Do pałacu wróciłam późnym wieczorem. Jesteście pewnie ciekawi co z chłopakiem, którego spotkałam. Otóż kazał mi się tu nie pokazywać i odszedł.
ODSZEDŁ.
Naprawdę chciałabym mu pomóc, bądź coś w tym rodzaju, ale jak mam to zrobić, kiedy mnie zignorował? Miał coś takiego w sobie. Może te oczy, a może lekko zachrypnięty głos? Musiałam koniecznie udać się tam następnego dnia (po powitaniu mojego przyszłego męża. Juhu!), i porozmawiać z nim. Zastanawiałam się czy tak bardzo mi się nudzi, czy po prostu jestem jakaś nienormalna, bo kto posiadający zdrowy rozsądek chodzi sobie po niebezpiecznych dzielnicach Londynu w poszukiwaniu przyjaciół?
Oczywiście, takie akcje to tylko u mnie.
Opadłam wykończona na łóżko. Miałam nadzieje, że nikt nie zorientował się o mojej nieobecności. Fakt, nie było mnie dobre pare godzin ale w tym pałacu mało kto się mną interesował.
Pogrążona w myślach odbyłam wieczorne czynności i położyłam się. W głowie zaczęły mi narastać wyrzuty sumienia. Przecież musiałam napisać tą przemowę, nie ominie mnie to. Ciężko westchnęłam, podniosłam się i sięgnęłam do szuflady szafki nocnej po zeszyt i coś do pisania.Zapowiada się ciężka noc.