Następnego dnia tak jak powiedział Shawn nie wtrącaliśmy się do ich relacji. Rosie unikała Camerona, a ten czuł się jak bez winy, zupełnie jakby nic się nie wydarzyło. Mieliśmy zostać jeszcze kilka dni w Waszyngtonie i porobić coś razem, ale czuję, że kiepsko by się skończyło.
Nie chciałam też zrobić z naszej wycieczki mojego miesiąca miodowego z Shawnem, więc zdecydowałyśmy z Rosie, że spędzimy ten dzień we dwie. Żadnych chłopaków. Nie mam pojęcia co będą robić, muszą sami sobie ustalić plan.
- Wychodzimy - oznajmiłam wszystkim obecnym i po pożegnalnym całusie z Shawnem, razem z Rosie opuściłam pojazd.
- Cieszę się, że w końcu spędzimy trochę czasu razem. - powiedziała. - Szczerze mówiąc, odrobinę zaczyna mnie męczyć ten wyjazd.
- Wszystko dzieje się w szybkim tempie. - zaczęłyśmy iść w stronę jednej z głównych uliczek. Nie brakowało mnóstwa ludzi.
Miałyśmy zamiar iść na drobne zakupy, od naszego wyjazdu czuję, jakbym wieki nie była w sklepie.Choć miałam dosyć ubrań, jedno więcej nie grałoby większej roli, więc czemu by czegoś nie kupić.
Jeśli chodzi o Rosie, pozbierała się. Jest niesamowicie silna, jak mówiła, że to nie pierwszy raz. Czuję trochę, że bardziej przejmuje się naszą troską o nią i o tym, jak cały dalszy wyjazd się potoczy. Bo przecież mamy jeszcze tylko jedno miasto i całą drogę powrotną.
- Możemy iść coś zjeść? Umieram z głodu! - Rosie chwyciła się teatralnie za brzuch, na co pokiwałam głową.
- Poszłabym na pizzę. - zaproponowałam i rozejrzałam się dookoła, czy aby na pewno nie ma gdzieś pizzerii.
- Oh tak. - powiedziała dziewczyna, wkładając słoneczne okulary. Chciałabym być tak twarda jak Rosie. Kilka budynków dalej zauważyłyśmy nasze upragnione miejsce. Od razu zajęłyśmy miejsce, a starsza kelnerka do nas podeszła, żeby złożyć zamówienie.
- Co dla pań? - miło się uśmiechnęła i zabrała ołówek w dłoń. Spojrzałam w menu i podyktowałam:
- Mała pizza z podwójnym serem.
- Wegańska, mała. - dopowiedziała Rosie.
- Rachunek osobno? - kobieta przystanęła na nodze.
- Jeden. Jeden rachunek. Ja dziś stawiam. - zwróciłam się do Rosie, która nieco zdezorientowana chciała już zacząć protestować, ale zbyłam ją morderczym wzrokiem.
- Dwanaście dolarów. - położyła kawałek papieru na naszym stoliku i odeszła.
- Mam pieniądze, nie jestem biedna. - pokręciła głową Rosie. - Lily, naprawdę nie musisz mi niczego wynagradzać pizzą. - zaśmiała się, na co przewróciłam oczami.
- Nie mogę od czasu do czasu postawić ci pizzy? Bezinteresownie? - podniosłam lewą brew do góry. - To nie ma najmniejszego związku z Cameronem. - oparłam się o tył fotelu.
Kłamałam.
Rosie tylko westchnęła.
- Chcesz znów o tym pogadać? - zwróciłam się do przyjaciółki. - Co zamierzasz zrobić? - spytałam ją, na co niepewnie przegryzła wargę.
- Szczerze nie mam bladego pojęcia. Nie chcę niszczyć nam wyjazdu, tylko dlatego, że Cameron ma jakieś jazdy. Po wakacjach chcąc czy nie, nasze drogi się rozejdą. Wytrzymam te kilka dni i dam sobie z nim spokój raz na zawsze. - uśmiechnęła się smutno.
- Dlaczego nie reagowałaś wcześniej?
- Zapewniał, że to ostatni raz. - zaśmiała się żałośnie. - Poza tym to nie było coś wielkiego. Znaczy, oczywiście, że było. Tylko to były jednorazowe akcje typu pociągnięcie za włosy czy mocne szarpnięcie za nadgarstek.
CZYTASZ
road trip | shawn mendes
FanficLily, Shawn, Cameron, Rosie i Eliot to przyjaciele od zawsze. Kończąc szkołę średnią, postanawiają zrobić coś, co zapamiętają do końca życia. Wyruszają w podróż przez połowę kraju starym kamperem rodziców. Dla młodych ludzi z osiemnastką na karku i...