♡ Epilog

537 20 7
                                    

Od tamtego zdarzenia minęły niespełna trzy miesiące. Dziesiątego dnia marca obudziłam się z myślą ,,dziś wychodzę za mąż''. Szczerze? Gdyby ktoś rok temu powiedziałby mi, że w marcu przyszłego roku zostanę żoną księcia Bradleya Wiliama Simpsona zaśmiałabym mu się w twarz.

A dzisiaj? Dzisiaj nakładam na siebie śliczną białą sukienkę uszytą z delikatnego materiału, wsuwam perłowe pantofelki i przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze podczas, gdy stylistki układają mi fryzurę i nakładają lekki, dziewczęcy makijaż. ( https://pl.pinterest.com/pin/146015212901426021/) Godzinę przed ceremonią jeszcze raz zaglądam do sali w której ma odbyć się całe wydarzenie. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik, moja mama przeszła samą siebie. Pierwsze pomieszczenie urządzone jest w jasnych kolorach, do drzwi aż do łuku weselnego, oraz ołtarzyka prowadzi czerwony dywan, a po obu jego stronach stoją rzędy krzeseł obitych jedwabiem.( https://i.pinimg.com/564x/d3/17/fb/d317fb0c3cae1e3c088976dcb152c2b8.jpg ) W drugiej części sali do której można dostać się przez kolejne drzwi, jest wielka scena z rozstawionymi instrumentami, stołami z jedzeniem, parkietem do tańca, i stolikami dla przybyłych.( https://i.pinimg.com/564x/d1/31/4b/d1314bc078c1ed20b621fda5c0496d4b.jpg )

Równo o dwunastej dzwony zaczęły bić, a ja stanęłam wraz z moim promieniejącym tatą przed wielkimi masywnymi drzwiami. Jedno pchnięcie i nie będzie już odwrotu- Myślałam.

- Pięknie wyglądasz córeczko.- Szepnął mi do ucha i ujął po ramię.- Wejdź tam i baw się dobrze.

Skinęłam głową nie będąc w stanie wykrztusić żadnego słowa przez wielką gulę stresu uwiezioną w moim gardle.

Wkroczyłam pewnym siebie krokiem do pomieszczenia skanując je dyskretnie od lewej do prawej aż do momentu, gdy mój wzrok skrzyżował się z czekoladowymi oczami Bradleya. Okej, na jego widok cały stres ze mnie wyparował, no może nie całkiem, bo gdy znalazłam się przy nim dopiero zdałam sobie sprawę, że nie oddycham. Łapczywie wtłoczyłam dużą ilość potrzebnego tlenu i stanęłam przodem do bruneta, który wyglądał jeszcze piękniej niż zawsze, a już myślałam, że lepiej się nie da. ( https://i.pinimg.com/564x/bf/9e/46/bf9e463df91575732b9f69a482f260ec.jpg ) Odsłuchaliśmy wszystkiego co miał nam do powiedzenia ksiądz, odmówiliśmy przysięgę małżeńską, i drżącymi dłońmi wsunęliśmy sobie na palce obrączki.

-Ogłaszam Was mężem i żoną, możesz pocałować pannę młodą.

Na te słowa Simpson zbliżył się do mnie i złączył nasze wargi w słodkim pocałunku, jak zawsze w moim brzuchu rozlała się fala ciepła.

Miałam ochotę zaszyć się z nim gdzieś w komnatach pałacu i rozmawiać, kochać się i droczyć, ale niestety najgorsze było jeszcze prze dnami.

-Jak tam moja żono?- zapytał rozbawiony widząc moją minę po tym jak przyjęliśmy setny prezent i życzenia z okazji ślubu.

-Mam dość chce do mojego kocyka, dresów i łóżka.- Jęknęłam, posyłając kolejny uśmiech i kolejne ,,dziękuje'' ciotce mojej babci nie, mojego dziadka, nie chwile a nie ważne.

Bradley zalewał się ze mnie przez kolejne dwadzieścia minut, a gdy posłałam mu mordercze spojrzenie i uderzenie w bark złapał się za miejsce w które ode mnie oberwał.

-Przemoc w rodzinie, huh?- Otarł niewidzialną łzę.

-Powtarzasz się, a to bardzo źle.-Sarknęłam, przypominając sobie wydarzenie z początków naszej znajomości.

-Zobaczymy w nocy.- Powiedział to chyba odrobinę za głośno, bo jakaś ciocia z ciul wie, której dynastii dziwnie na niego popatrzyła. Zrobiłam się cała czerwona, a widząc jego zawstydzoną minę wybuchnęłam śmiechem.

-Zamknij się.- Klepnął mnie w tyłek na co odskoczyłam z piskiem. Miałam to gdzieś, że cała nasza rodzina patrzy na nas jakbyśmy byli naćpani. Ci którzy przebywali z nami tylko dwa, trzy dni w ciągu ostatnich kilku miesięcy nie wiedzieli, że to w naszym przypadku pewien rodzaj szczęścia spowodowany wspólnie spędzonym czasem.Wiecie endorfiny i te sprawy.

Rozpoczęliśmy pierwszy taniec, a później zabawa zaczęła się na całego, wszyscy wydawali się być na prawdę szczęśliwi. Gdy padnięta opadłam na krzesełko na scenie pojawił się Bradley, zaciekawiona patrzyłam na jego poczynania.

- Hej! Dziękuje jeszcze raz, że przybyliście tak liczną grupą. Chciałbym zaśpiewać piosenkę, którą napisałem dla wyjątkowej osoby.- Spojrzał na mnie, usiadł przy pianinie, zamknął oczy i zaczął grać pojedyńcze dźwięki. https://www.youtube.com/watch?v=HDOwnkzJRY4

Gdy skończył moje policzki były całe mokre, zerwałam się z miejsca zdjęłam nie wygodne szpile  i pobiegłam do niego zarzucając ręce na jego kark i chowając twarz w zagłębieniu szyi.

- Dziękuje- Wyszeptał w moje włosy, tylko ja mogłam to usłyszeć, ponieważ reszta głośno klaskała.

- Dobra!- Zaprosił gestem ręki na scenę Connora, Trisa i Jamesa, tak tych porywaczy. Tristan zajął miejsce przy perkusji, Con wziął do reki bass, a James klasyczną gitarę. - I raz dwa trzy i!

Zbiegłam ze sceny i stanęłam pod nią tańcząc w rytm piosenki, głośno przy tym śpiewając.

I talk a lot of shit when I'm drinking, baby
I'm known to go a little too fast
Don't mind all my friends, I know they're all crazy
But they're the only friends that I have
I know I don't know you
But I'd like to skip the small talk and romance, girl
That's all I have to say so, baby, can we dance?


Kolejna salwa śmiechów i oklasków rozniosła się po sali, a ja stałam i patrzyłam głęboko w ciemne oczy mojego męża. Świat wokół nas wirował, a my staliśmy uśmiechając się do siebie nikle. Nagle drzwi huknęły, a w nich stanęło trzech zagranicznych policjantów, lub coś na wzór tego.

-Bradley Simpson, jesteś aresztowany za udział w nielegalnych walkach... - Zaszumiało mi w uszach, a oczy chłopaka pociemniały.


*

Papa Never.

Never. / Brad SimpsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz