Pierwszy dzień wakacji. Powietrze od razu pachnie inaczej. Jestem przeszczęśliwa.
Całe dwa i pół miesiąca mam dokładnie zaplanowane. Długa podróż kamperem rodziców Eliota, a później wyjazd z rodzicami do ciotki z Barcelony. Wszystko brzmi tak perfekcyjnie. Mam nadzieje, że tak też się to ułoży.
Z zamyśleń wybudził mnie głos mamy z dołu.
— Lily, do ciebie!Wywlokłam się z łóżka i usiadłam na nim. To pewnie Shawn.
— Tak myślałam, Mendes. — ponownie się położyłam i zabrałam telefon z szafki nocnej.
— Ciekawe, że mój widok po osiemnastu latach już cię nie zadziwia. — przesunęłam się w lewo, a Shawn jak zawsze położył się obok mnie.
Nie było to dla nas czymś dziwnym. Jesteśmy jak rodzeństwo. Znam Shawna od przedszkola i jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi odkąd pamiętam. Mówimy sobie wszystko.
— Co u Stelli? - spytałam. Stella była dziewczyną Shawna. Poznali się jakieś półtora roku temu na rozgrywkach stanowych w San Diego. Są dla siebie wprost stworzeni. Niska jasna blondynka o błękitnych oczach i wysoki brunet z brązowymi tęczówkami. Uwielbiam ich.
— Po staremu. Wybiera się do Malibu. Niestety chyba wybrała sobie kiepską datę, bo my w tym czasie będziemy już w Dallas — powiedział i uśmiechnął się do sufitu. — Cieszysz się? — Shawn obrócił się w moją stronę.
Odłożyłam telefon obok łóżka i patrząc w sufit powiedziałam:
— Ogromnie, to będą najlepsze wakacje na świecie — westchnęłam z niedowierzaniem.— Najlepsze i ostatnie - stwierdził ze smutkiem brunet. — Później nasze drogi się rozstają. Za rok będziemy biednymi studentami, a za dwa zapomnimy o sobie.
— Za trzy weźmiemy ogromny kredyt na mieszkanie i utrzymanie bachora. Brzmi świetnie — podsumowałam, a Shawn krótko się zaśmiał.
— Lee, życie nam przelatuje przez palce. — chłopak założył ręce za głowę, a ja spojrzałam się na niego.
— Mówi to wzorowy uczeń, hokeista, chłopak i syn. Naprawdę chcesz mnie dobić — stwierdziłam i położyłam głowę na ramieniu Shawna.
— I tak wszyscy skończymy marnie z kupą długów na koncie. — chłopak zamknął oczy.
— Żyć a nie umierać.
×
— Spakować czy nie? — Rosie trzymała w ręku lokówkę i zastanawiała się czy ją zabrać. Bez sensu.
— Jak chcesz. Ja bym jej nie zabierała — powiedziałam szczerze i oparłam się o łóżko.
— Aha. — blondynka pomyślała na chwilę. — W takim razie muszę ją mieć — stwierdziła przekonująco i wpakowała przedmiot do walizki.
— Pamiętaj, że jedna musi ci starczyć — upomniałam ją i podeszłam do okna sprawdzić co robi Shawn. Rosie i on byli sąsiadami. Miała sypialnię z oknem dokładnie na okno Mendesa. Gdyby byli razem mieliby do siebie blisko.
Chłopak siedział na starej huśtawce za drzewem i rozmawiał przez telefon. Co chwilę się śmiał, więc wnioskuję, że gadał ze Stellą. Czy wspominałam, że są słodcy?
— Bez przesady. Nie wiem dlaczego wszyscy tak się nimi zachwycają. Jest wiele lepszych par. Jakby oni spotykają się raz na miesiąc. To jest związek na odległość. — Rosie spakowała kolejny t-shirt. Czy serio powiedziałam to na głos.
— Couple goal. Ona jest śliczna, Shawn brzydki nie jest, blondynka, brunet. W dodatku jak on o niej mówi. Zabiłabym o takiego chłopaka. — blondynka przewróciła oczami.
— Jak każda para.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam przeglądać social media. Wyjeżdżamy juz jutro. Moja spakowana walizka czeka na schodach. Tylko kilka codziennych kosmetyków i tyle. Nie mogę się doczekać.
Do pokoju przyszedł Cameron. Niemal od razu podszedł do Rosie i ją pocałował.
— Czy tylko ja jestem sama? — westchnęłam i wytarłam udawaną łzę.
— Lily, nie widziałem Cię dobre dwa tygodnie. — Cameron przytulił mnie i zaczął opowiadać o tym jak spędzał pierwsze tygodnie wakacji.
— Zazdroszczę opalenizny — powiedziałam patrząc na barki Camerona. Wyglądał w prawie jak murzyn.
— Słońce robi zmarszczki, sweetheart — od razu powiedziała Rosie przy okazji pakując olejek do opalania. Hm
Chwilę później do pokoju prawie wbiegł Eliot, w porównaniu do Rosie, nie przejmując się zupełnie niczym.
— Siema — przedłużył "a" i wskoczył na łóżko. — Co tam? — spytał z uśmiechem.
On zawsze się uśmiecha. Nawet w najgorszej sytuacji potrafi sprawić, że każdy z nas parsknie śmiechem.
— Rosie się pakuje, Cam mówi jak świetnie spędza wakacje, a ja wciąż jestem sama, a tam? — odpowiedziałam i szczerze się uśmiechnęłam.
— Przed chwilą byłem u Shawna, chyba ma jakiś chwilowy konflikt ze Stellą — powiedział, a wszyscy się zdziwili.
— Widzisz Lily, taka piękna para — Rosie podkreśliła słowo para i zamknęła drugą walizkę. — A teraz przepraszam, wychodzę na spacer z Luckym i Poomem — wyjaśniła i zabrała dwie smycze. Lucky i Poom były to ukochane dwa pieski Rosie, które miała od jakichś dwóch lat. Są chyba szpicami miniaturowymi, dokładnie nie wiem. W każdym razie są malutkie i słodziutkie, to się liczy.
Wyszłam za nią machając do chłopców i udałam się od razu pod drzwi Shawna. Nudziło mi się. Zadzwoniłam i otworzyła mi jego siostra - Aaliyah. To taki Shawn w wersji damskiej.
— Cześć, jest Shawn? — spytałam miło, a brunetka się uśmiechnęła. Uśmiech też mają taki sam.
— Na górze. — wskazała na schody i otworzyła szerzej drzwi. — Wchodź.
Od razu skierowałam się do pokoju Shawna. Ten dom znałam już na pamięć. Można powiedzieć, że to moje drugie mieszkanie. Jestem tu średnio kilka razy w tygodniu.
Zapukałam, a następnie od razu weszłam. Shawn pogrywał coś na gitarze i zapisywał w zeszycie, w którym pisze piosenki. Ma prawdziwy talent. Wielokrotnie mówiłam mu, żeby poszedł do jakiegoś programu typu Mam talent czy zaczął nagrywać covery. Twierdził, że nie jest wystarczająco dobry.
— Cześć Shawney — powiedziałam i usiadłam na obracanym krześle z biurka. — Co porabiasz? — odwróciłam się w jego stronę.
— Piszę piosenkę jak to jakaś dziewucha złamała mi serce — powiedział niewzruszony.
Natychmiast spoważniałam.
— Co?
Shawn widząc moją minę niemal od razu się roześmiał.
— Przecież żartuję, Lee. — pokręcił głową. — Jesteśmy ze Stellą trochę pokłóceni, ale to nic. Myślę, że za chwilę się pogodzimy i wszystko wróci do normy. Jak zwykle.
— Nie strasz mnie. Musicie być razem — niemal rozkazałam chłopakowi i szczerze się do niego uśmiechnęłam. — Stella to porządna dziewczyna. Na taką zasługujesz.
CZYTASZ
road trip | shawn mendes
FanficLily, Shawn, Cameron, Rosie i Eliot to przyjaciele od zawsze. Kończąc szkołę średnią, postanawiają zrobić coś, co zapamiętają do końca życia. Wyruszają w podróż przez połowę kraju starym kamperem rodziców. Dla młodych ludzi z osiemnastką na karku i...