— Wszystko jest spakowane — powiedział Cameron, który zaniósł wszystkie walizki do bagażnika kampera i następnie przystanął przed wejściem.
— Tylko się nie zabijcie — ostrzegli rodzice Eliota, patrząc na nas. Nie żeby coś, ale kto normalny daje piątce osiemnastolatków kamper i pozwala jechać w świat? Ja nie narzekam, tak tylko mówię.
— Postaramy się — stwierdził Eliot, a Cameron wszedł do środka. — Możemy ruszać? — spytał wszystkich i szeroko się uśmiechnął. Zaczęliśmy wchodzić do wozu i zajmować jakieś miejsca do siedzenia.
Kamper był ośmioosobowy. Mimo że było nas tylko pięcioro, myślę, że miejsca i tak jest na styk. Naprzeciwko małych schodków do wyjścia był okrągły stolik, a wokół niego cztery fotele. Po prawej było miejsce dla kierowcy i osoby obok. W naszym przypadku kierowcą był Eliot na przemian z Cameronem i Shawnem. Ja i Rosie też miałyśmy prawo jazdy, ale chłopcy stwierdzili, że oni lepiej sobie poradzą. Szowiniści.
Nad miejscem dla kierowcy było łóżko dwuosobowe. Po lewej od wejścia było rozkładane łóżko piętrowe a obok malutka łazienka z prysznicem. Rodzice Eliota nieźle się wykosztowali.
Po drugiej stronie mała kuchenka i wielka szafa. Na końcu kampera była wielka kanapa, a na „ścianie" wisiał telewizor. Ten kącik można było przerobić na miejsce do spania czterech osób.
Podobało mi się. Plecak położyłam na kanapę na tyle, a sama usiadłam przy stoliku.
Shawn jako ostatnia osoba zamknął drzwi od wozu i usiadł obok mnie. Uśmiechnęłam się do niego z podekscytowaniem.
— No to ruszamy! — krzyknął radośnie Eliot za kierownicą i zabuczał klaksonem. Silnik od razu zaczął pracować i chwilę później byliśmy już na drodze.
— Kto będzie mieć najlepsze wakacje w tym roku? — spytał optymistycznie Cameron, a Rosie przewróciła oczami i się zaśmiała.
— To jak, kiedy pierwszy przystanek? — blondynka zmieniła temat i odwróciła się do Camerona.
— Nie wyjechaliśmy z naszej ulicy — zauważył słusznie Eliot. — Pojedziemy aż do centrum Los Angeles i tam na chwilę będziemy, później cztery godziny prosto do Las Vegas. Byliście kiedyś tam? Słyszałem, że jest tam knajpa, gdzie Brad Pitt je ulubione kebaby. Musimy tam być — powiedział, a raczej rozkazał.
Zmrużyłam oczy, zaśmiałam się i popatrzyłam na Shawna. Czekałam na jego uśmiech, ale był jakiś przygnębiony.
Zdziwiona postanowiłam spytać.
— Hej, Shawney, wszystko gra? — odwróciłam jego głowę, tak żeby patrzył na mnie. — Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć — szepnęłam, a Shawn spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem.
— Tak, wszystko okej — odpowiedział nieprzekonująco. — Po prostu się martwię. O Stellę — szybko dodał i westchnął. — Myślałem, że się pogodzimy i wszystko będzie okej, a ona nie chce ze mną gadać.
— Może potrzebuje czasu. — postanowiłam trochę podnieść go na duchu. Nie ma nic gorszego niż widok zasmuconego Shawna. Uwierzcie mi.
Mimo że naprzeciwko nas siedzieli Cam i Rosie, Shawn mógł wszystko powiedzieć, znaliśmy swoje sekrety. Byliśmy jedną drużyną. Tacy przyjaciele to prawdziwy skarb.
— Chciałem do niej przyjechać w urodziny, zrobić niespodziankę — wytłumaczył. — Gadałem z jej siostrą przez telefon, żeby wszystko idealnie dopracować.
— I to wszystko przez to? — dopytałam się zmieszana. Wątpię, że dziewczyna by się obraziła przez takie coś. Wręcz przeciwnie.
— Wkurzyła się, że nie gadam z nią tak jak z jej siostrą. To bez sensu. — skrzyżował ręce. — Gadałem z Mel o niej i jej imprezie urodzinowej. Zadzwoniłem do Mel tylko w sprawie Stelli. To tyle. Stella się obraziła, twierdząc, że jestem bardziej szczęśliwy, jak rozmawiam z Mel. To jest pokręcone — wytłumaczył, a po minach wszystkich można było odczytać, że nic nie rozumieli.
— Czyli Stella jest zazdrosna o siostrę? — Rosie się wtrąciła, wyglądając na zaciekawioną.
— Na to wygląda.
— Pewnie się pokłóciły — skwitowała dziewczyna i wróciła do przeglądania instagrama. — Nie chciałabym, żeby moja siostra gadała przez telefon z Cameronem. Wiem jaka jest.
— To jest jej przyrodnia siostra. — Shawn ją doinformował.
— Tym bardziej! — dziewczyna prychnęła. — Dałbyś sobie spokój. Jest tyle dziewczyn wokoło. Czy Stella jest warta takiego zamieszania? — blondynka powiedziała szczerze, kładąc ręce na stolik. — Nie bądź głupi. Skoro nie chciała ci uwierzyć, zostaw ją.
Shawn przewrócił lekko oczami i westchnął.
Sama tylko przeglądałam się tej sytuacji, a Cameron, chcąc się wymigać chyba od powiedzenia własnego zdania, zajął miejsce pasażera obok Eliota.
— To nie takie łatwe. Ze Stellą było mi tak dobrze. — Shawn uniknął mojego wzroku i spojrzał w okno.
— Już mówi w czasie przeszłym! - zauważył Eliot prześmiewczo.
— Shawney, kiedy nastają dobre czasy, z każdym układa się świetnie. Właściwa osoba pokaże, że nawet kiedy zajdzie słońce wciąż będzie przy tobie. — Rosie chwyciła Shawna za rękę. Wow, to było całkiem mądre. Nie myślałam, że moja przyjaciółka posiada taki zasób słów.
— Może masz rację. — Shawn powoli się przekonywał. Szkoda mi go, to świetny chłopak. Bardzo kibicowałam mu i Stelli. Nie mogę uwierzyć, że okazała się tak zazdrosna.
— Nie zadręczaj się. — uśmiechnęłam się pocieszycielsko i złapałam go za rękę. — Wszystko będzie dobrze. Zapewniam cię.
Shawn posłał mi szczery uśmiech mówiący „dziękuję". Uwielbiam kiedy tak robi.
— Kącik zwierzeń miłosnych, informuję was, że już jesteśmy — Cameron zwrócił się do nas, odwracając krzesło.
Szybko poszło. Eliot zatrzymał kamper, parkując na jakimś miejskim parkingu. Wszyscy powoli wychodziliśmy.
— To gdzie idziemy najpierw? Byliście kiedyś w Los Angeles? Ja tylko raz, na wycieczce szkolnej w piątej klasie. Zwiedzaliśmy jakieś muzea. Nudy. — zaczął gadać Eliot.
— Ja bym poszedł coś zjeść — stwierdził Cameron. — Jestem już głodny. — Rosie przewróciła oczami. Spojrzałam na dziewczynę ze śmiechem w oczach.
— To my pójdziemy pochodzić po mieście. Później was złapiemy — powiedziałam. Czasami z Rosie rozumiałyśmy się bez słów.
— Idziemy na kebaba do Brada Pitta. — zdecydował Eliot, słodko się uśmiechając. — Be right back girls. — spróbował udawać głos aktora. Nie wyszło.
Spojrzałam ostatni raz na Shawna. Był przygnębiony, ale nie taki jak wcześniej. Może faktycznie on i Stella to nie ta bajka?

CZYTASZ
road trip | shawn mendes
FanfictionLily, Shawn, Cameron, Rosie i Eliot to przyjaciele od zawsze. Kończąc szkołę średnią, postanawiają zrobić coś, co zapamiętają do końca życia. Wyruszają w podróż przez połowę kraju starym kamperem rodziców. Dla młodych ludzi z osiemnastką na karku i...