Megan przygotowała kolacje dla nich. Nie powiadomiła o niej Thomasa, chciała rozgryźć co ich naprawdę łączy by nie mógł się przygotować jak ma się przy niej zachowywać, gdy Hilary jest w pobliżu. Hilary przyszła na umówiona godzinę:
- Witaj, wasz dom jest naprawdę piękny. - uśmiechnęła się.
- Dziękuje.
- Thomas, przyjdzie?
- Tak... napewno utknął w korkach. Jack gdy odrobi prace domową, zejdzie do nas.
- Ostatni raz widziałam go gdy był maluszkiem. Pamietam dzień w którym się urodził. Nigdy nie widziałam tak wzruszonego Thomasa.
- Oni są bardzo ze sobą związani.
- Bardzo się cieszę że zabraliście do siebie Jacka od Samanthy.
- Znasz Samanthe?
- Tak, nie lubię jej, choć kiedyś się przyjaźniliśmy. Nawet czasem Chris do nas przychodził.
- Byłaś blisko z Chrisem?
- Tak.. kiedyś tak było. Z czasem przestaliśmy się kontaktować. A ty jesteś blisko z Chrisem?
- Chris jest moim bardzo dobrym przyjacielem. Wszystko gotowe, możemy zaczekać na Thomasa w salonie.
- Dobrze. - usiadły w salonie. Nagle do domu wszedł Thomas.
- No i przyszedł. Witaj ukochany.
- Nie wiedziałem że mamy gościa. - zdziwił się Thomas.
- Zapomniałam cie uprzedzić. Spotkałyśmy się z Hilary, przez przypadek. Była bardzo ciekawa jak wyglada Jack. Dlatego zaprosiłam ją na kolacje.
- Dobrze zrobiłaś. Witaj w naszym domu, Hilary. - uśmiechnął się do niej i podał jej rękę.
- Dziękuje. - złapała jego dłoń i ucałowała go w policzek. Megan poczuła ukucie w sercu. Usiedli przy stole i zabrali się do jedzenia. - Twoje jedzenie jest bardzo pyszne Megi.
- Smacznego. Jeśli zostaniesz tutaj, częściej odwiedzaj naszą restauracje. Thomas, pewnie nie wiesz ale Hilary chce tu zamieszkać. - uśmiechnęła się Megan.
- A co z twoim wcześniejszym mieszkaniem? Z twoją pracą? - spytał zaskoczony.
- Przeniosę swoją firmę tutaj. Muszę odciąć się od tamtego życia. Stęskniłam się za tym miejscem. - odpowiedziała Hilary.
- Myśle że powinnaś to przemyśleć. Nie powinno się podejmować pochopnych decyzji. - uprzedzał ją Thomas.
- Myśle że to miejsce będzie dla mnie lepszym wyjściem. Prawda, Megi?
- To prawda. Jeśli miasto cie interesuje. Mnie zainteresował mój mąż. Dlatego tu jestem. W przeciwnym razie wolałabym mieszkać w małym miasteczku.
- Ja, tak jak Thomas, wole większe miasta. Można tu się rozwijać i więcej osiągnąć.
- Musisz dokładnie pomyśleć. Nie popełnij błędu. - uśmiechnęła się Megi. Nagle z góry zszedł do nich Jack.
- Chodź tutaj, nie wstydź się. - powiedział Thomas i wziął go na ręce. - To jest Hilary. Jest koleżanką twojej mamy i moją.
- Cześć. - uśmiechnęła się Hilary.
- Cześć. Mam na imię Jack.
- Ostatni raz widziałam cie gdy byłeś malutki. Teraz już spory z ciebie chłopczyk. - Jack spojrzał na Megi. Megi skinieniem głowy pokazała mu by był dla Hilary miły.
- Dziekuje.
- Mogę cie przytulić jeden raz?
- Uhm... - Hilary przytuliła chłopca.
- Pójdę już. - powiedziała Hilary.
- Przychodź kiedy zechcesz. - uśmiechnęła się sztucznie Megan.
- Oboje, pracujecie... jesteście zmęczeni. Dziękuje za wszystko. - uścisnęła dłoń Megan.
- Odprowadzę cię. - zaproponował Thomas. Pożegnał ją i wrócił do Megan. - Pojechała. Jest już późno. I my się kładźmy.
- Pozmywam i przyjdę. - odpowiedziała Megi. Thomas poszedł na górę. Ona myślała, co kombinuje Hilary.Rankiem, Megan szykowała się do pracy. Thomas był dawno na dole. Wypił kawę i postanowił porozmawiać z żoną:
- Porozmawiamy?
- O czym?
- Myślałem... nie chce by Hilary cie niepokoiła.
- Hilary mnie nie niepokoi, nie wiem jak ciebie...
- Megi...
- Thomas... to nie moja sprawa. - odkręciła się do lustra i chciała założyć sobie łańcuszek. Thomas wziął go i założył jej go na szyje.
- Wiec sądzisz że to nie jest problem tak? - szeptał jej do ucha, zakładając łańcuszk. Odwrócił ją do siebie, poprawił jej włosy, dotknął lekko jej twarzy.
- Thomas, nasze małżeństwo to fikcja. Nie zapominam o tym. Ty tez o tym nie zapominaj. Póki nie robisz niczego, co rani Jack'a - nie interesuje mnie, co robisz.
- Dobrze...
- I jeszcze... proszę byś był dziś w restauracji o 12:00, ponieważ robią wywiad do prasy. Żadna Hilary nie ma dla mnie znaczenia. Wystarczy mi że będziesz miał czas.
- Będę...
- Muszę iść. - wzięła torebkę i wyszła z domu.Thomas spotkał przez przypadek Hilary w firmie. Przyszła prosić by zabrał ją, na grób Suzan:
- Wiesz co... nie mogę. Jestem umówiony. - odpowiedział.
- Proszę. To nie zajmie długo. Od przyjazdu, nie odwiedziłam jej. Proszę. - błagała Hilary.
- Dobrze. - zabrał ja na cmentarz. Była już 11:30. Zabrał ja by ukoić jej ból. Wiedział że jego siostra bardzo ją lubiła, chciała by byli razem. Pocieszała go po rozstaniu.
- Jak ty to znosisz? - płakała Hilary, nad grobem przyjaciółki.
- To jest trudne ale muszę być silny dla Jack'a. - Hilary rzuciła mu się w ramiona. Bardzo płakała. Czuła pustkę i naprawdę teraz do niej dotarło jak musiał cierpieć Thomas i że nie starała się go wesprzeć. Dotknął lekko jej pleców. Ona odskoczyła od niego.
- Przepraszam. Bardzo za nią tęsknie. Gdybym mogła zobaczyć ją ostatni raz.
- Pójdziemy już?
- Możemy. - Hilary zakręciło się w głowie.
- Napewno wszystko w porządku?
- Tak.. to stres. Pamiętasz? Ja i Suzan godzinami chodziłyśmy na spacery.
- Pamietam. Była dobra. - Thomas spojrzał na zegarek.
- Spóźniłeś się gdzieś? Pewnie masz prace. Gdy odchodziłam od jej grobu, źle się poczułam. Jakbym traciła oddech. Możemy się przejść? Jeśli to możliwe, oczywiście. Nie chce być sama. Nie mam tu nikogo, tylko jednego przyjaciela. Ciebie.
- Ja powinienem...
- Wybacz, nie chce cie zatrzymywać. Jest mi bardzo ciężko.
- Wiem. Też tak się czuje gdy tu przychodze... wiesz, mam trochę czasu. Możemy się przejść, poczujemy się lepiej. - zgodził się.Megan czekała na Thomasa. Niestety sama musiała zająć się restauracja, gośćmi i mediami. Thomas bardzo się spóźnił. Gdy zjawił się w restauracji, Megan gotowała w kuchni. Wszedł do niej:
- Przepraszam że się spoźniłem. - widział że Megan jest wściekła. Znęcała się nad ciastem na pierogi. - Jeśli tak się uspokajasz, to możesz mnie uderzyć tym wałkiem. - Megan spojrzała na niego lecz nie odezwała się. - Widzę że poważnie się nad tym zastanawiasz.
- Dlaczego by nie?
- Megi... mi naprawdę jest bardzo przykro. Sprawy w firmie się przeciągnęły. Hilary przyszła do firmy.
- Powiedziałam ci że twoja obecność dziś jest bardzo ważna. I to jest powód twojego spóźnienia ?
- Chciała pojechać na cmentarz do Suzan. Podwiozłem ją. A potem utknąłem w korkach. Nie chciałem cie stawiać w niezręcznej sytuacji.
- Ja w pracy i bez ciebie sobie poradzę, Thomas. I poradziłam sobie! Ale powinieneś tutaj być. To też twoja restauracja.
- Masz racje. Ja nigdy nie wątpiłem w to. Megi... nie chciałem cie zasmucić. Uwierz mi...
- Dałeś słowo i nie dotrzymałeś. Nie ma problemu.
- Megi...
- Słuchaj Thomas, mam dużo pracy. Nie ma żadnego problemu!
- Na mnie tez czekają w firmie, a mimo tu przyjechałem tutaj!
- W takim razie... nie trać czasu, idź na spotkanie.
- Idę. Przy okazji pamiętaj że Jack pojechał na kilka dni do mojej matki.
- Dobrze.
- Do zobaczenia wieczorem.
- Do zobaczenia. - Thomas wyszedł z restauracji.Abby wydała pieniądze, które Megan dała jej na szkołe. Potrzebowała ich trochę by zapłacić i żeby siostra się nie domyśliła. Poszła do Samanthy, która nie wywiązała się z umowy, którą obiecała jej za skradzione dokumenty. Samantha zgodziła się pożyczyć jej pieniądze, pod warunkiem że spiszą to na papierze i odda jej cała sumę gdy będzie miała. Abby zaufała jej i podpisała dokument nie czytając go. Okazało się że jak zwykle Samantha była cwana. W dokumencie było zawarte, że Abby przyznaje się do kradzieży, rzeczy jakiegoś milionera. Samantha wiedziała że użyje tego dokumentu gdy tylko nadarzy się okazja.

CZYTASZ
Odbicie w pełni
Historia CortaHistoria o miłości kucharki Megan i milionera Tomasa. Megan dostaje nową prace jako kucharka w pięknej rezydencji. Ma określone zasady, jak postępować i wychodzić o punktualnych godzinach. Pewnego dnia zostaje dłużej by posprzątać dom. Zajęta sprząt...