19.

83 3 0
                                    




Megan położyła Jack'a do łóżka:

- Megi, zostaniesz na noc? - spytał Jack.

- Nie mogę...

-Wujek jest smutny.. nie zostawiaj go...

- Nie sądzę by chciał ze mną siedzieć. Śpij.

- Wujku chciałbyś?

- Zostań Megi.. nie róbmy przykrości małemu... - poprosił Thomas.

- Dobrze.. śpij. - Megan uśpiła chłopca i zeszła na dòł. Zobaczyła że Thomas stoi przy tarasie i trzyma w ręku szalik. - wszystko w porządku?

- Nie... - spojrzał na nią zaszklonymi oczami. - Brakuje mi mojej siostry... Tęsknię za nią, chciałbym z nią porozmawiać... Powiedzieć jej co czuje a nie mogę!  Suzan, zaraz po Ojcu była najwazniejszą osobą w moim życiu... Wspierała mnie, nic nie chciała w zamian... Wierzyła we mnie że osiągnę bardzo wiele, że pokocham i będę szczęśliwy. Bardzo tego pragnęła. Ten szalik to wszystko co po niej mam....

- Thomas... - złapała go za rękę.... - masz jeszcze wspomnienia które są w twoim sercu. - dotknęła jego klatki. - Tutaj... Najważniejsze że Jack cię kocha. Napewno go odzyskasz... Wierzę w to.

- Oni powinni żyć Megi... Robyn nie ma skrupułów... Jest zdolny do wszystkiego!

- Nie martw się proszę. Serce mi pęka.

- Przytul mnie Megi... - Thomas rozpłakał się w objęciach Megi. Usiedli na kanapie.

- Połóż głowę i płacz jeśli to ci pomoże... - Thomas oparł głowę o jej kolana, a Megan gładziła jego włosy. Obydwoje zasnęli na kanapie.


Obudził ich Jack:

- Wstawać! - krzyczał chłopczyk. Megan zerwała się z kanapy.

- Ja już pójdę. - powiedziała Megi.

- Jack idź na górę. Za chwilę do ciebie przyjdę. - poprosił Thomas. Chłopczyk poszedł na górę.

- Gdybyś czegoś potrzebował daj znać.

- Ja i Jack niczego od ciebie nie chcemy.

- Nie bądź dla mnie niesprawiedliwy.

- To co zrobiła twoja siostra było sprawiedliwe? wczoraj widziałaś co Jack przeżywa w tym domu. Trzymaj się Megi...

- Do widzenia...


Megan oddala się pracy. Jeszcze tego samego wieczoru Thomas przyszedł do restauracji by porozmawiać z Megi sam na sam:

- Jak'a zabrali a ja nic nie mogłem zrobić...

- Przykro mi...

- Nic nie mogę zrobić, Megi... jestem zmęczony upadkami za każdym razem.

- Ja, Abby to z naszego powodu...

- Jesteś winna. To twoja wina że Jack jest w domu tego typa. Megi nic mi się nie udaje....

- Nigdy mi nie wybaczysz tak?

- Dla mnie teraz najważniejszy jest Jack. Jestem wściekły że Jack teraz mieszka w domu tego mordercy. Ale ja nie lubię przegrywać.... Zabiorę Jack'a!  Koniecznie to zrobię...

- Jak? Oni oficjalnie są jego rodzina, to decyzja sądu.

- Ty mi pomożesz...

- Jak?

- Chcę, żebyś wyszła za mnie.

- Wyjść za ciebie??? - Megan była zaskoczona.

- Nie proszę cię o rękę naprawdę. To nie jest propozycja tylko umowa.

Odbicie w pełniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz