40.

204 9 1
                                    

Thomas wniósł rzeczy Megan, do swojego domu. Megan zdjęła płaszcz, pod którym skrywała swój brzuszek:
- Megi, ostatnio trochę przytyłaś, pewnie jadłaś te swoje przepyszne ciasteczka i od tego urósł ci brzuch. - powiedział Jack.
- Fajnie by było, gdyby to była wina ciastek. - uśmiechnęła się Megan.
- Już Jack, pora spać, porozmawiasz z Megi jutro. Kładź się, bo nie wstaniesz do szkoły. - powiedział Thomas.
- Lecę, wujku. - Jack pobiegł na górę.
- Usiądź. - poprosił Thomas. Megi usiadła na kanapie. - Chcesz coś do picia? Jesteś głodna? Chcesz spać?
- Nie. Dziękuje za pomoc, ale lepiej gdybyś mnie odwiózł... nie powinnam tu spać, poza tym Hilary, pewnie jest na górze. Nie będzie zadowolona, gdy rano zobaczy mnie w waszym domu.
- Nie... Hilary tu nie nocuje. Więc nie może mieć mi niczego za złe. Nie martw się, jesteś tu bo potrzebowałaś pomocy. On by cię zgwałcił gdybym nie przyjechał na czas.
- Nie... on po prostu był pijany i nie wiedział co robi. Poradziłabym sobie.
- Megi... - Thomas złapał ją za ręce. - Gdyby coś ci się stało, gdyby on cie skrzywdził, zabiłbym go, przysięgam... nie pozwolę, mimo wszystko, byś cierpiała.
- Dziękuje... co tam robiłeś?
- Jack chciał cie zobaczyć, a ja nie umiałem mu odmówić. Poza tym ta dzisiejsza sprawa w restauracji, przepraszam... puściły mi nerwy.
- Nie gniewam się. Miałeś prawo. Nie byłam z tobą szczera do końca.
- No trochę...
- Pójdę już spać, jeśli się nie obrazisz. Jestem już zmęczona.
- Pewnie, możesz spać w sypialni, ja prześpię się tutaj.
- Dziękuje. - Megan chciała iść, lecz Thomas wstał za nią i zbliżył się do niej.
- Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać. - szeptał jej do ucha. - Pachniesz jaśminem... jest mi przykro, że to nie moje dziecko. - odsunął się od niej. Megan nic nie odpowiedziała tylko poszła do jego sypialni i położyła się spać.

Rankiem odwiedziła Thomasa, Hilary. Zobaczyła że Thomas śpi w salonie:
- Czemu tu śpisz? Chciałam ci przynieść śniadanie do łóżka. - uśmiechnęła się.
- Wybacz. - obudził się. - Zasnąłem bo mieliśmy gościa.
- Jakiego? - nagle Megan zeszła z góry prosto do salonu.
- Mnie. Ja jestem tym gościem. - odpowiedziała Megan. - Ale nie produkuj się, już wychodzę.
- Poczekaj, odwiozę cie. - zerwał się Thomas.
- Nie... jadę do Bridget i Abby. Będę bezpieczna. Już taksówka na mnie czeka. Nie martw się. Dziękuje za pomoc i ucałuj ode mnie Jack'a. - Megan wyszła z jego domu.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś Thomas? Żartujesz sobie ze mnie?! - spytała wściekła Hilary.
- Nie.. nie rób awantur o nic. Nic się przecież nie stało. Potrzebowała mojej pomocy i tyle.
- Wiesz co, powiem ci coś. Ty nigdy nie przestaniesz jej pomagać bo ją kochasz. Więc powiem ci dlaczego ona cie zostawiła!
- Co? - Thomas był zaskoczony.
- Zostawiła cie, bo Robyn i Samantha przygotowali na nią pułapkę, by was rozdzielić ze względu na Jack'a.
- Nie wierze...
- Tak, sam jej zapytaj! Zgodziła się, bo bała się o siostrę. No dalej, leć do niej! - krzyczała wściekła Hilary. - Nic dla ciebie nie znaczę, twoje uczucie do mnie nie istnieje! Myślisz tylko o niej! Wiec biegnij do niej.
- Od kiedy to wiedziałaś?
- Od zawsze! - krzyknęła Hilary. Thomas szybko wyszedł z domu i pojechał do starego domu Megan. Otworzyła mi drzwi:
- Wiem o wszystkim.
- Musimy porozmawiać... - powiedziała smutna Megi.
- Za późno na to.
- Nie mogłam... - rozpłakała się.
- Wiem... ale nie rozumiem... po co to zrobiłaś?
- Próbowałam ratować rodzine, bez ranienia nikogo, ale nie udało mi się.
- Kim dla ciebie jestem? Czym my jesteśmy ? Dlaczego sama rozwiązujesz problemy? Dlaczego mi nie powiesz? Nie mogę zrozumieć, jak tak szybko mogłaś z nas zrezygnować...
- Nie zrezygnowałam.
- A rozwód? Dlaczego mi nie ufałaś? Dlaczego pozwoliłaś im znów skrzywdzić Jack'a?
- Bałam się! Czego nie rozumiesz?! Bałam się! Bardzo się bałam! Bałam się że coś się stanie mojej siostrze! Nie wiedziałam dokąd uciec! Myślisz że tak łatwo wyrzucić cie z serca, kiedy dopiero co powiedziałam ci co czuje?
- Dobrze, nie denerwuj się. Nie martw sie. - przytulił ją. - Nie pozwolę cie skrzywdzić. Megi, jesteś silna ale razem wszystko mogło być łatwiejsze. Obiecaj mi, że nie okłamiesz mnie więcej.
- Przepraszam.
- Porozmawiajmy spokojnie. Jestem tu. Nie wiem jak to rozwiążemy ale chce być przy tobie.
- To niemożliwe, jestem żoną Chrisa.
- A wasze małżeństwo? Zrobiłaś to, bo chciałaś czy Robyn cie zmusił? - Megan milczała, rozpłakała się bardziej. - Nie mów. Rozumiem. Macie dziecko, nie chcesz nic mówić. Szanuje to, ale zapłacą mi za to. - nagle do domu Megi, wszedł Chris.
- Co wy tu robicie? - spytał Chris.
- Co ty tu robisz? Wytrzeźwiałeś? - spytał Thomas.
- Tak mam się dobrze. Zostaw mnie z żoną.
- Po co? Żebyś znów chciał ją zgwałcić?
- Nie... spokojnie. Nie chciałem jej zgwałcić, ale to są nasze sprawy.
- Thomas... odezwę się. - poprosiła Megi.
- Jasne, jestem pod telefonem. - Thomas wyszedł z jej domu.
- Czego chcesz?
- Przepraszam Megi, nie wiem co we mnie wstąpiło, trochę zbyt dużo alkoholu. Wiesz jak cie kocham... ja mam dość tych dziwnych relacji, jesteś moją żoną...
- Jestem...
- Proszę cie, ogranicz kontakt z Thomasem, czuje w nim zagrożenie. Nie chce się bać że cie stracę, fiksuje wtedy.
- Dobrze.. nie spotkam się z nim więcej.
- Dziękuje. Wracajmy do domu.
- Dobrze. Ale musisz obiecać, że nie będziesz się wiecej tak zachowywał...
- Obiecuję. Kocham cię, Megi. - przytulił ją i wrócili do domu.

Odbicie w pełniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz