9.

98 3 0
                                    


Pojechała do rezydecji Thomasa i czekała na powrót. Miała ciche nadzieje że mały wróci i wszystko pójdzie w zapomnienie. Niestety tak się nie stało. Pan Thomas wrócił do domu ale bez Jacka. Nie wszedł do domu. Usiadł w sofie na dworzu i patrzył na swój pusty dom, pusty bez Jack'a. Megan patrzyła przez szybę i nie wiedziała jak mu pomóc. Bała się mu powiedzieć, ale zebrała się na odwagę:

- Panie Thomasie.. proszę coś zjeść... cały dzień był Pan poza domem. - prosiła Megi.

- Wybacz, ale nie chce nic jeść. Napiłbym się, Megi. - gdy odwrócił do niej twarz mam zaszklone oczy. Megan szybko pobiegła do szafki po kieliszki i alkohol. - Napijesz się?

- Nie, po alkoholu gadam głupoty.

- A może dziś właśnie mi tego trzeba?

- Dobrze, napije się. W sumie dobrze mi to zrobi. - Thomas nalał do kieliszków tequili. - Mocne.. strasznie mocne. - Megan skwasiła minę. Thomas co chwile polewał alkohol. Megan upiła się. - To dziwne że ciagle jestem z Panem gdy jest pełnia. Prawda?

- Może tak, musi być. Może los prowokuje spotkania. Może musisz tu być w tym domu. Może musisz pocieszać mnie za każdym razem gdy moje życie się wali, Megi... dlaczego tu jesteś, odpowiedz! - krzyknął Thomas.

- Nie wiem... - odpowiedziała zasmucona Megan.

- Nie wiesz? To ja ci powiem! Bo szkoda ci takiego nieudacznika jak ja! Który nie potrafił obronić syna siostry. Który nie potrafi dzielić z kimś życia i utrzymać prawdziwego związku. Który jest sam ze swoimi zasadami. Po to tu jesteś!

- Nie... Jestem tu bo jest Pan przemęczony i nieszczęśliwy.

- Dziś był bardzo trudny dzień...

- Wiem. Wszyscy jesteśmy zasmuceni. Dlatego tu jestem.

- Jesteś uprzejma. Przyszłaś bo domyśliłaś się że jestem w złym stanie... Jesteś wrażliwa, uczciwa i sympatyczna. Jesteś bardzo dobrym człowiekiem. Gdyby każdy mógł być taki jak Ty... - Megan nie mogła wytrzymać, chciała mu wykrzyczeć wszystko co wie. A on mówił o niej w samych dobrych słowach. Bała się.

- Nie byłabym tego taka pewna...

- Przy okazji wybacz, że byłem dla ciebie nie miły...

- Nic się nie stało..

- Głupia złość... W końcu to nie twoja wina że to się zdarzyło. Ze wszystkich ludzi związanych z tą sprawą Ty jedyna jesteś niewinna. Dlatego wybacz...

- Proszę mnie nie przepraszać, bo ja... - zaśmiała się nerwowo.

- Dlaczego kobiety kłamią śmiejąc się prosto w twarz?- uśmiechnął się lekko. - W celu zbliżenia się do ciebie, oszukują cię. A kiedy uda im się zdobyć twoje serce, zmieniają się... Prowadzą gry za plecami...

- Ja...

- Nie. Ty taka nie jesteś. Ty nigdy... jesteś inna.

- Nie. Ja, jak wszyscy, czasem kłamię. Chowam tajemnice...- Thomas uśmiechnął się i poszedł włączyć muzykę by trochę się rozluźnić.

- I jak podoba ci się moja muzyka?

- Jest piękna. Miałam Panu o czymś powiedzieć ale zapomniałam...

- Zapomnij.. Cokolwiek by to nie było. Nie psuj tego wieczoru.

- Dobrze. W takim razie pójdę już. - Megan wstała z sofy. Chciała już iść. Zobaczyła że Thomas wstał za nią.

- Trochę wypiłaś... może nie powinnaś...

- Wytrzeźwieję. - Thomas podszedł bliżej niej. Megan spojrzała na niego. Patrzył jej w oczy jak zaczarowany. - Przypomniałam sobie. - powiedziała szeptem. Thomas dotknął jej dłoni. Zaczął gładzić ją powoli, opuszkami palców.

- Zapomnij... - szepnął.

- Nie mogę zapomnieć... Nie mogę... - dotknął jej twarzy. Poczuła dreszcz po całym ciele.

- Możesz... - przyciągnął ją do siebie bardzo powoli. Nogi Megan w jednej chwili zrobiły się jak z waty. Ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czuła jego oddech na swojej skórze. Czuła zapach jego perfum. Zapach przy którym nie umiała się skupić. Nagle zapragnął, żeby przestały ich dzielić nawet centymetry. Ona chyba pomyślała o tym samym bo jej usta znalazły się na jego w tej samej sekundzie. Na początku całowali się delikatnie. Lekko muskając się ustami.Jego ręce znalazły się na jej tali i przyciągnął ją mocniej do siebie. Jego ręce wplotły się w jej ciemne włosy. Z czasem ich wargi zaczęły obliczać swoje własne tępo, całowali się coraz namiętniej. A ona chciała, żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechała językiem po jego wargach. I nagle oderwali się od siebie. Jego rozsądek wziął górę. Oboje ciężko oddychali. Miała dość powstrzymywania się .Chciała żyć chwilą i nie martwić się o konsekwencje. Chciała być z nim tu i teraz. Chciała go czuć, jego dotyk, jego oddech, choć w ogóle się tego nie spodziewała.  On wiedział, że nie to jest dla nich zbyt bezpieczne. Ta myśl go bolała. Trochę alkoholu i mogło by skończyć się tak, że znów złamałby czyjeś serce. A nie chciał tego robić. Nie jej. Takiej niewinnej. Megan patrzyła na niego zaskoczona. Postanowiła już nic nie mówić tylko pójść do domu. Weszła do domu, przebrała się w pidżamę i myślała o tym pocałunku. Domyśliła się, że to na pewno nic osobistego skoro nagle przerwał pocałunek. Że to pewnie przez alkohol. Bała się tego że jutro nie pokaże się ze wstydu w pracy, lecz musiała stawić mu czoło.

Thomas nie wiedział czemu pocałował Megan. Dlaczego tak bardzo go do niej ciągnie, że przy niej traci swoje zasady, swoje poukładane życie. Mógłby dla niej robić wszystko, wyluzować i śmiać się. Wprowadzała do jego domu energię, której nie czuł od lat. Ona była dla niego prawdziwa, nic nie udawała. Jej każdy uśmiech, każda mina była prawdziwa. Była bardzo wrażliwa, na filmach romantycznych płakała jak dziecko. To była ta prawda, którą pokazała mu. Pokazała mu siebie a on tak bardzo chciał odkryć więcej. Ale wiedział że popełnił błąd. Że on skazany jest na bycie sam. Że nie umie z nikim stworzyć związku bo jest samolubem i nie potrzebuje nikogo by być tym kim jest. Wszystko zawdzięczał sobie. Nie mógł jednak zostawić tej sprawy w takim położeniu. Minęła noc, zszedł na dół. Megan krzątała się po kuchni. Usiadł przy stole i patrzył na nią:

- Czemu Pan tak patrzy.. Już chwilę i podaję śniadanie, stresuje mnie Pan. - powiedziała nie patrząc w jego stronę.

- Megan wyspałaś się? - spytał.

- Tak, a Pan?

- A ja nie. Myślałem to co się stało wczoraj...

- Przykro mi ale nic nie pamiętam także proszę mi nic nie opowiadać. Pewnie zbłaźniłam się jak zawsze.

- Nie.. chciałbym to omówić.

- Ale ja nie chcę nic omawiać! Już mówiłam nic nie pamiętam...

- Ale ja chciałbym ci przypomnieć.

- Ale ja nie chcę. Chyba zapomniał Pan że jestem tu w pracy, a Pan jest moim szefem. I proszę więcej nie drążyć tego tematu. Zgońmy wszystko na pełnię i alkohol.

- Czyli jednak pamiętasz... - uśmiechnął się pod nosem.

- Czy ja tak powiedziałam? Nie pamiętam. Panie Thomas ustalmy zasady... Ja tu gotuje a Pan..

- A ja przychodzę i jem..

- Właśnie. I niech tak zostanie.

- Dobrze, zrozumiałem twój przekaz. Nie denerwuj się. Nie chcesz rozmawiać, wstydzisz się rozumiem.

- Je Pan śniadanie? Czy mam je wyrzucić?

- Słucham? Wyrzucić?

- Tak, skoro zamiast jeść Pan cały czas mówi. Chyba trzyma Pana wczorajszy alkohol.

- W takim razie wyrzucić. - wziął kawę i poszedł na górę zostawiając śniadanie.

- Dupek! - powiedziała pod nosem Megan.

- Słyszałem cię ! - krzyknął ze schodów. Megan się speszyła.

Odbicie w pełniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz