15.

87 5 0
                                    

Chris odprowadził ją do domu, a sam pojechał porozmawiać z siostrą. Nie miał się komu wyżalić. Siostra zaraz go przyjęła:

- Co cię sprowadza tak późno? - spytała.

- Siostrzyczko, przytul mnie. Jestem załamany. - powiedział Chris i rozpłakał się w objęciach siostry.

- Co się stało? Opowiedz mi. Ktoś cię skrzywdził?

- Tak... Thomas..

- Jak to?

- On chcę zabrać mi Megan... I jak narazie dobrze mu to wychodzi. Megan przez niego nie chcę spotykać się ze mną, ponieważ on z nią pogrywa.

- Skąd ta pewność?

- On jest zainteresowany Megan. Najpierw nie chciał dać jej odejść bo straszył ją umową, a gdy już odeszła by otworzyć swoją restaurację, kupił ją.

- Co? To nie możliwe! On nie może jej kochać! Ona nie jest kobietą, którą mógł się zainteresować! Nie ona! Ona pasuje do ciebie... nie pasuje do Thomasa!

- Siostro... pęka mi serce. Nie wiem co robić.

- Daj mi trochę czasu. Pomogę ci. Nie martw się. Możesz u mnie zostać jeśli chcesz. - przytuliła płaczącego Chrisa. Samantha z zazdrości, wczesnym rankiem postanowiła umieścić zdjęcie Thomasa i Megan w prasie, z nagłówkiem: " Młody milioner i kucharka. Love story i prowadzenie biznesu".  Opisała ich miłość w artykule i sprzedała brukowcom. Cała miasto huczało od newsa dnia.

Chris rankiem zobaczył artykuł o zakochanej parze. Od razu postanowił jechać do restauracji by wygarnąć im co o nich sądzi. Spotkał ich akurat, gdy rozmawiali na dworzu:

- Co to jest? - Chris rzucił gazetą w Thomasa. Gazeta spadła na ziemię. Megan podniosła gazetę. - Robicie sobie ze mnie jaja? Macie mnie za idiotę?! No kto mi odpowie?! A może wstydzicie się swojej miłości!

- Chris... przestań. O czym ty mówisz! - Megan przeczytała nagłówek i zobaczyła jej zdjęcie z Thomasem, gdy rozmawiali przy restauracji. Podała gazetę Thomasowi. - Chris to są brednie... Naprawdę. Nic nas nie łączy!

- Nie wierzę... Nie wierzę wam.. Przykro mi.. - Chris miał łzy w oczach. - Po tobie Thomas mogłem się tego spodziewać, ale po tobie Megi? Jak mogłaś mi to zrobić... To dlatego wczoraj odmówiłaś pocałunku bo kochasz innego!

- Pocałunku? Widzę robi się coraz goręcej. - spojrzał wymownie na Megan. - Myśl co chcesz, wiem że to sprawka Robyna i Samanthy.. jestem pewien. To kolejna prowokacja.

- Dlaczego zawsze ze wszystkim obwiniasz moją siostrę?! Jakie masz dowody?!

- Zdobędę ję... a wtedy przyjdziesz mnie przeprosić Chris.

- Nigdy... nie wybaczę ci że wszedłeś mi w drogę. Kocham Megan! - wykrzyczał mu prosto w twarz. Megi ustała jakby ktoś wbił ją w ziemię. - Kocham cię Megi... i nie zniosę odtrącenia!

- Chris... przysięgam ci... nic mnie nie łączy z Panem Thomasem. - złapała go za ręce. - Uwierz mi...

- Z Thomasem. Miałaś mówić mi po imieniu. - upomniał się Thomas.

- Muszę to przemyśleć. Przepraszam... - Chris wysunął rękę z objęć Megan i wyszedł z restauracji.

- Co to Thomas? Co to ma być! - spytała wściekła Megan.

- Moje życie... tak wygląda moje życie.

- Dlaczego ktoś wymyśla takie bzdury!

- Bo może ktoś chciałby żeby to była prawda...

- Co? To twoja sprawka?

- Oszalałaś... nie. Nie martw się dowiem się kto za tym stoi. - ucałował ją w policzek i wyszedł.


Robyn wszedł do gabinetu Samanthy:

- Cześć żono. Widziałaś dzisiejszy artykuł? Cała firma mówi o tym że niedługo w firmie będzie nowa szefowa.

- Przestań Robyn.. Ona nie ma pojęcia o prowadzeniu firmy. Jedyne czego może być szefem to kuchni. To plebs.  - oburzyła się Samantha.

- Oh moja Sam... Nie wiesz kto za tym stoi?

- A niby skąd mam wiedzieć? - zmieszała się Samantha.

- A ja myślę że to Ty. Zrobiłaś to z zazdrości! Powiem ci tak... Ostrzegam cię! Jeśli wywiniesz mi jakiś numer i wrócisz do Thomasa, zabiję cię! Rozumiesz?! - złapał Samanthe za twarz. - Pytam się czy rozumiesz...

- Tak.. Rozumiem... Puść to boli. - prosiła Samantha. Robyn puścił ją i wyszedł.


Okazało się że nieoczekiwanie Ojciec Megan przyjechał do niej do domu. Zaprosił Thomasa na rozmowę. Thomas zgodził się i pojechał do mieszkania Megan. Rozmawiali o interesach. Bridget powiadomiła Megan, że jej Ojciec przyjechał by ją odwiedzić. Megan gdy dotarła do mieszkania, zobaczyła że jej Ojciec jest w obecności Thomasa:

- Co tu robisz Tato? - spytała Megi i uścisnęła Ojca.

- Oh Megi, jak ty wyrosłaś. Widziałem cię na zdjęciach. Masz piękny uśmiech po mamie. Cieszę się że po tylu latach mogłem cię zobaczyć. Przyjechałem by porozmawiać z Panem Thomasem o restauracji, ale przeczytałem o was w gazecie i zostałem miło zaskoczony. - odpowiedział Ojciec.

- Tato.. to wszystko brednie. W gazecie napisali same kłamstwa... - tłumaczyła Megan.

- Może jedno... - powiedział Thomas.

- Nie ważne dzieciaki. To wasza sprawa. Znam Pana Thomasa, to dobry człowiek. Cieszyłbym się gdyby to on był twoim mężem.

- Miło mi. - uśmiechnął się Thomas.

- Tato.. Pan Thomas jest moim wspólnikiem i tylko wspólnikiem. Lepiej powiedz coś o sobie? Jak się miewasz?

- Malutka... a jak może się miewać mężczyzna, który jest sam... Przepraszam cię dziecko, że wychowywałaś się bez Ojca... Chciałbym ci to wynagrodzić. Chociaż tak..

- Przestań Tato.. Nie ważne co się działo kiedyś to już za nami.

- Jak się ma mama? Planuję ją odwiedzić. Chciałbym by Abby pojechała ze mną, tylko czy pomożesz mi ją przekonać?

- Myślę, że sam to zrobisz.. Bo właśnie wstała. - Abby wyszła z pokoju. Zobaczyła mężczyznę, poznała że to jej ojciec.

- Tata?

- Tak córeczko... - Ojciec ruszył w objęcia córce. - Jak wyrosłaś. Jesteś piękna...

- Dlaczego nas zostawiłeś... jest nam ciężko. - płakała Abby.

- Wiem dziecko.. Wynagrodzę wam wszystko, jeśli tylko mi się to uda. Naprawdę. - przytulał Abby.

- Tata chce odwiedzić mamę. Chciałby byś z nim pojechała. - oznajmiła Megi.

- Tak... pojadę. 

- O dziwo mam z mama ostatnio coraz lepsze kontakty. Zaprosiła mnie na ciasto. Chciałbym z tego skorzystać. - uśmiechnął się ojciec.

- To wy dalej cieszcie się sobą. A ja już pójdę. Mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia. Megi, gdybyś mogła przyjść wieczorem do restauracji. Muszę coś z tobą omówić. - poprosił Thomas.

- Pewnie. Będę. - uśmiechnęła się Megi i odprowadziła go do drzwi. - Thomas.. dziękuję ci.

- Nie masz za co. To ja ci dziękuję że robisz ze mnie innego człowieka. - uśmiechnął się i wyszedł.

Odbicie w pełniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz