t h i r t y - f o u r

1.5K 110 16
                                    

- Dobra, a o co w tym właściwie chodzi? Mamy coś znaleźć czy coś? - Eliot zmarszczył brwi, niezdarnie rozglądając się po pokoju.

- Szukaj - powiedziałam. - Czegokolwiek. Po prostu musimy znaleźć klucz.

Podeszłam do splamionego krwią biurka i otworzyłam teczkę, która na nim leżała. To wyglądało na jakieś badania przeprowadzone na pacjencie. W tym problem, że żadnego pacjenta nie widziałam.

- Tu coś jest! - Shawn ucieszony faktem, że coś znalazł wskazał na kieszeń w fartuchu lekarskim, wiszącym w małej szafie.

- Co to jest? - moja przyjaciółka natychmiast podbiegła do Shawna i chciała włożyć rękę do kieszeni. Wyciągnęła klucz.

- To było aż takie proste? Serio? - Eliot cicho się zaśmiał, na co Shawn dumnie się wyprostował.

- Oszukujesz. - szepnęłam mojemu chłopakowi, przechodząc obok niego do drzwi. - Rzuć. - zwróciłam się do Rosie. Złapałam klucz i próbowałam włożyć do zamka. Nic z tego.

- Najwyraźniej Shawn nie jest Sherlockiem, a my jesteśmy debilami. - podsumował Cameron.

- W takim razie do czego jest klucz? - zadałam pytanie, a moje oczy wędrowały po kątach pokoju. Żadnych więcej szaf, półki bez dziury na klucz, a szafka nocna była lekko uchylona.

- Nieistotne, zostaw na chwilę. - poleciła Rosie i zabrała się do dalszego szukania. Od kiedy weszłam do pokoju widziałam łóżko, a na nim zwinięta kołdra.

Pewnie pod nią leżał jakiś trup.

Wolę tam nie zaglądać. Cameron podszedł do szafki nocnej, wyjął z niej pojemnik na sztuczną szczękę i się wzdrygnął.

- Chyba ktoś jeszcze tutaj jest. - zaśmiał się lekko, kiwając głową z niedowierzaniem. Odłożył pojemnik na szafkę nocną i rozejrzał się po pokoju jeszcze raz, jakby to miało w czymkolwiek pomóc.

- Czekaj, czekaj. - Rosie szybkim krokiem powędrowała do Camerona. - Przecież to nie może po prostu tak być. Tu musi być jakaś wskazówka. Odwróciła pudełko na drugą stronę, gdzie znajdowała się malutka karteczka i popatrzyła na Dallasa żenującym wzrokiem.

- ,, Otwórz usta" - przeczytała.

- Nie wiem jak wy, ale ja nie mam zamiaru ubierać cudzej sztucznej szczęki. - Eliot pokręcił głową z zamkniętymi oczami.

- Jesteś głupi, pewnie chodzi o jakiegoś trupa. Gdzieś tu jest. - rozejrzałam się i na własne słowa lekko przelękłam.

- To jest przerażające. - Rosie szybko okręciła się wokół swojej osi, sprawdzając, czy aby na pewno obok niej nikogo nie ma. Czy myślała, że będzie szukać motylków?

- Bu! - ktoś z tyłu szybko potrząsnął moimi ramionami i krzyknął mi do ucha, przez co niemal straciłam słuch. Odwróciłam się gwałtownie, a Mendes tylko głupio się śmiał.

- Zabawne. - przewróciłam oczami, śmiejąc się i podnosząc brew do góry.

- Niech ktoś odkryje tą kołdrę. - poleciła Rosie, pewnie sama się bojąc. Podeszła bliżej łóżka i niepewnie się odchyliła.

- O ile zakład, że tam leży jakiś trup. - Eliot stanął obok blondynki i skrzyżował ręce na piersi. Kolejny podszedł Shawn.

- Odkryj to, Shawn. - zwróciłam się do mojego chłopaka, szturchając jego ramię. Brunet wysłał mi pytający wyraz twarzy.

- Cameron? - Shawn odwrócił się w jego stronę.

- Tracimy czas! - wkurzyła się Rosie.

- Pospiesz się, Cam. - Eliot dołączył do dwójki patrzących z oczekiwaniem na Camerona.

- Czemu uwzięliście się na mnie! - Cameron wyrzucił ręce w powietrze ze śmiechem. Szybkim krokiem podszedł do materaca i lekko chwycił za biały materiał.

- Ileż jeszcze? - Eliot teatralnie popatrzył na rękę, na której nie miał zegarka.

- Sam to odsłoń. - skwitował go Cameron i pociągnął za materiał. Przymknęłam jedno oko i odsunęłam się dla pewności, że aby na pewno nie wyskoczy na mnie jakiś zombie.

- Serio. - westchnęła moja przyjaciółka. - ,,Niżej". - przeczytała, a ja automatycznie spojrzałam na swoje buty.

- Pod łóżkiem pewnie jest. - Shawn oddalił się trochę, aby spojrzeć. Oddaliłam się i podeszłam do półki z książkami, nie chcąc tam stać. Jedna była z zaznaczonymi karteczkami, wychodzącymi na zewnątrz.

Dotknęłam palcami jej grzbietu, a następnie wysunęłam na zewnątrz. Mitologia. Nienawidzę.Otworzyłam na zaznaczonym fragmencie i przeczytałam kawałek.

- Mamy kolegę, Lee. - Shawn pociągnął za materiał koszuli sztuczne zwłoki. Mężczyzna z otwartymi oczami i raną od pociągnięcia nożem na szyi. Od razu zrobiło mi się słabo.

- Nie chcę tego widzieć. - zakryłam oczy dłońmi, jakby w jakikolwiek sposób mogło mi to pomóc. - W mitologii jest coś o wkładaniu monet pod język, więc tam pewnie będzie klucz. Weźcie go i wyłazimy stąd. - rzuciłam Eliotowi książkę.

- Tak szybko to rozwiązałaś? Wow. - Shawn uśmiechnął się zawadiacko i podniósł jedną brew.

- A ten drugi klucz? - zapytał Cameron, a ja podeszłam bliżej samobójcy? Czy tak można go nazwać? Chyba tak.

- Pewnie masz je po prostu zamienić. - wzruszył ramionami Shawn.

Tak jak powiedział, sam zrobił. Chwilę później mieliśmy już dobry klucz. Rosie przekręciła zamek i wyszliśmy. Zegar pokazywał nam czas dwanaście minut. To było proste.

- To co teraz robimy? - spojrzałam na niebo, które powoli przybierało pomarańczową barwę. Wzięłam chłopaka za rękę.

Ale mam mood na całowanie się.

------

nie mam nic na swoje usprawiedliwienie nieobecnosci, mozecie mnie ukrzyzowac. kocham was.

road trip | shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz