t h i r t e e n

2.2K 158 54
                                    

Usiadłam na fotelu obok okna. Pokój był naprawdę ładny. Dobrze dopasowane meble i dodatki.

- Więc ja i Rosie śpimy obok, a wy na rozkładanym materacu? - spytał dla pewności Cameron. - Chyba, że chcecie się zamienić.

- Nie trzeba. - powiedzieliśmy w tym samym momencie z Shawnem, na co Cameron się zaśmiał.

- Okeej. - odpowiedział.

Przecież spanie w jednym łóżku to nic takiego, prawda? Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, wiele razy nocowaliśmy u siebie. Przecież ten pocałunek nic nie zmienił.

Przez resztę dnia odpoczywałam. Ból głowy jeszcze dał o sobie znać, z czego nie byłam najbardziej zadowolona. Kiedy wieczorem Julie i George pojechali na jakąś imprezę dla seniorów, zaczęłam szykować się do spania. Czy naprawdę sześćdziesięciolatka ma lepsze życie towarzyskie niż ja?

Przez chwilę jeszcze byłam razem z Shawnem i Eliotem w pokoju Rosie i Camerona. Gadaliśmy, żartowaliśmy i jedliśmy resztki chipsów z wczoraj. Na stole również pojawił się alkohol, z którym miałam nienajlepsze wspomnienia, więc zdecydowałam, że dziś nie piję. Pozostali jednak się poczęstowali.

W końcu kiedy byłam już naprawdę zmęczona, przebrałam się w za duży t-shirt i krótkie dresowe spodenki i położyłam na materacu. Eliot już chrapał, a Shawn był jeszcze w łazience. Nie musiałam jednak długo na niego czekać, bo drzwi od razu się otworzyły.

Był bez koszulki w spodniach z dresu. Naprawdę akurat teraz kiedy mamy spać razem?

- Lee, śpisz? - powiedział szeptem, kładąc się obok mnie. Pachniał alkoholem.

- Nie. - odpowiedziałam równie cicho. - Czemu nie masz koszulki? - spytałam wprost.

- Zawsze śpię bez koszulki.

- Kłamiesz. - odwróciłam się w jego stronę, a on cicho się zaśmiał.

- Skąd możesz to wiedzieć?

- Nie wiem, po prostu zawsze masz jakiś podkoszulek na sobie. Czy coś. - to było żenujące. Całe moje istnienie jest żenujące.

- Zawsze zasypiasz przede mną, więc nie widzisz w co jestem ubrany. - wyjaśnił.

- Whatever. - powiedziałam i odwróciłam się. - Dobranoc, Shawney.

- Czekaj. - szepnął. - Pamiętasz wczoraj? - spytał mnie, a ja mimowolnie cicho westchnęłam.

- Jesteśmy przyjaciółmi. - przypomniałam mu.

- Czy mówiłaś wtedy szczerze? No wiesz, tamtej nocy? - zapytał nieśmiale, a ja podniosłam brwi.

- O czym mówisz? - odwróciłam się w jego stronę. Był ciemno, ale dostrzegłam jego świecące się oczy. Zawsze po alkoholu tak ma.

- O tym, że podkochiwałaś się we mnie całą podstawówkę. - powiedział, a ja miałam ochotę walnąć sobie czymś w twarz. Przewróciłam się na bok.

- Wybacz, nie wiem o czym mówisz. - skłamałam. To była prawda, ale nie mogę uwierzyć, że mu to powiedziałam.

- Powiedziałaś mi to. Wczoraj. - odpowiedział. - Czy to prawda?

- To już nie ma znaczenia. Miałam dziesięć lat. - zaśmiałam się nerwowo.

- Ludzie mówią całą prawdę kiedy są pijani. - przyznał. Hm, no co ty nie powiesz. Nastała chwila ciszy, po czym chłopak znów przemówił. - Dlaczego mnie pocałowałaś?

- Mendes, do czego zmierzasz? - zirytowałam się i odwróciłam. - Mówiłam, że byłam pijana. - podkreśliłam. - Przeprosiłam cię, a poza tym ty później też mnie pocałowałeś.

- Powiedziałaś mi też, że zawsze zazdrościłaś Stelli. - wyznał. Miałam dość tych nocnych rozmów.

- Zaczynasz mnie denerwować. Przypominam ci, że byłam pijana i nic nie pamiętam. - wkurzyłam się.

- Tego też nie pamiętasz? - uniósł się na łokciu i mnie pocałował. Smakował jak alkohol, czego się spodziewać. Natychmiast się odsunęłam.

- Zdurniałeś do reszty czy co? - prawie krzyknęłam i spojrzałam na Shawna. Był zdołowany. Usiadłam na brzegu materaca.

- Przepraszam. - szepnął tylko.

- Nie możesz mnie całować, jesteśmy tylko przyjaciółmi. - wytłumaczyłam zdenerwowana mu podkreślając to słowo.

Czy Shawn mi się podobał? Był przystojny, ale nie o to chodziło. Patrząc na obraz, myślisz , że jest całkiem ładny, ale nie chcesz się z nim umawiać. To tyle.

- Przepraszam, nie powinienem. - powiedział zmieszany i położył głowę na poduszce. - Zapomnij.

Czy właśnie porównałam Shawna do obrazu? Odpowiedź brzmi: tak.

Zrobiło mi się go trochę szkoda, więc położyłam się obok niego.

- Przepraszam, nie zrozum mnie źle, ale zależy mi na naszej relacji. - przybliżyłam się do niego. - Nie możemy być razem. - spojrzałam mu w oczy, gdzie dostrzegłam żal.

Chłopak tylko uśmiechnął się smutno.

- Dobranoc, Lee.

road trip | shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz