Kiedy po długim włóczeniu się po mieście, Cameron, Rosie i Eliot poszli do campera, ja i Shawn stwierdziliśmy, że chcemy jeszcze coś sami pozwiedzać. Rzadko byliśmy sami, a dziś jak nigdy wewnątrz czułam ogromną potrzebę spędzania z nim czasu. Po naszej małej sprzeczce czułam się jak stare małżeństwo. Boję się, że to uczucie z czasem wygaśnie.
- Nad czym tak myślisz? - Shawn pogłaskał kciukiem moją dłoń, przeplatającą się z jego. Szliśmy po tętniącej życiem uliczce Waszyngtonu, a mimo to, czułam się jakbym była tylko ja i on.
- Nad niczym. - odpowiedziałam. - Trochę tęsknie za Malibu. Tu jest świetnie, ale brakuje mi domowego spokoju, czasu tylko dla mnie.
- Nie lubisz ze mną spędzać czasu? - zaśmiał się i przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Wiesz, że lubię. Tylko po prostu nie umiem żyć wśród ludzi. Czasami potrzebuję być samotnikiem. - skierowaliśmy się w stronę mniejszej uliczki, prowadzącej nad rzekę. Tłum ludzi powoli znikał za naszymi plecami, a księżyc ukazał się w jego pełnej okazałości.
Usiadłam nad brzegiem rzeki, a chłopak zrobił to samo. Było trochę zimno, ale moja bluza w szczególności mi wystarczała. Księżyc odbijał się w lustrze wody, a ja przyglądałam się drugiemu brzegowi, za którym krył się las. Szum rzeki był jedynym dźwiękiem jaki słyszałam. No, może z wyjątkiem delikatnego oddechu Shawna.
Oparłam głowę na jego ramieniu, a nogi lekko podkurczyłam.
- Tu jest pięknie. - westchnął z zachwytem. - Mógłbym o tym napisać piosenkę. O tobie. - powiedział, a na moje usta wdarł się uśmiech, którego i tak nie mógł zobaczyć.
- Napisałeś kiedyś o mnie piosenkę?
- Miliony szkiców, ale za każdym razem je odrzucałem. Nie były wystarczająco dobre. Powstały tylko trzy piosenki. Reszta jest wymyślonych. - odpowiedział szczerze. To było przeurocze, że ktoś napisał o mnie piosenkę.
- Life of the party?- zapytałam, bawiąc się jego palcami.
- No.
- To takie romantyczne. - zachichotałam cicho, chyba odrobinę psując nastrój. Shawn uroczo się uśmiechnął. - Cieszę się, że nie jesteś typowym chłopakiem. Że nie myślisz tylko o jednym, że potrafisz być słodki.
- To pewnie przez te wszystkie filmy romantyczne, którego oglądałem z Aaliyah. - powiedział, a ja miałam ogromną potrzebę go pocałować. Tak też zrobiłam. Przecież to mój chłopak.
Podniosłam głowę z jego ramienia, na co odwrócił się w moją stronę. Spojrzałam na jego usta, na co podniósł jeden kącik. Zbliżyłam się do niego i powoli dotknęłam moimi wargami jego. Zamknęłam oczy, a mimo to wyczuwałam jego uśmiech. Oparłam moje czoło na jego i oddaliłam twarz. Spojrzałam na Shawna. Miał zamknięte oczy, które po chwili otworzył.
- Czemu przestałaś? - szepnął ledwo słyszalnie.
Uśmiechnęłam się lekko, a on odgarnął pasmo moich włosów i założył za ucho. Teraz to on przybliżył się do mnie i pocałował mnie. Szybciej niż ja to zrobiłam ostatnim razem. Obróciłam się w jego stronę tak, żeby było nam łatwiej, na co wskazał na swoje kolana, żebym to na nim usiadła. Tak też zrobiłam. Zarzuciłam ręce na jego szyję, a on swoje położył na moich biodrach. Byłam tak blisko niego, że czułam jak jego serce bije w przyspieszonym rytmie.
Muskał moje usta, a z czasem dodał język. Lekko ciągnęłam za końcówki jego włosów, a on przez chwilę położył rękę na moim pośladku, na co kiedy się zaśmiałam, ponownie niemal jak oparzony usadowił na biodrze.
Gdy pocałunki stawały się zachłanniejsze chciałam go więcej i więcej. Między naszymi klatkami piersiowymi nie było żadnej przerwy. Mimo to, Shawn ciągle przyciągał mnie do siebie, jakby zapominał, że nie było wcale dystansu.
Kiedy odsunęłam się od niego, tylko żeby ponownie nabrać oddech, który był na tyle przyspieszony, zupełnie jakbym biegła maraton, zaczął całować moją szyję, na co obróciłam głowę. Pewnie zostawiał na niej ślady. Uśmiechnęłam się.
To musi wyglądać komicznie.
Zero Rosie, Camerona i Eliota. Tylko ja, Shawn i ciemność nocy. Czułam się jakby powietrze wylatywało mi z płuc przez jakąś ogromną dziurę. Owijałam jego włosy na moich palcach. Za każdym razem kiedy jego usta dotykały mojej rozgrzanej skóry, chciałam, żeby tylko tam było ich miejsce.
Zaczął zjeżdżać pocałunkami niżej, na obojczyki, a ja już myślałam jak będę w stanie zatuszować te wszystkie ślady. Nie chciałam żeby przestawał, ale równocześnie myślałam czy to przyzwoite. Co jeśli ktoś nas widzi?
W momencie gdy jego wargi dotknęły końca ramiączka mojego stanika, moje mięśnie lekko się spięły, co nie umknęło uwadze bruneta.
- S-skarbie? - westchnął. - Coś nie tak? - w jednym momencie przestał i spojrzał mi w oczy. Jego brązowe tęczówki miały w sobie pełno błyszczących promyczków.
- Nie, nic. - opowiedziałam zaraz. - Tylko czy... może nie powinniśmy się tu tak zachowywać? - rozejrzałam się, sprawdzając czy ktoś nas nie obserwuje. To już chyba fobia.
- Nikogo tutaj nie ma. Tylko my. - wytłumaczył, miło się uśmiechając. - Nie musisz się bać.
- Nie chcę żeby do czegoś doszło. - odpowiedziałam. - Znaczy, nie dziś. - Shawn lekko się roześmiał na moje słowa, a ja przewróciłam oczami.
Nie chcę żeby mój pierwszy raz z nim był tylko przez impuls.
- Nie musimy się spieszyć, Lily. - ucałował moje usta. - Będę tak długo czekać, jak tylko potrzebujesz. - oparł swoje czoło na moim, a ja uśmiechnęłam się lekko. Przytuliłam go.
- Czasami myślę, że na ciebie nie zasługuję. - przyznałam, przegryzając wargę, a on tylko pokręcił głową.
- Zasługujesz na kogoś lepszego. - spojrzał mi w oczy. - Ale staram się najbardziej jak mogę, żeby być najlepszy. Dla ciebie.
- Dlaczego?
- Bo cię kocham, Lily Stewart.
-----
krótki trochę, ale jeden z moich fav
CZYTASZ
road trip | shawn mendes
FanficLily, Shawn, Cameron, Rosie i Eliot to przyjaciele od zawsze. Kończąc szkołę średnią, postanawiają zrobić coś, co zapamiętają do końca życia. Wyruszają w podróż przez połowę kraju starym kamperem rodziców. Dla młodych ludzi z osiemnastką na karku i...