Ten dzień był dla Megan spełnieniem najskrytszych marzeń. W końcu jej się udało, znalazła pracę o której marzyła. Jako studentce, ciężko było utrzymać dom. Mimo, że mieszkała z przyjaciółka- Bridget i młodsza siostrą- Abby, nie starczyło jej nawet na wymianę starego telefonu, który w sumie lubiła.
Megan wstała z łóżka i jak każdego dnia przygotowywała śniadanie dla dziewczyn. Megan, w kuchni czuła się jak ryba w wodzie. Od dziecka lubiła gotować. Nie miała szczęśliwego dzieciństwa. Matka wychowywała ją i Abby samotnie. Ojciec jeździł, po świecie i odzywał się dwa razy do roku. Dzięki gotowaniu uciekała od problemów, które miała jak każde dziecko. Mimo niedobrego dzieciństwa, pozostała delikatna a zarazem niezniszczalna.
Bridget wstała z łóżka:
- Oh dziewczyno z mych snów! Co tak pięknie pachnie?! - spytała Bridget.
- A jak myślisz ? Twój ulubiony omlet z pomidorami. - odpowiedziała Megan, bardzo skoncentrowana, by przewrócić go na patelni.
- Megi, właśnie o nim śniłam.
- To słabo, że marzysz o moich omletach a nie o swoim księciu.
- Nie ma takiego! Jeszcze się nie urodził... Wiesz Megi, myślę że raczej, ty masz większe szanse, by kogoś poznać na tych kursach japońskiego.
- Tak... Japończyka. - obydwie wybuchły śmiechem. - Czy moja księżniczka siostra, już wstała?
- Obawiam się że, w ogóle się nie położyła.
- Jak to?!
- Ona nie wróciła na noc.
- Ta dziewczyna doprowadzi mnie do szału! Czemu zgodziłam się wsiąść ją pod opiekę! - Megan wyciągnęła komórkę i napisała siostrze SMS:
" Gdy wrócę z rozmowy o pracę a ciebie nie będzie, ZAMORDUJĘ!!!!!
Megan wrzuciła telefon do torebki.
- Co dziś będziesz robiła ? Mam dla nas zadanie specjalne, by dorobić trochę pieniędzy. - zaproponowała Bridget.
- Dziś mam rozmowę o pracę, ale wieczorem jestem wolna.
- Super... Megi, czemu się nie pochwaliłaś? - przyjaciółka poklepała ją po ramieniu.
- A nie było okazji.
- No naprawdę! Mieszkamy w jednym mieszkaniu i nie było okazji! - zdenerwowała się Bridget.
- Bri... nie chcę zapeszać. Jeśli się uda, zabiorę cię do twojej ulubionej lodziarni na rogu.
- Na lody jagodowe?
- Na wielki puchar lodów jagodowych!
- Zgoda! - przyjaciółka ją przytuliła. Megan spojrzała na zegarek.
- O matko! Z lodów nici. Zaraz się spóźnię na rozmowę! - Megan biegała po domu jak poparzona. -Będę po południu. Buziaki. - włożyła potrzebne rzeczy do torebki, ucałowała przyjaciółkę i pobiegła do domu, w którym miała pracować.
- Boże... Znów nie zjadła śniadania. Więcej dla mnie! - ucieszyła się Bridget i zabrała się do jedzenia.
Gdy Megan dotarła na miejsce, zobaczyła wielką bramę, przy której czuła się jak krasnoludek. Zadzwoniła przyciskiem przy furtce. Pan, który pilnował budynku, wpuścił ją do środka. Poszła przed siebie. Szła bardzo długą drogą z kostki. Myślała, że idzie po ulicy: "Boże... Jeśli codziennie będę pokonywała taki odcinek do pracy, padnę na twarz. " - pomyślała. Gdy doszła na miejsce jej oczom ukazał się ogromny dom, cały ze szkła. Dom był ustawiony na górce. Wokół nie było żadnych drzew, tylko równo ścięta trawa. Wyglądała tak, jakby ktoś przycinał ją nożyczkami, każdego dnia. Wszystko było idealne. Po chwili przy niej znalazła się kobieta:
- Witam, w czym mogę pomóc? - spytała spod swoich okularów. Jej mina była sroga. Wyglądała na wyniosłą kobietę bez uczuć. Typowa urzędniczka, niezadowolona z życia - Pani Carls.
- Ja w sprawie pracy.
- Oh... Pani Megan tak? Ma Pani tą pracę.
- Jak to a rozmowa?
- Właśnie przebiega.
- Dobrze... A co będę robić?
- Już mówię. Będzie Pani osobistym kucharzem.
- Osobistym?
- Jakiś problem?
- Nie. Absolutnie.
- Będzie Pani kucharzem, w domu Pana Thomasa Browera. Będzie Pani przygotowywała dania z listy zrobionej przez niego. Pracuję Pani od 10:00 do 17:00 i ani minuty dłużej.
- A jeśli się nie wyrobię?
- Musi się Pani wyrobić. Jeśli nie... zwolni Panią. - uśmiechnęła się ironicznie Pani Carls. - Pan Thomas jest bardzo rygorystyczny. Ma swoje zasady, których trzeba przestrzegać.Jest ułożony i nie lubi zmian.
- Raczej nudny.. - powiedziała pod nosem Megan.
- Słucham?
- Nie nic... Mogłabym zobaczyć kuchnię?
- Oczywiście. - Pani Carls zabrała ją do domu. - Będzie Pani wchodzić tym wyjściem i wychodzić. Proszę nie chodzić po domu, nie dotykać rzeczy i nie przestawiać ich. Pan Thomas tego nie lubi.
- To jak mam pracować? Mam przynosić ze sobą swoje garnki?
- Nie...Pani może być tylko, w kuchni... Jeśli coś Pani bierze, musi Pani odłożyć to na miejsce.
- Dobrze. Czy Pan Thomas jest tak ułożony jak wszystkie rzeczy w tym domu?
- Panią interesują tylko garnki, nie Pan Thomas. Proszę pamiętać, by wychodzić o 17:00. Tu jest lista z daniami, gdyby coś było nie tak proszę dzwonić. Zaczyna Pani od jutra.
- Cieszę się. - uśmiechnęła się Megan. Pani Carls, pożegnała się. Megan wróciła do domu. W domu czekała na nią już jej siostra:
- Jak rozmowa o pracę? - spytała Abby.
- Nie zmieniaj tematu. Gdzie byłaś całą noc?! - spytała Megan.
- U Camili.
- A czy Camila to noclegownia? Nie masz swojego domu?
- Mam ale...
- Żadne ale! Odpowiadam za Ciebie i twoje wybryki! Jeśli by ci się coś stało, mama by mnie powiesiła!
- Nie przesadzaj! - Abby położyła się na fotelu.
- Słuchaj! Moja cierpliwość się skończyła. Albo przestrzegasz zasad tego domu albo w nim nie mieszkasz! Jasne?
- To nazywasz domem? To przecież nora!
- Pytałam czy jasne?!
- Jasne. Jeśli poślubię bogatego mężczyznę, wtedy pokażę ci prawdziwy dom! - Megan ze złości rzuciła w nią poduszką. Abby zaśmiała się i poszła do swojego pokoju.
- Abby jest bardzo rozkapryszona! Gdybym była jej siostrą... - Bridget zaczęła machać rękoma i udawać ruchy karate.
- Masz racje, zapisz się. Dobrze ci to wychodzi.
- Wolę szyć. Jak rozmowa?
- W sumie jej nie było... ale mam pracę.
- A no to nie ważne. Teraz musimy iść do innej pracy, by zarobić trochę pieniędzy.
- Jasne, ale muszę najpierw coś zjeść.
- Nie spiesz się. Przyjęcie jest dopiero o 20:00.
- Przyjęcie?
- No tak. Będziemy kelnerkami..
- Oh Bri... Wiesz, że jestem niezdarą, a co będzie jak kogoś obleje?
- Pójdziesz siedzieć, bo nie będzie stać cię na pralnie, by wyprać garnitur.
- Bridget!!!
- Już dobrze. Nie przejmuj się. Wszystko będzie dobrze. Idę na miasto, kupić kilka tkanin. Wyślę Ci smsem, adres restauracji. Spotkamy się na miejscu. Pa. - Bridget wzięła torebkę i wyszła.
- Pa... - Megan usiadła przy stole i zaczęła jeść zimnego omleta. Martwiła się trochę o nową pracę... Pani Carls dała jej do zrozumienia, że Pan Thomas może ją bardzo szybko zwolnić tak samo jak szybko ją zatrudnił. Po jedzeniu poszła pod prysznic, by się przygotować. Ubrała się i pojechała do restauracji, którą wskazała jej Bridget.
CZYTASZ
Odbicie w pełni
KurzgeschichtenHistoria o miłości kucharki Megan i milionera Tomasa. Megan dostaje nową prace jako kucharka w pięknej rezydencji. Ma określone zasady, jak postępować i wychodzić o punktualnych godzinach. Pewnego dnia zostaje dłużej by posprzątać dom. Zajęta sprząt...