7.

110 4 0
                                    

Megan robiła śniadanie w kuchni. Thomas zszedł z góry:

- Witaj. Jak minęła noc?

- Mi dobrze Panie Thomasie, a Panu? Lepiej się Pan czuje?

- Niekoniecznie. Dziś nie pójdę do pracy, popracuję w domu.

- Co? Pan Thomas, pracoholik roku zostaje w domu?

- Jak widać. Po proszę cię o kawę. Nie wiem o której Chris przywiezie Jack'a, dlatego prosiłbym cię żebyś dziś nigdzie nie wychodziła.

- Dobrze, chciałam iść spotkać się z siostrą ale dobrze, rozumiem.

- Przecież możesz przyjąć siostrę tutaj. Ja pójdę do ogrodu.

- Naprawdę? Dobrze powiadomię ją. - Megan zadzwoniła do siostry i zaprosiła ją do domu Thomasa. - Cześć Abby.

- Cześć siostro, ale się urządziłaś.- Abby rozglądała się po domu.

- To nie jest mój dom. Niczego nie dotykaj błagam cię. Jestem w pracy.

- Dobrze już dobrze, przyszłam po trochę pieniędzy.

- Dobrze dam ci, ale musisz poczekać bo torebkę mam na górze. Stój tu i niczego nie dotykaj. - Megan pobiegła na górę po pieniądze. Abby w tym czasie rozejrzała się po domu. Samantha wpadła na Abby, któregoś dnia i dowiedziała się że jej siostra pracuje u Thomasa jako kucharka. Poprosiła ją, że gdyby była kiedykolwiek w domu Thomasa, niech poszuka dokumentu o chwilowej opiece nad Jack'em i zrobi jej zdjęcie. W zamian Samantha zatrudni ją w firmie Thomasa. Abby nawet chwili się nie zastanawiała, była karierowiczką która potrzebowała mnóstwo pieniędzy by zaspokoić swoje potrzeby. Znalazła dokument i zrobiła zdjęcie. Odłożyła go na miejsce i wróciła do kuchni. - Proszę. Tylko nie przychodź do mnie po pieniądze już w tym tygodniu bo sama ich nie mam.

- Dobrze siostro, dziękuję Ci. Pójdę już. - Abby pocałowała siostrę i wyszła z rezydencji Thomasa. Megan wyszła do ogrodu:

- Jak się Pan czuje?

- Lepiej. Dostałem pilny telefon, muszę jechać do biura ale nie będę tam długo. Gdyby coś się stało. Proszę zadzwoń do mnie. - Thomas wziął kluczyki od samochodu, poklepał Megan po ramieniu i pojechał.

W czasie jego nieobecności przyjechał Chris. Przywiózł Jack'a. Przyjechała z nim siostra - Samantha:

- Hej Megi, przywiozłem małego. Przy okazji poznaj moją siostrę Samanthę. - powiedział Chris.

- Witaj Megan. - uśmiechnęła się z gracją Samantha.

- Witam Panią. - odpowiedziała Megan.

- Idę z małym do salonu, pożegnam się i zaraz jedziemy.

- Dobrze bracie. - Samantha rozglądała się po kuchni. - Nic się tu nie zmieniło.

- Mam zakaz przestawiania rzeczy. - odpowiedziała Megi.

- Wiem, Thomas ceni sobie porządek w swoim życiu. Wiem coś o tym. Thomas i ja byliśmy kiedyś parą. Mieszkałam w tym domu... Mam z nim wiele wspomnień.

- Nie wątpię. My ludzie przyzwyczajamy się do rzeczy, ludzi i wszystkiego co nas otacza.

- To prawda, ale Thomas jest inny. On jest bardzo poukładany. Jeśli ktoś się w nim zakocha, nie potrafi o nim zapomnieć, a przy tym Thomas nie okazuje uczuć. - nagle do kuchni wszedł Thomas.

- Co tu robisz Samantho? - był zły. - I jakie głupstwa opowiadasz Megan?

- To nie głupstwa. Powiedziałam prawdę. Dlaczego chcesz ukryć że byliśmy kiedyś razem?

- Bo to dla mnie skończony temat. Poza tym nie płacę Megan za słuchanie cudzych opowieści. Czego chcesz?

