Jak Wam mija weekend? I przede wszystkim... jak czujecie się z tym, że minęło już pół miesiąca szkoły?!
Opuściłam szpital nazajutrz w cudownym nastroju.
No bo chwila...
Jak mogłam się nie cieszyć? Byłam zdrowa, wypoczęta (Aż za bardzo. Od tego leżenia zaczynały mnie boleć plecy) i w dodatku miałam u boku chłopaka, który przez ostatnie tygodnie zaskakiwał mnie z dnia na dzień swoim zachowaniem.
Po naszym pocałunku stał się potulny jak baranek i obchodził się ze mną jak z porcelanową laleczką.
- Zimno Ci kochanie?- Zapytał z troską szczelniej opatulając mnie szalikiem.
A nie mówiłam?
- Bez przesady Braddy. Może i mamy grudzień ale nie jest jakoś super zimno. - Zaprzeczyłam ze śmiechem.
- W porównaniu ze mną jesteś ubrana jakbyś wyjeżdżała na Hawaje.- Zawtórował mi. Wytknęłam w jego stronę język, w sumie miał trochę racji. Był ubrany nie dość, że stylowo to jeszcze ciepło. (media)
- Jakiś ty się zrobił milutki ty bad boyu.- Chwyciłam go pod ramię, drażniąc. Chłopak fuknął.
- Zmieniam się dla Ciebie słoneczko. A teraz zapinaj tą kurtkę.
Słodki Boże...