t h i r t y - n i n e

1.7K 113 47
                                    

Tony'ego widziałyśmy jeszcze kilka razy, kiedy przechodziłyśmy obok. Cały nasz dzień zakończyły zakupy. Kupiłyśmy jedzenie i kilka ubrań, które wyglądały obrzydliwie, ale były tanie, a około dziewiętnastej wróciłyśmy do campera. Widząc chłopców w większości leżących na własnych łóżkach (z wyjątkiem Eliota, jak zwykle jadł).

- Nigdzie nie byliście? - spytałam, wchodząc. Rosie podeszła do lodówki i zaczęła rozpakowywać siatkę.

W odpowiedzi dostałam tylko kręcenie głową Shawna i niezrozumiały bełkot Eliota, który przez jedzenie próbował coś powiedzieć. Obrzydliwe.

- A wy? Co robiłyście cały dzień? - odezwał się mój chłopak, po czym podszedł do mnie i kładąc swoje ręce na mojej talii, lekko mnie pocałował. Przybliżyłam się do niego, bo chciałam więcej, na co uroczo się uśmiechnął i pocałował mnie w czubek nosa.

- No wiesz. Na zakupach, zjadłyśmy pizzę, a nawet poznałyśmy fajnego chłopaka. - powiedziałam zgodnie z prawdą, na co Shawn oburzony zmarszczył brwi.

- Chłopaka? - odsunął się ode mnie. Jest taki słodki, kiedy jest zazdrosny.

- Rosie poznała. Nie ja głuptasie. - prychnęłam, na co Shawn mlasknął z niezadowoleniem.

- Jest całkiem fajny. - do rozmowy przyłączyła się moja przyjaciółka. - Tylko z Waszyngtonu.

Nie wiem czy mówiła to specjalnie wiedząc, że Cameron jest na górze i wszystko dokładnie słyszy, czy po prostu.

Eliot znowu coś niezrozumiale burknął, ale nikt nie zwrócił na niego większej uwagi. Popatrzyłam w stronę Dallasa, ale wydawał się jakby go to zupełnie nie obchodziło.

Zmęczona chodzeniem przez cały dzień, usiadłam na fotelu obok blondyna. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać media społecznościowe, a na przeciwko mnie usiadł Shawn.

- Chcecie coś do jedzenia? - spytała wszystkich Rosie.

- Zrób mi coś. - odezwał się głos z górnego łóżka. Ten to ma tupet. Spojrzałam poirytowana na Shawna, a on tylko pokiwał głową, na znak, żebym się wyluzowała.

Usłyszałam głośne westchnięcie Rosie i przypomniałam sobie jej słowa.

Nie chcę niszczyć nam wyjazdu, tylko dlatego, że Cameron ma jakieś jazdy.

- Mogą być tosty? - zapytała, ja po jej głosie mogłam wiedzieć, że mięśnie w całym jej ciele się spinają.

- Mhm.

Eliot chyba nie miał pojęcia o całej tej sytuacji, bo nie wydawał większego zaangażowania w całą sprawę. Lub może udawał.

- Co robimy jutro? - odchrząknął Shawn, próbując zmienić temat.

- Idziemy na koncert! - powiedziałam uradowana, przypominając sobie ulotkę o występie Justina Timberlake'a. - Znaczy nie mamy biletów ani nic, ale to chyba jakiś festiwal, prawda? - zwróciłam się do Rosie, modląc się, abym miała rację. Hej, przecież każdy chce zobaczyć Timberlake'a na żywo i to jeszcze za darmo.

- Koncert charytatywny dla jakiegoś szpitala w Waszyngtonie. - przypomniała mi.

- No widzicie. - klasnęłam w dłonie, a Shawn ze śmiechem zmarszczył brwi.

- Nie wiedziałem, że go lubisz. - powiedział.

- Jest całkiem spoko. Znam trzy jego piosenki i już prawie mogę nazwać się fanką. - podniosłam głowę.

- Jest lepszy od Justina Biebera? - podpuścił mnie.

- Pf, oczywiście, że nie! - prychnęłam. - Jak możesz kogokolwiek porównywać do Justina? - przewróciłam teatralnie oczami i machnęłam ręką.

road trip | shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz