♡ Thirty

437 29 0
                                    

Wszystko potrzebne do ceremonii naszego ślubu zostało okiełznane dwa dni później. W duchu cieszyłam się, bo oznaczało to nie cały miesiąc wolności. Tylko ja i Brad.

- Wyjedźmy gdzieś na Nowy Rok.- Zagadnął Simpson przy jednym ze śniadań.

- W styczniu mamy ślub mój drogi. Nie możemy opuszczać pałacu na dłużej niż trzy dni.- Chociaż pragnęłam tej podróży, odpoczynku i pobytu z moim ukochanym (tak przynajmniej mi się wydawało) to zdrowy rozsądek nakazywał zachowywać się mądrze tak, jak na przyszłą królową przystało.

W ostateczności postanowiliśmy odłożyć temat wyjazdu i skupić się na sobie. Całe dnie leniliśmy się w salonie przed telewizorem i spacerowaliśmy zaśnieżonymi uliczkami Londynu, popijając gorącą czekoladę zakupioną w jakiejś kawiarni.

- Wiesz...- zaczął czekoladowooki, gdy przysiedliśmy na ławce w parku.- Dzięki Tobie czuję się lepszym i szczęśliwszym człowiekiem.- Uśmiechnął się.- Przy tobie zapominam o tym wszystkim co mnie przytłacza.- Pocałował mnie w dwa zmarzniete policzki po czym złożył mocny pocałunek na moich wargach.

- Brad- Szepnęłam między pocałunkiem i zaczęłam nawijać na palce jego ciemne loki. - To widać, i za to Ci dziękuje. Zmieniłeś się i swój styl bycia chociaż wcale nie musiałeś.

W odpowiedzi uśmiechnął się i objął mnie swoimi rozbudowanymi ramionami. Był taki ciepły, że mogłabym zostać w jego uścisku do śmierci. Niestety zaczęło się ściemniać, więc zebraliśmy się z wygrzane przez nas ławki i ruszyliśmy pod rękę w stronę zamku.

W salonie czekała na nas poczta, w tym zaadresowany do Bradleya list w ciemno zielonej kopercie na, którą Simpson wzdrygnął się i pospiesznie ją rozerwał.

To co znajdowało się na białym papierze sprawiło, że z przerażoną miną opadł na sofę.

Never. / Brad SimpsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz