5.

145 5 0
                                    




Rankiem Megan obudziła się w sypialni. Wpadła w panikę. Zobaczyła, że jest całkiem naga. Zerwała się z łóżka i pobiegła na dół. Na dole w kuchni, Pan Thomaspił kawę:

- Wyspałaś się? - spytał.

- A Pan? - spytała zawstydzona.

- Ja jak nigdy..

- Ja nigdy...

- Co nigdy?

- Boże... skompromitowałam się do zera. Wstyd mi za siebie.

- Nic się nie stało. Było nawet fajnie.

- Dla Pana, bo ja nic nie pamiętam!

- Chwilę... Jak to nie pamiętasz?

- No nie pamiętam. Super prawda? Przeżyłam swój pierwszy raz, którego nie pamiętam. - Pan Thomas gdy to usłyszał zakrztusił się kawą.

- Co? Chwila... niosłem cię na rękach, pamiętasz?

- Boże naprawdę? Było aż tak romantycznie? - Megan wpadła w histerię.

- Nie! Chwila pomyśl trochę...

- Źle się poczułam.. - Megan sobie przypomniała.


" - Mój żołądek! - Megan źle się poczuła, wymiotowała. Thomaszaprowadził ją do łazienki by wzięła prysznic i trochę wytrzeźwiała. Zasnęła pod prysznicem i wtedy zaniósł ją na rękach do sypialni."


- Wymiotowałam? Czemu?

- Pomyśl...

- Bo się pokłóciliśmy.. Czyli nie było nic między nami?

- Nie...

- Uf... A o co się pokłóciliśmy?


" Megan po tych słowach chciała uderzyć Thomas w twarz, lecz on zatrzymał jej rękę:

- Chyba cię rozczarowałem. Może liczyłaś na propozycję małżeństwa? - spytał z ironicznym uśmiechem Thomas i odrzucił jej rękę.

- Za kogo się uważasz? Myślisz że jestem taka? - Megan zrobiło się nie dobrze. - Mój żołądek! "


- Chamski. Nie moralny... Za kogo się uważasz, że stawiasz mi takie propozycje? - Megan zaczęła krzyczeć.

- Thomas Colins. - popatrzył na nią bez uśmiechu na twarzy.

- To wiem!

- A ty kim jesteś, Megi? Wydaje mi się, że wczoraj pomyślałaś, że coś mogło by między nami być. Jeśli dałem ci taki powód byś tak myślała, przepraszam. Po prostu nie jestem bogatym mężem, którego szukasz.

- Bogaty mąż? To ja go szukam? Co to ma znaczyć?

- Jeśli chcesz kontynuować pracę jako kucharz, zgoda. Ale przestrzegaj moich zasad. W dzień przychodzić i wychodzisz.

- Pan... Ty nie wychowany, nie moralny... Nędzny! Nie masz serca! Nie wiesz czym jest szacunek do kobiety!

- Jeśli to wszystko możesz już iść...

- Oszczędzę Panu, pracy. By nie musiał mnie Pan wyrzucać, sama się zwalniam. Nie zostanę w tym domu ani minuty. - Megan poszła zabrać swoje rzeczy i pobiegła do domu.

Megan wpadła do domu. Była wściekła:

- Co to za mina ? - spytała Bridget.

- A daj spokój. Ta praca jest beznadziejna a raczej mój pracodawca.

Odbicie w pełniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz