Wieczorem wyjechaliśmy z miasta zmierzając w stronę Orlando. Kolejne pięć i pół godziny. Tym razem prowadził Eliot, co rzadko się ostatnio zdarzało. Shawn udawał wielce obrażonego, więc ja nie zostałam mu dłużna. Cały czas gadałam z Rosie, siedząc na fotelu przy stoliku.
Cameron siedział na tyle z Shawnem, a Eliot jak zwykle został sam przy kierownicy.
- Mam już dość. - blondynka przewróciła oczami i oparła rękę o czoło. Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co jej chodzi. - Wkurza mnie Cameron. - powiedziała o ton ciszej.
- Czemu? - zdziwiłam się. - Masz okres? - zmarszczyłam brwi, bo naprawdę nie wiedziałam o co jej może chodzić. Cameron wydawał się spoko chłopakiem.
- Oh, nawet o tym mi nie mów. - znowu przewróciła oczami. Kiedyś jej tak już zostanie. - Po prostu denerwuje mnie jego zachowanie. Już w ogóle się o mnie nie stara. - skrzyżowała ręce na piersi, wyglądając jak obrażona pięciolatka.
- Przecież się stara. - próbowałam jakoś mu pomóc. - Czego więcej od niego oczekujesz? - spytałam, jednocześnie orientując się, że zabrzmiało to mega chamsko.
Spojrzała na mnie pomieszanym smutnym i zdenerwowanym wzrokiem.
- Widzisz jak Shawn cię traktuje, a jak mnie Cameron? - przybliżyła się do mnie, a ja miałam ochotę roześmiać się jej w twarz.
- Tylko o to ci chodzi? - prychnęłam ze śmiechem, a ona zrobiła minę w stylu ,,chyba sobie żartujesz?". - Shawn się na mnie obraził, bo pokłóciliśmy się o całowanie i film o kosmitach. Naprawdę wspaniała para.
Rosie przewróciła oczami i westchnęła nerwowo, patrząc w szybę.
- Już mu na mnie nie zależy. - szepnęła, a ja lekko pogładziłam jej ramię.
- Gadasz głupoty. Gdyby mu na ciebie nie zależało, nie byłby tu z nami. - próbowałam jakoś uratować sytuację, ale widzę, że podałam kiepski argument.
O ile to może być argument.
O wilku mowa. Cameron żwawym krokiem podążał w stronę naszego stolika. Usiadł na przeciwko Rosie i życzliwie się uśmiechnął. Naprawdę, tak. Wcale mu na tobie nie zależy, Rosie.
Dziewczyna przewróciła oczami, a chłopak spojrzał się na mnie zdezorientowany. Wzruszyłam ramionami i włączyłam telefon. Cameron próbował coś zagadać do Rosie. Na marne.
- Macie jakąś specjalną umowę, żeby nie odzywać się do swoich chłopaków? - zwrócił się do mnie.
- Nie kazałam Shawnowi się nie-odzywać. - uniosłam do góry ręce, w geście obrony. - Po prostu ma karę na całowanie. To nic takiego. - poszłam do Eliota, bo okropnie się nudziłam.
- Na serio, co was obie ugryzło? - tym razem on zapytał. Serio.
- Ja nic nie zrobiłam.
- To dlaczego się do siebie nie odzywacie? - Eliot ciągle patrzył na jezdnię.
- Nie wiem. Shawn się obraził, bo powiedziałam, że ma mnie zostawić, kiedy wolał jakiś film o kosmitach ode mnie. - wyjaśniłam. Serio nie byłam na niego zła. Po prostu niech ma za swoje.
- A Rosie? - spytał.
Wzruszyłam tylko ramionami, bo nie miałam zamiaru tłumaczyć. Nie moja i nie jego sprawa.
- Czasem myślę, że dlatego warto być singlem, Lily. - wyznał. - Masz o wiele większą swobodę i nie kłócisz się o jakieś głupoty. Zwłaszcza kiedy dziewczyny to uwielbiają. Drama queens.
- Wy też nie jesteście święci. - odgryzłam się, mrużąc oczy. - Chłopcy są dziecinni. Serio. Jakby sto lat za dziewczynami. Musisz wszystko tłumaczyć dwa razy.
Przez chwilę jeszcze dyskutowaliśmy o równouprawnieniu i tym, dlaczego większość lasek są śmiertelnie zazdrosne o chłopaków, dopóki nie usłyszeliśmy krzyków Rosie i Camerona.
Kłócili się.
Eliot spojrzał się na mnie tylko i pokręcił głową z niedowierzaniem. Lekko wychyliłam się do tyłu, aby zobaczyć co się dzieje.
- Najlepiej znajdź sobie inną dziewczynę. - krzyknęła Rosie. - Zawsze je zmieniałeś jak skarpetki. - wstała z miejsca.
- O co ci znów chodzi? - Cameron odparł równie głośnym tonem i chwycił się za głowę. - Kobieto, wiecznie masz jakiś problem.
- Uważasz, że dramatyzuję? Oh, no pewnie. Zawsze tak uważasz, zawsze mówisz, że wina jest po mojej stronie. - dziewczyna przybliżyła się do niego. Shawn też zorientował się, że coś się dzieje, więc podniósł głowę z kanapy.
- Po prostu bierzesz wszystko za bardzo do siebie. - Cameron trochę uspokoił ton i chwycił dziewczynę za ręce, które natychmiast wyrwała.
- Więc mam się nie przejmować, kiedy nasz związek to jedna wielka rutyna? - zarzuciła mu. Dajcie mi popcorn, bo całkiem nieźle się tu bawię.
Chociaż osobiście też uważam, że Rosie za bardzo dramatyzuje.
- Dla ciebie tak to wygląda? - chłopak zmarszczył brwi. - Czego ode mnie oczekujesz, skoro sama nie masz zamiaru też czegoś zaoferować. Na tym polega związek. Dwie osoby się angażują. - powiedział z naciskiem na ,,dwie osoby".
Rosie prychnęła i przewróciła oczami.
- Mam dość. - wyrzuciła ręce w powietrze. - Poddaję się, po prostu mnie to męczy. To tyle. - powiedziała cicho i zmierzała w stronę swojego łóżka. Nagle w camperze zrobiło się niemożliwie cicho.
Cameron nie szedł za nią. Tylko popatrzył w stronę dziewczyny i nie mając żadnej prywatnej przestrzeni, udał się do łazienki.
- Oh, nieźle, co? - zażartował cicho Eliot. Czy powinnam iść do Rosie?
Bez większego namysłu podeszłam do dziewczyny. Leżała obrócona w stronę ściany.
- Nie mam zamiaru dać mu tej satysfakcji, że niezależnie co zrobi zawsze będę. - szepnęła, a w jej głosie usłyszałam skruchę.
- Nie przejmuj się, i tak się pogodzicie. - powiedziałam pocieszycielsko. Co miałam niby zrobić? Byłam jeszcze chwilę z Rosie, dopóki Cameron nie przyszedł. Posłał mi gniewny wzrok, a ja pokręciłam głową, bo nie wiedziałam o co mu chodzi. Może to jeszcze moja wina?
Usiadł obok Eliota i zaczęli coś gadać. Nudziło mi się, więc znów sprawdziłam filmik Shawna. Prawie pięćdziesiąt tysięcy. Może po prostu ktoś go wypromował. Na instagramie miał już całe pięć tysięcy followersów. Jestem z niego taka dumna.
Następne pół godziny spędziłam leżąc obok Rosie i oglądając kiepskie tutoriale makijażowe. Tym razem zjawił się Shawn.
Leżałyśmy na łóżku piętrowym, więc jedna noga swobodnie mi zwisała na dół.
- Co robicie? - spytał, ciągnąc za moją nogę, na co natychmiast zaczęłam krzyczeć.
- Shawn, jesteś głupi? - chwyciłam się drewnianej części łóżka. Omal nie spadłam. - Poza tym nagle nie jesteś obrażony? - zmrużyłam oczy i usiadłam na skraju łóżka, tak, że patrzyłam na niego z góry. Wzruszył ramionami.
- Jakoś mi się znudziło. Jak nie chcesz mnie całować to nie. - uśmiechnął się fałszywie. - Stella zawsze to lubiła. - droczył się ze mną, bo wiedział, że nie lubię porównywania mnie ze Stellą. Uśmiechnął się zadziornie.
- W takim razie idź do Stelli. - rzuciłam, utrzymując maksymalnie poważną minę.
Shawn parsknął śmiechem i pokazał mi ekran telefonu, gdzie widniała nowa wiadomość.
Od: Stella
Hej, Shawn.
-----
zmęczona jestem ehhh. moja szkola to jakas porazka. a co u was?
CZYTASZ
road trip | shawn mendes
FanfictionLily, Shawn, Cameron, Rosie i Eliot to przyjaciele od zawsze. Kończąc szkołę średnią, postanawiają zrobić coś, co zapamiętają do końca życia. Wyruszają w podróż przez połowę kraju starym kamperem rodziców. Dla młodych ludzi z osiemnastką na karku i...