- Spokojnie, spotkałam Chrisa i Jack'a i przyjechałam tu z nimi. To chyba nie przestępstwo.

- Posłuchaj! Nie bez przyczyny nie widziałaś się kilka lat z Jack'em. Moja siostra i Chuck nie chcieli byś się z nim widywała.

- To ty mnie posłuchaj! Nie zadzieraj ze mną i nie utrudniaj mi kontaktów z nim bo wystąpie do sądu o przyznanie mi opieki nad Jack'em. Nie walcz ze mną!

- Nie odważysz się... - Thomas był wściekły.

- Panie Thomasie... - wtrąciła się Megan.

- Megan, wyjdź stąd! To nie twoja sprawa! Wyjdź! - nakrzyczał na nią. Dziewczyna uciekła do salonu. - Nie groź mi, Sam. Bo nie ręczę za siebie.

- To ty mi nie groź. Mam prawo widywać się z bratankiem czy ci się podoba to czy nie. Wiem że cię zraniłam ale przypominam ci że to ty mnie zostawiłeś! Dla niej! Pamiętasz?

- Nie mów o Hilary. Ona dla mnie nie istnieje tak samo jak Ty! Jesteście siebie warte. Chodzi mi tylko o dobro Jack'a! - do kuchni wszedł Chris.

- Co się tu dzieje? Słychać was w całym domu. Wiem że macie swoją przeszłość ale to odbija się tylko na Jack'u. On stracił rodziców... Czy nie możemy stworzyć mu nowej rodziny?

- Nie! On ma już rodzinę. Mnie. Zastąpię mu i ojca i matkę jeśli będzie trzeba. W życiu nie oddam go do domu którego nie zna i w ręce tego zwyrodnialca Robyna. Rozumiesz Chris?!

- Dobrze... Porozmawiamy jak opadną emocje. Do tego czasu spróbujcie się unikać. Chodź, Sam. Odwiozę cię. A i pożegnaj ode mnie Megan.. - Chris zabrał Samanthę i odjechali. Thomas nie mógł zebrać myśli, chodził nerwowo po kuchni. Wiedział na co stać Robyna, że zrobi wszystko by przejąć opiekę nad Jack'em by wejść do firmy i zarządzać udziałami Jack'a. Poszedł zobaczyć jak się czuje jego bratanek. Gdy wszedł do salonu, Megan i Jack układali puzzle:

- Jak było u wujka? - ukucnął przy stoliku.

- Dobrze... ale nie chcę byś kłócił się z ciocią przeze mnie. Ciocia jest naprawdę fajna. Była u nas wczoraj. Bawiła się ze mną samochodami i była szczęśliwa. Nie znam jej za dobrze ale chciałbym żeby się cieszyła. - powiedział Jack.

- Panie Thomasie... - Megan zerwała się z kanapy. - Pójdę zrobić obiad.

- Chciałbym z tobą porozmawiać, ale przejdźmy do kuchni. Jack baw się, zaraz do ciebie przyjdę. - Megan poszła do kuchni tak jak ją prosił. - Megan, przepraszam cię że musiałaś być świadkiem tej kłótni. Po prostu musiałem to tak zakończyć.

- Panie Thomasie... przepraszam że to powiem, ale Jack jest zadowolony z pobytu z Panią Samanthą. Ona jako ciocia ma prawo się z nim widywać.

- Nie znasz jej Megi! - krzyknął na nią, aż podskoczyła do góry. - Przepraszam... nie powinienem na ciebie krzyczeć. To nie jest twoja wina.

- Może zaparzę Panu melisy? Trochę się Pan uspokoi.

- Nie dziękuję. Po prostu zapomnij o tej rozmowie dobrze? Uznajmy że jej w ogóle nie było. Pójdę do Jack'a.

- Panie Thomasie... Mogę zadać jedno pytanie?

- Proszę.

- Za co Pan tak nienawidzi Pani Samanthy, przecież kiedyś byliście parą.

- Skąd wiesz?

- Pani Samantha mi powiedziała.

- To prawda byliśmy parą, ale nie chciałbym do tego wracać. Zostawiłem ją 8 lat temu i chciałbym żeby to tak zostało. Zapomniane i zamknięte.

- Dobrze. Zabieram się za obiad.

Odbicie w pełniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz