1k wyświetleń!!! Boże nie wiecie jak bardzo się cieszę, moje pierwsze tysiąc! Kocham Was!
Na łóżku siedział odwrócony do mnie plecami Bradley, podbiegłam i mocno go przytuliłam. Z początku był oszołomiony, ale później mocno mnie uścisnął, odsunęłam się od jego torsu i obejrzałam.
Wszystkie plastry zniknęły a oczy wydawały się żywe i szczęśliwe. Nie potrafiłam zapanować nad emocjami i po raz enty w ciągu tego dnia wylewałam wodospady łez, mocząc chłopakowi całą koszulkę.
- Ej, nie płacz aniołku.- Chwycił ręką moją brodę i uniósł ku górze. W jego czekoladowych oczach można było dostrzec wesołe ogniki.
- Myślałam.- Pociągnęłam nosem.- Że już się nie obudzisz.
Simpson ponownie mnie przytulił, gładząc tył głowy.
- Jestem silniejszy niż Ci się wydaje, nie mogłem Cię zostawić. Trzy miesiące temu poddałbym się bez walki a teraz nie było nawet opcji o odpuszczeniu.
Cmoknęłam go w usta i usiadłam naprzeciw niego na jednym z krzeseł.
- A teraz szanowny książę.- Założyłam ręce na piersi.- Domagam się wyjaśnień.
- Chyba się nie wywinę.- Westchnął.- Przed naszym spotkaniem byłem okropnym człowiekiem. Miałem swój gang, dziewczyny na jedną noc i ogromny zapas dragów i innych gówien. Takie życie jak najbardziej mi pasowało i nie zamierzałem go zmieniać nawet po naszym pierwszym spotkaniu. Gdy jednak wszystko uległo zmianie dzięki Tobie, zawiadomiłem moich ludzi, że to koniec. Oddałem im wszystkie narkotyki i podarłem na kawałki umowę o podjęciu tego stanowiska. Tamci okropnie się wkurzyli i zmienili pracodawcę, którym był Morrisey, u którego nawiasem mówiąc mieliśmy dług narkotykowy. Nie chciałem mieć z tym nic wspólnego, ale Bella jak się potem okazało była tajnym agentem lub coś takiego i znowu mnie w to wciągała jak z resztą mogłaś widzieć. Gdy przeczytałem od niego list spanikowałem, bo bałem się o Twoje życie, a kiedy pojechałem do niego złapał mnie, związał i wstrzykiwał w krew i żyły różne szkodliwe dopalacze. Rozumiesz? Przez 24 godziny byłem naćpany i nawet nie miałem dość siły aby się bronić. Chce żebyś wiedziała, że mnie uratowałaś bohaterko. Gdyby nie twoja księżniczkowata ciekawość umarłbym w tym śmierdzącym korytarzu.- Zakończył i spojrzał na mnie.
Pewnie wyglądałam jak kretynka, miałam otwarte oczy i buzię. No co? Byłam w ogromnym szoku.
- Okej dziecino.- Przerwał ciszę i wstał.- Idziemy po wypis i wracamy do domu.- Wziął mnie za rękę i poprowadził do dyżurującego lekarza.
Nie mogłam Wam tego zrobić :* Następny jeszcze dziś!