31.

74 3 0
                                    

Pojechał do restauracji. Czuł, że jego serce pękło. Bardzo cierpiał po stracie, nie tylko Hilary, ale i dziecka. Dziś dowiedział się, że mieli szansę być szczęśliwi, stworzyć rodzinę, mieć kolejne dziecko, gdyby nie przeszkodziła im Samantha:

- Witaj. - przytulił się do niej.

- Cześć. - uśmiechnęła się Megan. Usiedli przy stoliku.- Jak ci minął dzień?

- Niezbyt dobrze, dużo problemów. A twój?

- W pracy było nieźle. Nie chcesz powiedzieć, dlaczego nie masz nastroju? Widzę, że coś się dzieje.

- Jak zawsze ciężka praca. To skomplikowane rzeczy. - nie chciał jej martwić.

- Jeśli nie chodzi o pracę, to pewnie chcesz coś omówić. To porozmawiajmy.

- Megi, miałem dziś ciężki dzień.. Możemy porozmawiać nie o nas, a o książkach?

- Chcę o coś zapytać i niech odpowiedź będzie krótka.

- Dobrze...

- Hilary... Hilary, była twoją dziewczyną? To proste pytania. Czy byliście w przeszłości parą?

- Tak. - Thomas popatrzył na nią. Widać było w jego oczach bezradność.
- Tak myslalam, ale nie sądziłam że będziesz to przede mną ukrywał.
- Nie ukrywałem. Megi... Związek z Hilary jest zakończony. Przez lata się z nią nie widziałem. Nie dzwoniliśmy, nie rozmawialiśmy, zero kontaktu. Nie chciałem cie niepokoić opowiadając o Hilary.
- Nie chciałeś mnie niepokoić? Dobrze... co mi do tego, tak? Dlaczego pytam o to... przecież nasze małżeństwo jest tylko fikcją. Jest kłamstwem. - chciała odejść lecz Thomas przyciągnął ją do siebie.
- Opowiem ci o wszystkim. Jeśli naprawdę chcesz mnie wysłuchać.
- Chce pójść do domu... - wyszła z restauracji. Przez całą drogę, milczeli. Thomas zbierał się na odwagę by wyjawić całą prawdę Megi. A ona.. mimo że wiedziała. Potrzebowała usłyszeć jego wersje. Weszli do domu. Megan poszła od razu do sypialni i położyła się spać. Thomas nie mógł zasnąć. Zszedł na dół, by przez kręcenie się w łóżku nie obudzić Megan. Ona usłyszała że wyszedł z pokoju, więc zeszła za nim. Zrobił sobie herbatę. Megan mówiła że pomaga na sen. Był zamyślony, oglądał księżyc. Megan przyglądała mu się ukradkiem.

Thomas z samego rana postanowił spotkać się z Hilary. Chciał poznać odpowiedzi na swoje pytania. Jej wyjaśnienia nie do końca pozwoliły mu ukoić ból. Zdobył do niej numer i napisał do niej. Umówił się z nią w jakimś lokalu:
- Witaj, Thomas. Cieszę się że cie widzę.
- Witaj, chciałem porozmawiać. Ja naprawdę nie rozumiem, jak Samantha mogła tak postąpić. Wtedy, gdy odeszłaś Samantha nie była taka.. albo tego nie zauważyłem.
- Kobiety... zwłaszcza zazdrosne są zawsze niebezpieczne, Thomas. Ciężko jest wiedzieć co jest prawdą a co kłamstwem. Rozmawiałeś z Samanthą?
- Tak, do wszystkiego się przyznała. Właściwie to powinienem ją wyrzucić, ale nie zrobię tego ze względu na Chrisa. Hilary... tak szczerze, to ja... jestem w okropnym stanie... nie jest łatwo zapomnieć mi tego czego się dowiedziałem.
- Rozumiem ci. Mi też jest ciężko. Zwłaszcza gdy cie widzę.. twoje myśli pogmatwały się tak jak i moje. Wszystko to, czego nie lubi Thomas Colins. - uśmiechnęła się. - Teraz musisz wszystko sobie poukładać od nowa.
- W pierwszej chwili, powinienem cie przeprosić. Powinienem był wierzyć tobie. Mogłem cie wysłuchać... Tak naprawdę to ja ciebie...
- Thomas proszę... nie utrudniajmy sobie. Dość przeszłości. Niczego już nie naprawimy. Musimy zapomnieć. Wszyscy uwierzyli w to kłamstwo, że uciekłam do byłego i byłam z tobą dla pieniędzy. Wszyscy myśleli że cie zawiodłam. Nie miało znaczenia to co myslalam.. i co później chciałam powiedzieć. Przed ślubem, chciałam ci wszystko wyjawić, ale nie chciałeś słuchać. Thomas, ja długo płakałam... czułam się zdeptana. W pobliżu nie było nikogo... straciłam najbardziej ukochaną osobę na świecie i byłam zmuszona żyć z tym kłamstwem. Potem dowiedziałam się że jestem w ciąży.
- Mogłaś mi chociaż o tym powiedzieć. Nawet gdybyśmy nie mogli być razem, pomógł bym ci wychować nasze dziecko, przysięgam. - złapał ją za rękę.
-  Nic by to nie zmieniło. Bo i tak wyrzuciłeś mnie ze swojego życia. Nikt o tym nie wiedział.. przepraszam że ci to mówię. Mieliśmy o tym zapomnieć. - zabrała rękę.
- Chce wiedzieć wszystko, co się stało potem?
- Postanowiłam to zostawić. Miałam męża, któremu postanowiłam poświecić czas. Skupiłam się na karierze, zostałam architektem. A teraz jestem tutaj. Przed tobą.
- Nie chciałem by tak się stało.
- Mówiłam ci.. nie możemy tego zmienić. Teraz jest nowe życie. Nie miałam szczęśliwego małżeństwa. Michael chciał mieć dzieci, naciskał a ja nie mogłam tego znieść. Rozwiodłam się. A ty poślubiłeś, Megan. Jak się z nią poznałeś?
- To długa historia ale z pięknym zakończeniem. Jestem bardzo szczęśliwy z Megi. Jest mi bardzo bliska.
- Pasujecie do siebie.
- Mam nadzieje że będziesz szczęśliwa.
- Spróbuje.
- Czas już na mnie.
- Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - wyciągnęła do niego rękę.
- Tak. - uścisnął jej dłoń. - cieszę się że cie spotkałem. Trzymaj się.
- Dziękuje. - wyszedł.

Megan spotkała się z Chrisem:
- Jestem załamana. Czuje że popełniłam błąd, uczestnicząc w tym kłamstwie.
- Myśle że chciałaś pomoc. To niedługo się skończy. Nie martw się. Wiem że ciężko ci udawać.
- Bardzo ciężko. Nie można żartować z uczuć. Jest mi przykro.
- Mi również. Nie umiem o tobie zapomnieć.
- A Thomas chyba nie zapomniał o Hilary.
- Mógłby do niej wrócić. Widziałem się z nią wczoraj. Rozwiodła sie.
- Co ty... nie wiedziałam... to przykre. Wiesz co, muszę wracać do restauracji. Zajmij się Abby. Zadzwonie. - pocałowała go w policzek i pojechała prosto do restauracji. Była załamana wieścią że, Hilary jest wolna. Widziała jak bardzo boli go rozstanie z nią. Czuła się zagrożona.

Thomas postanowił jeszcze raz porozmawiać z Samantha:
- Thomas... bardzo przepraszam za Hilary. Proszę, wysłuchaj mnie. - błagała jak tylko zobaczyła go w swoim gabinecie.
- Wszystko mi jedno co mi powiesz!
- Nie krzycz..
- Popełniłaś duży błąd, Sam. Nie można tego wybaczyć.
- Thomas, ja tylko dlatego... że cie bardzo kochałam.
- Wystarczy. Zniszczyła życie młodej dziewczynie, Samantha! Nie przez to co zabrałaś mi, ale przez to co zabrałaś Hilary!  Nigdy ci nie wybaczę! Przeklinam wszystkie dni, które z tobą spędziłem, Samantho! Wszystkie! Przeklinam! - krzyczał. Samantha się rozpłakała, Thomas wyszedł z jej gabinetu. Chciał z nią porozmawiać ale ona wzbudzała w nim taki gniew, że mógłby na nią tylko krzyczeć.

Megan wrociła do restauracji. Bridget od razu powiedziała jej że na dworzu czeka na nią, jakaś Hilary. Megan była zaskoczona, że przyszła:
- Witaj, Megan. Mogę zająć ci chwile?
- Myśle że tak. Usiądźmy. - zaprosiła ją do stolika.
- Chciałam cie poznać...
- Nie rozumiem czemu? Ja już trochę o tobie wiem.
- Co konkretnie?
- O twoich relacjach z Thomasem.
- To Thomas ci o tym powiedział?
- Tak. Dlaczego miałby mi nie powiedzieć?
- Dobrze. Przejrzałaś mnie. Nie było by to właściwe w sumie gdybym ja ci to powiedziała, ale tak chciałam to zrobić.  Mam nadzieje że nie jesteś zła.
- Nie. Thomas powiedział mi tyle ile trzeba. Nawet cie nie znam, wiec nie mam powodu by się złościć.
- Dziękuje.
- Cieszę się że przyszłaś na jego imprezę urodzinową. Równie dobrze mogłaś się nie zgodzić.
- Tak naprawdę przyszłam bo myslalam że możemy zostać z Thomasem przyjaciółmi...
- Być może możecie.
- Może...minęło wiele czasu.  Bardzo bym tego chciała. Chciałabym by pomagał mi i wspierał. Myśle że i Thomas tak myśli.
- Doprawdy?
- Byliśmy z Thomasem bardzo blisko... bardziej niż przyjaciele. Nie mogę od tak o tym zapomnieć. Chciałam go wesprzeć gdy umarła Suzan, ale nie wiedziałam co mu powiedzieć.
- To był bardzo trudny okres.
- A jak czuje się Jack?
- Przyjdź i zobacz. Zjemy coś, może nawet wypijemy. Przy okazji go zobaczysz. Jeśli to cie tak interesuje.
- Mogę? Przyjdę z radością.

Odbicie w pełniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz