♡ Thirty two

386 25 1
                                    

Zastanawiam się czy nie skończyć tego ff już dziś. Jest ktoś chętny?

Po wylądowaniu Brad dał mi znak, że żyje i wszystko w porządku. Drugiego dnia zadzwonił około południa. Siedziałam wtedy jak na szpilkach i czekałam na kolejny znak życia.

- Cześć maluchu.- Rozbrzmiał w słuchawce jego radosny głos.- Jak żyjesz?

- Cześć. Źle bo bez Ciebie.- Odpowiedziałam.

- Oj skarbie. Właśnie idę do znajomego do którego tu przyleciałem. Po jutrze będę obok Ciebie i zapomnimy o sprawie.

Skinęłam głową, lecz chwile potem uświadomiłam sobie, że on tego nie widzi.

- Jasne. Czekam i tęsknie.

- Ja też. Muszę kończyć buziaki.- I rozłączył się.

Odetchnęłam głęboko i wróciłam do nic nie robienia, oczekując na kolejny telefon chłopaka.

Nazajutrz przez cały dzień czekałam.

Nic z tego.

Bradley nie odezwał się przez 24 godziny, a ja jak głupia chodziłam w kółko po pokoju i mamrotałam do siebie „Zadzwoni".
Po setnym razie wpadłam na genialny pomysł. Pognałam do pokoju Simpsona i zaczęłam wyrzucać wszystko do góry nogami. W końcu znalazłam tą nieszczęsną kopertę przez którą wszystko się zaczęło.

Usiadłam na brzegu łóżka mojego zaginionego chłopaka i otworzyłam kartkę papieru uważnie czytając tekst, który był na nim umieszczony.

Dobrze, że wtedy siedziałam, bo gdyby nie to upadłabym na podłogę. Zsunęłam się powoli z pościeli siadając na panelach i chowając twarz w dłoniach. Miałam wrażenie, że całe życie przeleciało mi przed oczami.

To nie działo się naprawdę.

Never. / Brad SimpsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz