6

132 4 0
                                    

Megan myślała o Jack'u. Wiedziała że z związku za stratą rodziców czuję się zagubiony. Postanowiła upiec trochę ciastek i pójść do szpitala. Weszła do sali:

- Megi! - ucieszył się chłopiec. - Nie chce tu być słyszysz? Oni trzymają mnie tu na siłę i każą pić mi syrop!

- Pani Megan, co Pani tu robi? - spytał Thomas.

- Przyszłam zobaczyć co u małego. - Proszę stąd iść. To nie pani problemy. - powiedział oschle Thomas.

- Wujku... nie wyganiaj Megi. Chciałbym żeby przy mnie była. Moi rodzice nie żyją. Zostałem sam. - chłopczyk zaczął płakać. Megan podbiegła do jego łóżka.

- Przyjacielu nie płacz. Jestem tu. Nic ci nie grozi. Mama i Tata zawsze będą przy tobie w twoim sercu.

- I ty będziesz?

- Będę. Spróbuj zasnąć. - Megan zaczęła gładzić Jack'a po włosach i chłopczyk zasnął. Gdy wyszła z sali czekał na nią Thomas:

- Dziękuje. - powiedział.

- Nic nie zrobiłam.

- Zrobiłaś. Od kilku dni nikt nie mógł go uspokoić. Tobie się udało.

- Dużo zrobię dla tego chłopczyka. A jak się czuje Chris?

- Mamy słaby kontakt. Nigdzie nie wychodzi.

- Pójdę do niego. Proszę dzwonić gdyby Pan coś potrzebował.

- Potrzebuje twoich kolacji Megi...

- Przez jakiś czas popracuje u Pana, ale proszę szukać kogoś na moje miejsce.

- Dobrze. Wracam do siostrzeńca. Do widzenia.

- Do zobaczenia. - Megan wyszła ze szpitala i prosto pojechała do mieszkania Chrisa:

- Co tu robisz? - spytał Chris gdy zobaczył ją pod drzwiami.

- Stoję. Chciałam cie jakoś pocieszyć.

- Wejdź. Rozgość się. Napijesz się czegoś? Może coś zjesz? - Chris miał łzy w oczach. Megan złapała go za dłonie.

- Chris... spokojnie. Jestem przy tobie.

- Megan, mój brat nie żyje. Nie wiem co robić. - rozpłakał się. Megan go przytuliła.

- Zostaw to Bogu. Wszystko się ułoży.

- A jeśli nie? nie jestem tak silny jak Thomas.

- On tylko na takiego wyglada. Też bardzo to przeżywa.

- Dobrze że jesteś przy mnie... - przytulił ją mocniej. Megan spędziła u Chrisa całe popołudnie.

Wróciła do domu późnym wieczorem. Już miała wziąć kąpiel gdy nagle do jej drzwi zadzwonił dzwonek. Okazało się że to Pan Thomas:

- Co Pan tu robi o tej porze?

- Przyszedłem porozmawiać.

- Chce Pan wejść?

- Nie, już późno. Jutro lekarz wypisuje Jack'a ze szpitala. Prosił mnie bym porozmawiał z Tobą o tym byś na czas jego choroby wprowadziła się do nas.

- Do pana domu? Miałabym tam spać?

- Tak. Przygotował bym ci inny pokój. Jack wciąż miewa koszmary w nocy. Ty dajesz mu bezpieczeństwo. Zgodzisz się?

Odbicie w pełniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz