiedzieć i tak długo się nią zachwycać

- jeśli znajdę kogoś wartego mojej miłości...

- no powiedz co wtedy zrobisz?

- jeśli znajdę taką osobę to będę się nią zachwycać do końca moich dni i nie tylko wtedy kiedy skieruje na nią oczy lecz także w sercu gdy owe zamknę

- to brzmi pięknie ale nie masz pewności, że spotkasz taka osobę

- nie mam, a może już ją spotkałem i nigdy się nie dowiem ahh

- choć bliżej nie gryzę

Tak też zrobiłem po czym Lidia dosyć szybkim ruchem odwróciła się na bok.
Leżała tak patrząc już nie w niebo a w moja stronę, zrobiłem dokładnie to samo.
Byliśmy bardzo blisko siebie po chwili nasze czoła zaczęły się delikatnie obijać.
Patrzeliśmy sobie w oczy powolnie oddychając i wtedy ona je zamknęła ocierając ustami o moje wargi.

Czy ona właśnie mnie pocałowała?

Nie mogłem w to uwierzyć kilka sekund niepokoju i jej usta znowu zawędrowały w stronę moich.

- nic nie mów...

Powiedziała po czym wymieniliśmy dosyć długi pocałunek.
Łapiąc jej lewa dłoń obróciliśmy się z powrotem na plecy po czym zacząłem sobie uświadamiać, że to jakże przyjemne uczucie nie powinno mieć nigdy miejsca.


- dlaczego to zrobiliśmy? ,,zapytałem"

- może los tak chciał?

- wiesz , że to nie powinno się wydarzyć?

- wiem a może po prostu oboje tego potrzebowaliśmy?

- może, nie wiem...

- przypadki nie istnieją

- masz rację

Leżeliśmy tak opatuleni promieniami słońca aż do jego zachodu.
Właśnie dlatego nie chciałem jej opowiadać tego snu.
Ale jak już mówiłem to tylko sen, całe szczęście...

***

Gdybym miał możliwość usłyszeć ją raz jeszcze...

Lecz drogą noc patrzę w gwiazdy myśląc...

Miliony gwiazd na niebie, setki tysięcy ludzi patrzących na nie z innej perspektywy lecz tylko ja widzę w nich Ciebie a może my widzimy się w nich nawzajem!

To złudzenie, że właśnie ona myśli tak samo nie pozwala mi spać.
Wiem jednak jak mała jest na to szansa.
Prawdopodobnie nigdy nie wspomniała o mnie patrząc w gwiazdy...

Start AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz