8.

110 4 0
                                    


Przyszedł wieczór. Noc była wyjątkowo spokojna. Megan zmywała po kolacji, a Thomas spędzał czas z siostrzeńcem:

- Wujku, chciałbym obejrzeć film. - powiedział chłopak.

- Jaki film?

- O zombie..

- Jack, ile razy mam ci mówić że zombie nie istnieją. 

- Istnieją, ale dobrze nie chcesz takiego filmu to nie. Nie chcę żebyś się bał... no i żeby Megi się bała. Megi obejrzysz z nami film?

- Nie wiem czy mogę... - uśmiechnęła się szatynka.

- Wujku, może prawda?

- Tak, dziś zbyt wiele się napracowała. Myślę, że przyda jej się relaks.

- Dziękuję. Tylko ja nie oglądam filmów o zombie. 

- Nie.. obejrzymy bajkę. Wiem, że nie lubicie bajek ale ja lubię oglądać je przed snem. Mama i Tata włączali mi je w domu... - chłopczyk posmutniał.

- Hej... nie smuć się. - Megan złapała go za nos. - Obejrzymy to co będziesz chciał. 

- Tak. Odpalam bajkę. - powiedział Thomas.

- A ja przygotuję popcorn. - uśmiechnęła się Megi i pobiegła do kuchni. Zrobiła popcorn, nałożyła go do misek i poszła do salonu. Thomas nakrył ich wszystkich kocem i zabrali się za oglądanie bajki. W połowie seansu, mały Jack zasnął na kolanach Megan. - Jest bezbronny gdy śpi. - Megan gładziła go po włosach.

- Tak.. jest taki mały a tak dużo przeszedł... - Thomas patrzył się na niego i na ręce Megan. - Czemu to robisz?

- Co? - zdziwiła się Megi.

- No to... czemu to robisz dla nas? Głaszczesz go, ocierasz jego łzy, wspierasz nas... Czemu? Chciałbym wiedzieć...

- Nie wiem, czuje to po prostu, że muszę to zrobić dla niego. Codziennie ten mały chłopczyk uświadamia mnie, że warto.

- On bardzo cię lubi...

- Ja jego też. Kładziemy go spać?

- Tak. - Thomas zerwał się i podniósł małego z kolan Megan. Zabrał go do jego pokoju. I poszli spać.

Minęło kilka tygodni. Megan nadal mieszkała w domu Thomasa i zajmowała się Jack'em. Odwiedział ich Chris, jak tylko to było możliwe. Thomas pracował wieczorami. Któregoś wieczoru wrócił do domu. Jack już spał. Thomas był załamany. Megan od razu zauważyła że coś nie tak:

- Panie Thomas... Wszystko gra?

- Nie... Megan... Nic nie gra. To jakiś koszmar. - powiedział Thomas.

- Co się stało?

- Samantha... Ona zrobiła to...

- Co?

- Złożyła wniosek o zabranie mi Jack'a. Ona mi go zabierze, Megan. Nie wiem, co zrobie... Sąd przyzna jej opiekę nad Jack'em... - Thomas był załamany. Jego oczy zaszkliły się.

- Skąd ta pewność? Pan dobrze zajmuje się dzieckiem. Na pewno Jack, zostanie tu gdzie jego miejsce. W tym domu.

- Nie... Oni tworzą rodzinę, Megi. Oni są lepszym materiałem w oczach sądu.

- Liczą się też słowa Jack'a.

- Jeśli mi go zabiorą, nie mam po co żyć... Nie mam dla kogo...

- Musi Pan walczyć. Nie może się Pan poddać. - Megan złapała go za rękę. Thomasa przeszedł dziwny dreszcz i zabrał rękę. - Przepraszam.. chciałam Pana pocieszyć.

- Spokojnie, muszę pomyśleć. Muszę pobyć sam. Po jutrze jest sprawa. Przepraszam cię, Megi ale pójdę do siebie.

- Dobrze. - Thomas poszedł na górę.

Megan przejmowała się sytuacją z Jack'emi Panem Thomasem. Wiedziała jak bardzo on kocha tego chłopczyka. Nie mogła im pomóc. Zadzwoniła do Chrisa:

- Cześć.. coś się stało? - spytał Chris.

- Tak.. Pan Thomas cierpi z powodu wniosku o opiekę nad Jack'em.

- Wiem... ale moja siostra też ma prawo sprawować nad nim opiekę. Nie mogłem jej zabronić. Dla mnie liczy się dobro Jack'a, żebym mógł go odwiedzać.. Reszta nie ma dla mnie znaczenia.

- Rozumiem. Czyli jesteś przekonany, że twoja siostra będzie się nim opiekować?

- Raczej tak. Oni stworzą mu dom jako rodzina. Thomas jest sam. Nie może być i matką i ojcem jednocześnie. Dodatkowo ciągle go nie ma...

- I zostawia go pod opieką niani...

- Nie.. nie.. Nie zrozum mnie źle Megi. Tak na to patrzy sąd. Nie martw się tym. To cię nie dotyczy. Chciałbym zabrać cię na kolację w tygodniu. Zgadzasz się?

- Pewnie. Nie widzę przeszkód.

- Cieszę się... Jesteś dla mnie dużym oparciem.

- A ty dla mnie. Kończę, przyjacielu. Dobranoc.

- Dobranoc, Megi. - Chris rozłączył się. - Przyjacielu?... Nie chcę nim być. - powiedział pod nosem. Ciągle myślał o Megan. W dzień i w nocy. Sprawiała, że gdy była blisko problemy stawały się nie istotne, ale musiał trochę poczekać by rozwinąć tą znajomość, by mu nie uciekła i by przy nim poczuła się wyjątkowo. Czuł, że ona czuje to samo.


Megan cały dzień denerwowała się aż Pan Thomas wróci do domu i powie jej że Jack, zostaje i nic się nie zmienia. Postanowiła przejść się do domu, gdy weszła usłyszała przez przypadek kłótnie Bridget i Abby:

- Masz powiedzieć Megi co zrobiłaś. Ona tam pracuje! Przez ciebie ją wyrzucą rozumiesz?! - krzyczała Bridget.

- Nie mogę powiedzieć siostrze... Ona mnie znienawidzi. - płakała Abby.

- Czego nie możesz mi powiedzieć? - spytała Megan. Zdjęła buty i usiadła obok siostry. - Dokończ. Co chcesz mi powiedzieć?

- No mów smarkulo! - Bridget walnęła ją w plecy.

- Siostro bo ja...

- Co ty?

- Bo ja...

- Ona zrobiła zdjęcie dokumentu o opiekę nad Jack'em! - krzyknęła Bridget. - Jest nieodpowiedzialna. - Megan gdy usłyszała to co powiedziała jej przyjaciółka. Osunęła się na ziemię, siadając i podkurczając nogi. Nie odzywała się przez dłuższą chwilę. Jej siostra jest winna temu że odbywa się cała ta sprawa. Jak mogła pomagać siostrze Chrisa.

- Kiedy zrobiłaś to zdjęcie? - spytała po cichu Megan.

- Jak byłam w domu Pana Thomasa, po pieniądze. - odpowiedziała zapłakana Abby.

- Wiesz co ty narobiłaś?! Rozumiesz, że skrzywdziłaś to dziecko?! - Megi zaczęła krzyczeć. Dostała szału. - Dlaczego Ty jesteś tak głupia? Dlaczego nie myślisz o konsekwencjach!!

- Samantha obiecała że jeśli zrobię te zdjęcia zatrudni mnie w firmie. - tłumaczyła się dziewczyna. - Sama wiesz jak pieniądze są nam potrzebne.

- Nam? Nam? Ty to zrobiłaś dla nas tak? Przestań kłamać!! Dawałam ci pieniądze ale przecież dla ciebie to mało! Pan Thomas mi zaufał! Opiekowałam się tym dzieckiem a tymczasem moja własna siostra przyczyniła się do tego że zabiorą go z domu który kocha!

- Przepraszam siostro...

- Idź już stąd. I szykuj sobie karę. Już ja ci ją wymyślę. - pogroziła jej Bridget. Abby poszła do swojego pokoju. - Ona jest jeszcze młoda, nie rozumie pewnych rzeczy. Wybacz jej Megi...

- Wybaczyć? Nie.. to już za dużo.

- Megan, może nikt się nie dowie że to Abby zrobiła to zdjęcie.

- Nie dowie? Ja sama powiem to Panu Thomasowi i zwolnię się z pracy. Jest mi wstyd! Moja siostra skrzywdziła jego i jego rodzinę! Muszę mu powiedzieć. - Megan wybiegła szybko z domu.


Odbicie w pełniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz