„Simpson, mam nadzieje, że szybko to przeczytasz, bo jeśli nie znajdę Cię i rozwalę Ci szczękę. Nie mogę dłużej czekać rozumiesz?! Towar miał być opłacony trzy miesiące temu. Pofatygowałbym się po miesiącu braku kasy od Ciebie ale sprytnie zmieniłeś numer i adres zamieszkania. Całe szczęście moi ludzie zlokalizowali Cię w pałacu Buckingham, co bardzo mnie uradowało. Nie uważasz, iż czas wyrównać rachunki? Pamiętasz może jak pewnego jesiennego wieczoru chwile po twoim wyjeździe bawiłeś się z Bellą (która nawiasem mówiąc też jest jedną z naszych) pobiłeś jednego z moich ludzi. Nazywa się Oliver i tak go poturbowałeś, że do tej pory kuruje się w szpitalu a ty? Wyszedłeś z tej bójki z rozciętą brwią. No nic... powspominajmy jak mnie odwiedzisz, tu w San Francisco. Masz 24 godziny żeby pojawić się w moim biurze inaczej słodziutką księżniczkę Charlotte spotka nagła śmierć.
Do zobaczenia, Bradley
Lucas Morrisey"Byłam w szoku. Potrzebowałam chwili aby to do mnie dotarło, a później wpisałam w wyszukiwarkę imię i nazwisko tajemniczego nadawcy. Oblała mnie kolejna fala zimnego potu, gdy na ekranie pokazały się informacje o tym człowieku.
Lucas Morrisey: Jeden z najniebezpieczniejszych mafiozów i dilerów narkotyków w Ameryce. Oskarżany kilkakrotnie o gwałt, zabójstwa i napady na rożnego typu sklepy. Aktualnie na wolności w San Francisco.
- Mój Boże.- Wyszeptałam i rozpłakałam się.
Musiałam pomóc Bradowi, był w niebezpieczeństwie i nie byłam pewna czy jeszcze go zobaczę i czy nie jest za późno.
Później uświadomiłam sobie, że nie miałam kogo poprosić o pomoc, wiec rozważałam swoje możliwości:
✖︎1. Samej jechać do Francisco i szukać Bradleya.
2. Poprosić mamę/tatę aby mi pomogła/ógł.
✖︎3. Czekać na znak od Brada.
✖︎4. Zgłosić sprawę na policję.Nie chciałam mieszać w to ojca, więc przeżegnałam się i pchnęłam drzwi gabinetu mojej matki. Kobieta spojrzała na mnie i uniosła brwi. Wyglądałam co najmniej dziwnie, zapłakana w różowej koszulce i listem w ręku.
- M..Mamo musisz mi pomóc...